Jak naprawdę wygląda zdalne nauczanie

Tydzień Trybunalski Sobota, 12 grudnia 202045
- Zdalne nauczanie jest jak poligon, na którym niespodziewanie wybuchają miny – mówi Alicja Heinzel, której czworo dzieci, ze względu na epidemię koronawirusa, musi uczyć się zdalnie. Dom stał się teraz szkołą i biurem. Rodziny wielodzietne niemal stają na głowie, aby pogodzić jakoś zajęcia każdego dziecka.
fot. pixabay.com fot. pixabay.com

- Przekrój nauczania mamy spory, bo od szkoły podstawowej po szkolnictwo wyższe. Jednak najbardziej dotyka to tych najmłodszych – tłumaczy Alicja Heinzel. - Ogólnie dom stał się szkołą, biurem i.. studiem nagraniowym, bo moje dzieci uczęszczają do szkoły muzycznej, a córka studiuje hybrydowo na akademii muzycznej. - To ogromny wysiłek rodziców, aby to wszystko pozlepiać czasowo i żeby zajęcia jednego dziecka nie kolidowały z zajęciami rodzeństwa – dodaje.


Od poniedziałku do piątku, w godzinach porannych dzieci pani Alicji logują się na specjalnych platformach komunikacyjnych i biorą udział w zajęciach. - Można powiedzieć, że rodzina funkcjonuje jak na poligonie, a oświata podkłada miny, które niespodziewanie wybuchają i wtedy już nie jest fajnie. Moje koleżanki, które mieszkają w bloku, mówią że zdalne nauczanie jest jak sport ekstremalny. Matki muszą chować się po kątach, żeby przypadkiem nie znaleźć się w kadrze. Wiele z nich musiało zrezygnować z pracy. Ten zasiłek, który wypłaca państwo, to nie jest 100% wynagrodzenia. Niektórymi dziećmi opiekują się dziadkowie, a ci z kolei nie są w stanie pomóc podczas problemów przy zdalnych lekcjach, gdy coś się wyłączy lub zaczyna szwankować.


Żeby przystąpić do zdalnych lekcji potrzebny jest oczywiście odpowiedni sprzęt. Bez tego ani rusz, jednak w rodzinach wielodzietnych może to stanowić naprawdę duże wyzwanie. - Moja córka komputer musi mieć do swojej dyspozycji, drugi syn uczący się w szkole średniej również. Pozostaje jeszcze dwoje młodszych dzieci, które korzystają ze smartfonów – wyjaśnia pani Alicja. Najważniejsze, żeby wszystko przebiegało bez zakłóceń. Niestety nie zawsze tak jest i czasem pojawiają się problemy... - Internet szwankuje, bo bywają problemy z zasięgiem, program Teams, który obowiązuje w edukacji jest przeciążony i zacina się obraz oraz głos. Czasami musimy się domyślać o co chodzi, nauczyciele czasem powtarzają coś kilka razy. Czasami wyrzuca nas z sesji, bywają problemy z zalogowaniem – wylicza Alicja Heinzel.


Na uwagę zasługuje jeszcze jeden istotny fakt. Wcześniej komputer był traktowany niczym wróg i dzieciom wpajano, żeby nie przesiadywać długo przed monitorem, że ma to niekorzystny wpływ na zdrowie. Tak było do momentu pojawienia się epidemii koronawirusa. -  Teraz to wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Dzieci spędzają minimum 7 godzin przed ekranem, bo muszą być na zdalnych zajęciach aktywne, udzielać się itd. Absurdem zdalnego nauczania jest chociażby wychowanie fizyczne. Podziwiam kreatywność nauczycieli. Czasem jak obserwuję te zajęcia, to jest mi ich szkoda. No bo cóż można zrobić przez Internet? Może jakieś filmy, pogadanki na temat zdrowego trybu życia. Nie można pójść na basen czy siłownię. Jedyna furtka to zawodowa rywalizacja sportowa i nasz syn trzy razy w tygodniu jeździ na trening. A pozostałe dzieci są tego pozbawione. Podobnie w przypadku rozwijania kreatywnego. Zapisaliśmy córkę na zajęcia plastyczne w Miejskim Ośrodku Kultury. To również zostało zawieszone – mówi Alicja Heinzel.

