Henryk Grabowiecki był trenerem piotrkowskich zapaśników od 30 lat, najpierw sam walczył, zdobył m.in. srebrny medal mistrzostw Europy juniorów, a także srebrny medal mistrzostw Polski seniorów. Kontynuowanie kariery uniemożliwiła mu kontuzja barku i niemal od razu został trenerem, najpierw w Piotrcovii, a później w Atletycznym Klubie Sportowym. Wychował wielu reprezentantów kraju w różnych grupach wiekowych, jego najwybitniejszym wychowankiem jest Mateusz Bernatek, wicemistrz świata i nasza olimpijska nadzieja, poza tym legendarny szkoleniowiec przez 11 lat był także trenerem kadry narodowej kadetów. Wielokrotnie wygrywał plebiscyt "Radia Strefa FM/ Piotrków i Tygodnia Trybunalskiego na najlepszego trenera Ziemi Piotrkowskiej.
- To był człowiek orkiestra, potrafił wszystko zorganizować, był nie tylko wychowawcą, ale często także drugim ojcem dla tych chłopaków. Niejednokrotnie jeździł do ich domów, żeby nie zmarnowali swojego potencjału. Znaliśmy się od 14. roku życia – wspominał swojego przyjaciela Piotr Stępień wicemistrz olimpijski.
W jego pogrzebie uczestniczyło kilkaset osób w tym wielu mistrzów olimpijskich. - Pamiętam Heńka jako rozbieganego i zawsze uśmiechniętego chłopca o ogromnym talencie, a potem jako uczciwego trenera, który wychował wielu młodych zawodników. Najbardziej cieszyły go sukcesy chłopaków z jego klubu, z Piotrkowa Trybunalskiego. Był dla nich nie tylko trenerem i nauczycielem, ale i ojcem. Zostawił po sobie ogromną pustkę. Wierzę mocno, że trafi do nieba do swoich przyjaciół zapaśników, którzy też przedwcześnie odeszli i razem stworzą tam niezłą drużynę – mówił podczas pogrzebu prezes Polskiego Związku Zapaśniczego Andrzej Supron.
Henryk Grabowiecki miał 54 lata.