- Zwierzęta coraz częściej wychodzą na ulicę Spacerową, siejąc postrach wśród mieszkańców. Można je tam spotkać nawet w południe i rano, kiedy dzieci idą do lub wracają ze szkoły. Jest to niewątpliwe zagrożenie dla najmłodszych, a także starszych. Gmina nic z problemu sobie nie robi, gdyż pojawienie się dzików w tym rejonie zaobserwowano już pod koniec sierpnia, a dopiero kilka dni temu pojawiły się ostrzeżenia o całej sytuacji. Brak jest jednak stanowczej reakcji władz gminy. Proszę o interwencję. Może to spowoduje większe zainteresowanie tą sprawą – napisał w liście do naszej redakcji jeden z mieszkańców.
- Kiedy tylko dziki się pokazały, rozmieściliśmy na słupach ogłoszeniowych ostrzeżenie i prośbę o niedokarmianie tych zwierząt. Nasuwa się tutaj pytanie, skąd te dziki w rejonie Spacerowej się wzięły? Musiał je ktoś dokarmiać. Świadomie bądź nieświadomie. Dzik nigdy nie przyjdzie pod zabudowania, jeżeli nie będzie miał pożywienia – mówi wójt gminy Moszczenica, Marceli Piekarek.
Władze uspokajają mieszkańców, twierdząc, że sytuacja jest opanowana, a dzieciom i mieszkańcom miejscowości nie grozi niebezpieczeństwo. - Dzik nigdy nie zaatakuje pierwszy, jeżeli nie zostanie sprowokowany. Jedynym rozwiązaniem, by szybko przepędzić zwierzęta, jest strzelanie do nich. Jednak można to robić w odległości co najmniej 100 metrów od zabudowań. Po drugie dziki mają teraz okres ochronny. Po tym terminie będziemy w kontakcie z myśliwymi. Tak naprawdę jednak, co da przegonienie dzika o kilkaset metrów. On wróci. Chcąc się pozbyć dzików teraz, apeluję do mieszkańców i proszę serdecznie, żeby nie wyrzucali jedzenia tam, gdzie zwierzęta mają dostęp, jak również żeby nikt ich świadomie nie karmił – dodaje wójt.
Marceli Piekarek podkreśla, że nie ma w tej chwili zagrożenia dla mieszkańców. Mimo wszystko władze gminy postanowiły całkowicie ogrodzić plac zabaw. Dziki nie mają teraz możliwości wejścia na ten teren. - Jeżeli mieszkańcy zastosują się do naszych zaleceń, problem szybko powinien się rozwiązać – zaznacza Piekarek.
JK