 

Rodzice podkreślają, że nie ma powodów, aby w tej zaistniałej sytuacji winić za coś nauczycieli. - Oni robią wszystko, aby zdalne nauczanie było utrzymanie lub chociaż zbliżone do tego tradycyjnego w szkołach. Natomiast dzieci zaczynają przejawiać pewne dysfunkcje emocjonalne. Amputowano im największą część w rozwoju tych emocji, czyli kontakt z drugą osobą. Moja córka, która jest osobą otwartą i empatyczną, nagle została zamknięta w domu. Ekran stał się wirtualną twarzą, a komputer zamienił się w przyjaciela. Obawiam się, że dzieci będą musiały od nowa uczyć się pewnych zachowań. Rodzice nie są w stanie zapewnić tego, co mogą dać dzieciom kontakty z rówieśnikami. Najbardziej nas wiążą wspólnie przeżyte chwile, a izolacja człowieka oddala od siebie. Boję się, że polegniemy na tym froncie – przyznaje pani Alicja.


Zainteresował temat?

1

1


Zobacz również

Komentarze (45)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

lelewel ~lelewel (Gość)13.12.2020 00:35

Ktoś powiedział, że nauczyciele to obiboki i kłamcy, że zajęć nie robią tylko zadania wysyłają - to im teamsa dowalili, żeby sprawdzać, czy oby na pewno pracują w ogóle. Kto się nie połączy, to wypłaty nie dostaje. Tylko tu się pojawia problem - bo w jednej szkole dyrektor zarządził 2 godziny łączenia dziennie, a w drugiej wszystkie lekcje, luźno odnosząc się do wytycznych sanepidu odnośnie czasu pracy dzieci. Do tego jeszcze egzaminy zdalne dochodzą, gdzie nauczyciele naiwnie wierzą, że uczniowie pracują samodzielnie i uczciwie, a raczej mają zamknięte oczy. Te platformy nie są dla dzieci, one są, żeby łoić nauczycieli.

40


gość_gggg ~gość_gggg (Gość)12.12.2020 13:30

Mnie najbardziej wkurza jak masz problemy z łączem bądź cie wyrzuci system to dostajesz nieobecność a później trzeba się tłumaczyć jakby ktoś miał czas. I kto nam płaci za internet?? Nikt. I czemu nauczyciele dostają 500 plus a my mamy mieć swoje prywatne komputery

111


gość_fff ~gość_fff (Gość)12.12.2020 14:34

Dobrze bo łatwo dostać 4 i 5

20


Kazik ~Kazik (Gość)12.12.2020 09:32

Jakie nauczanie godzinę to trwa sprawdzanie kto jest a kto nie...

42


ok ~ok (Gość)12.12.2020 08:55

Nie jest super, nie jest teraz idealnie. Co w takim razie możnaby zrobić w obecnej sytuacji? Jakie propozycje macie państwo? Co w zamian, jak miałaby i mogłaby według was wyglądać obecnie edukacja i spędzanie czasu wolnego? Bo to, że nie jest bombowo, to wiemy wszyscy. Ale nie tylko jojkujmy, ale dajmy konstruktywne i bezpieczne propozycje na zaistniałą sytuację.

112


gość_ironicznie ~gość_ironicznie (Gość)12.12.2020 09:46

Za chwilę się okaże,że wogóle budynki szkół nie będę potrzebne. Przerobić je na banki,szpitale itd.Nauczanie będzie tylko online i każdy uczeń bedzie miał swoją domową szkołę.

23


his. ~his. (Gość)12.12.2020 10:22

cyt..."komputer zamienił się w przyjaciela" U większości dzisiejszej młodzieży komputer od lat jest "najlepszym" przyjacielem. A pandemia tę "przyjaźń" pogłębiła. Nie jest więc to twórcze odkrycie tej pani...Moim skromnym zdaniem dwa lata pewnym rocznikom wypadło na zawsze z procesu edukacji szkolnej. Kiedy się to nadrobi? Przypuszczam ,że nie szybko....jeśli kiedykolwiek.

110


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat