Happening organizowany jest w tym roku w 50 miastach, między innymi w Piotrkowie. - W naszym mieście akcja odbywa się po raz 3. Chcemy zaprotestować przeciwko trzymaniu psów na łańcuchu. Rozdajemy ulotki mówiące o tym problemie, a każdy może założyć łańcuch na szyję i zobaczyć jak to jest. Z roku na rok obserwujemy, że liczba psów na łańcuchach w naszym mieście i regionie jest coraz mniejsza, więc wskazuje to na to, iż akcja dociera do odbiorców - mówi Patryk Łuczyński, koordynator happeningu "Zrywamy łańcuchy".
Dodaje, że tego typu akcje spotykają się również z protestem. Głosy przeciwne używają argumentów typu: psy trzymane na łańcuchach to już tradycja, w miastach psów na łańcuchach nie ma - co jest wielkim błędem. W Piotrkowie prowadzona jest także edukacja. Polega ona na tym, że wolontariusze chodzą w miejsca, gdzie pies trzymany jest na łańcuchu i zostawiają ulotki oraz tłumaczą. - Często dochodzi do tego, że musimy zgłaszać ten problem do Straży Miejskiej, co skutkuje odebraniem psa - mówi Patryk.
Na happeningu zjawił się także Szymon Miazek, radny Piotrkowa. - Dwa metry na dwa to nie jest zbyt komfortowa przestrzeń do życia - mówił przykuty łańcuchem do budy. Dodał, że akcja jest jak najbardziej pozytywna, ponieważ każdy może zobaczyć świat z perspektywy psa na łańcuchu.
- Anna Milczanowska nowym prezesem okręgu piotrkowskiego PIS
- Burmistrz Sulejowa podsumowuje i planuje
- Weź udział w konkursie, dostań dodatkowe punkty
- Kataryniarz Jan i DeLorean DMC-12 w Rynku Trybunalskim. Wyjątkowe wydarzenie w sercu piotrkowskiej Starówki
- Wypadek w Kamockiej Woli
- Niepodległa w Wolborzu
- Groźny wypadek na skrzyżowaniu Słowackiego i Concordii. 2 osoby zostały ranne. Droga była zablokowana
- Autostrada A1 zamknięta - tak pokazują mapy Google
- Mariusz Szczygieł zagościł w piotrkowskiej Mediatece