- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?
- Jazda elektryczną hulajnogą kosztowała go łącznie 2700 zł. Wszystko przez alkohol
- Od jutra rozpocznie się budowa chodnika. Będą utrudnienia na Wierzejskiej
Komu przeszkadzają drzewa?
Niektórych mieszkańców naszego miasta bulwersuje drastyczne, według niektórych, pozbywanie się drzew z terenów blokowisk.
Pani Maria i pan Stanisław, mieszkający w jednym z bloków przy ulicy Kostromskiej, nie mogą pogodzić z tym, że miejsce, w którym mieszkają, jest coraz bardziej ogołocone z zieleni. - Wszędzie sterczą kikuty obciętych drzew. Estetyka Piotrkowa jest pod tym względem straszna. W sprawie tej uzyskałam informację, że jeśli przycięte drzewo nie przeżyje, to firma, która je przycinała, musi oddać pieniądze, jakie zapłacono jej za tę usługę. To, czy drzewo zostanie przycięte, czy nie, zależy od właściciela gruntu, na którym rośnie drzewo. W tej chwili drzewa wycinane są wszędzie, zarówno na terenie spółdzielni, jak i przy drogach. Miasto wygląda teraz strasznie - emocjonuje się pani Maria.
Pani Marii, w obronie drzew, wtóruje jej mąż. - Należymy do spółdzielni im. J Słowackiego, ale po drugiej stronie ulicy jest już teren Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i tam również zostało zrobione straszne spustoszenie. Nie do końca przekonuje nas argument, że wycinka prowadzona jest na skutek wichur, bo drzewa wycinane są w miejscach, gdzie nie ma żadnego zagrożenia. W Piotrkowie powstało mnóstwo firm zajmujących się tzw. pielęgnacją drzew. Tych firm jest za dużo, więc - według nas - ścina się drzewa dla samego ścinania - mówi pan Stanisław.
Na temat drastycznego wycinania lub podcinania swoje zdanie ma także radny Jan Dziemdziora, przewodniczący Rady Osiedla Słowackiego-Północ. - Rozmawiałem w sprawie drzew z władzami spółdzielni mieszkaniowej. Podczas dyżuru Rady Osiedla miałem zgłoszenie mieszkańców z rejonu Szkolna/Daniłowskiego. Przy Szkolnej 60 rosła w szczycie bloku wierzba. Spółdzielnia zleciła pielęgnację tego drzewa, ale jej wykonanie wzbudziło kontrowersje, ponieważ drzewo zostało całkowicie ogołocone z gałęzi, do zera. Była to zbyt drastyczna forma pielęgnacji. O sprawę tę pytałem kierownika osiedla ze spółdzielni mieszkaniowej, który stwierdził, że takie było zlecenie. Powiedział też, że spółdzielnia zleca firmie posiadającej odpowiednie uprawnienia pielęgnację drzew na terenie spółdzielni. Kwestię tę skonsultowałem z Referatem Ochrony Środowiska, gdzie poinformowano mnie, że sprawę drzew reguluje ustawa o ochronie przyrody, w której znajduje się ogólne zalecenie, aby instytucje i osoby fizyczne zlecały pielęgnację drzew firmom, które posiadają odpowiednie przeszkolenia, certyfikaty, licencje - mówi radny Dziemdziora.
Według Jana Dziemdziory pielęgnacja drzew jest konieczna, chociaż ? według radnego -drzewa czasem sadzone są w sposób bezmyślny, często tam, gdzie jest infrastruktura podziemna. - Myślę, że w niektórych przypadkach firmy zajmujące się pielęgnacją drzew robią to w sposób drastyczny. Całkowite usunięcie drzewa wymaga zezwolenia - w przypadku miasta uzyskane w Starostwie Powiatowym. W ślad za tym idą zobowiązania mające na celu zapewnienie równowagi w przyrodzie i nasadzenie określonej liczby drzew gdzie indziej - dodaje radny.
Pogłoskom o bezmyślnym, a zwłaszcza niezgodnym z prawem wycinaniu drzew zaprzeczają prezesi spółdzielni mieszkaniowych, według których - w przypadku drzew - nigdy nie można zadowolić wszystkich mieszkańców. - Co roku powtarza się ten sam problem. Drzewa usuwane są wyłącznie w przypadkach, kiedy zagrażają uszkodzeniem budynku. Często zdarza się, że stare topole rosną w pobliżu budynków lub ich korzenie podnoszą fundamenty. Drzewa muszą być też usuwane, jeśli w miejscu, gdzie rosną, planujemy na przykład wybudować parking. W przypadku usunięcia każdego drzewa musimy uzyskać pozwolenie Wydziału Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym. W tej chwili zrozumienie pod tym względem jest większe, chociaż mieszkańcy często skarżą się, że ogołociliśmy drzewo. Jednym przeszkadza, że pielęgnujemy drzewa, inni proszą nas o przycięcie drzew, bo gałęzie zasłaniają im dostęp światła. Oczywiście uwzględniamy pisma od lokatorów. Każdy ocenia tę sytuację ze swojego punktu widzenia. Nie można wszystkich zadowolić. W każdym razie, co roku powtarza się ten sam problem. Jednym drzewo przed blokiem przeszkadza, innych drażni, że drzewa są cyklicznie przycinane - wyjaśnia wiceprezes Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Zbigniew Krasiński.
Tego samego zdania jest także przedstawiciel Spółdzielni Mieszkaniowej im. J. Słowackiego, który podkreśla, że drzewa wycinane są tylko w przypadku, kiedy występuje rzeczywiste zagrożenie. - Drzewa usuwane są często na wnioski mieszkańców. Trzeba przyznać, że niektóre drzewa zostały posadzone zupełnie bezmyślnie. Ostatnio otrzymaliśmy zgłoszenie od mieszkanki bloku przy ul. Emilii Plater, która skarżyła się na to, że gałęzie drzewa zasłaniają jej widok z okna, w dodatku mogą uszkodzić szyby w oknach. Zawsze sprawdzamy tego rodzaju sytuacje i dokonujemy wewnętrznej oceny. W przypadku usuwania drzew nie ma żadnej samowoli. Gdyby tak było, ponieślibyśmy z tego powodu konsekwencje ? mówi wiceprezes spółdzielni Jerzy Ostrowski.
Chociaż przedstawiciele spółdzielni zapewniają, że wycinanie drzew odbywa się zgodnie z prawem, niektórzy mieszkańcy nie mogą pogodzić się z faktem, że ?piękne pomniki przyrody?, jak nazywają najbardziej okazałe egzemplarze drzew, wycinane są, bo w miejscu, gdzie rosną muszą stanąć śmietniki spełniające unijne normy.
Mieszkańcy ulicy 9 Maja (teren spółdzielni im. J. Słowackiego) nadal wspominają piękną rozłożystą jabłoń, pod którą każdego lata bawiły się dzieci, a po której został jedynie niewielki dołek. - Ta jabłonka wzbudzała wielkie zainteresowanie. Było to niskie, stare drzewo, zarówno na nim jak i pod nim bawiły się dzieci. Ktoś jednak uznał, że trzeba je wyciąć i po drzewie został pusty plac. Wszystko wskazuje na to, że komuś się to po prostu opłaca - żali się jeden z mieszkańców osiedla.
Kwestie wycinania i sadzenia drzew reguluje ustawa o ochronie przyrody, z której wynika, że wycięcie bez zezwolenia jednego dużego drzewa na prywatnej posesji to... spory wydatek (rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych). Jeżeli ktoś bez zezwolenia wyciął drzewo, to będzie mógł spokojnie spać dopiero po ponad pięciu latach, bowiem zgodnie z art. 87 ust. 2 ustawy o ochronie przyrody, nie można wydać decyzji o ustalenie wysokości opłaty, jeżeli od końca roku, w którym usunięto drzewa lub krzewy, upłynęło pięć lat. Na wycięcie drzew i krzewów trzeba mieć zezwolenie i uiścić ustaloną w nim opłatę. Nie dotyczy to jednak wszystkich drzew. W art. 86 ustawy o ochronie przyrody wymieniono rodzaje drzew, za wycięcie których nie pobiera się opłaty. Zezwolenie wydawane jest przez wójta, burmistrza albo prezydenta miasta na wniosek zainteresowanego. Jeżeli działka położona jest na terenie wpisanym do rejestru zabytków, trzeba uzyskać zgodę od wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Najczęściej właściciel posesji staje przed koniecznością wycięcia drzew lub krzewów przy rozpoczynaniu budowy. Często także wtedy, gdy chce rozbudować dom lub choćby wymienić ogrodzenie na nowe. Czasem też zbyt blisko posadzona i nadmiernie wybujała roślina zasłania światło albo zagraża budynkowi. Warto więc zastanowić się, co i gdzie sadzić, żeby później kłopoty związane z wycinką i uzyskiwaniem zezwoleń były jak najmniejsze. Trzeba się bowiem liczyć z odmową takiego zezwolenia, gdy urzędnik uzna, że wycinka, na której bardzo nam zależy, nie jest konieczna. Nie zawsze też się uda wyciąć drzewa bez konieczności uiszczenia opłaty.
Aleksandra Stańczyk