Dziki kot, jeśli tylko jest taka możliwość, powinien zostać w swoim naturalnym środowisku bytowania. Jakby to nie wyglądało z punktu widzenia człowieka, to dla takiego kota najlepsze rozwiązanie. Natomiast alternatywą dla dorosłych zwierząt rokujących socjalizację oraz dla małych kociąt jest instytucja domu tymczasowego, która może mieć charakter prywatny lub być pod patronatem organizacji prozwierzęcej.
CO TO JEST DOM TYMCZASOWY?
To coś na kształt „rodziny zastępczej”. To miejsce, w którym zwierzak przebywa pod troskliwą opieką wolontariusza i jego rodziny do czasu znalezienia mu stałego opiekuna. Wiele osób nie rozumie idei domów tymczasowych, zakładając, że zwierzę źle zniesie rozłąkę z tymczasowym opiekunem. Nic bardziej mylnego. Zwierzęta szybko przystosowują się do nowych warunków. Zazwyczaj już po kilku dniach aklimatyzacji czują się swobodnie. Jeśli już jest ktoś, kto przeżywa rozstanie, to jest nim tymczasowy opiekun, ale nawet u niego obawa, niepewność czy tęsknota mija, a na ich miejsce pojawia się radość i satysfakcja.
Działająca od roku w Piotrkowie na rzecz społeczności lokalnej Fundacja „Kocia Mama” jest gorącym zwolennikiem, propagatorem i praktykiem takiego właśnie rozwiązania. Fundacja nie posiada swojego przytuliska, a wszystkie koty, które trafiają pod jej skrzydła przebywają w domach tymczasowych prowadzonych nieodpłatnie przez wolontariuszy.
Dla zwierzęcia to doskonałe rozwiązanie. Ma stałą opiekę, kontakt z człowiekiem i innymi zwierzęcymi domownikami. Kociak przebywający w domu tymczasowym przechodzi socjalizację, która znacznie zwiększa szansę na jego adopcję. Uczy się funkcjonować wśród ludzi, poznaje odgłosy domowego sprzętu, korzysta prawidłowo z kuwety.
Standardy przyjęte przez Izę Milińską, założycielkę Fundacji „Kocia Mama” powodują, że kociak przebywający w fundacyjnym domu tymczasowym ma stała opiekę weterynaryjną, posiada książeczkę zdrowia, jest odrobaczony, odpchlony, wysterylizowany, jeśli osiągnął odpowiedni wiek. Przez cały okres pobytu zwierzęcia w takim domu jest on objęty pomocą ze strony Fundacji w postaci potrzebnego sprzętu, jedzenia i żwirku. Wolontariusz, który podejmuje się takiej pracy ma za zadanie - jedynie lub aż - opiekować się kotem, poświęcać mu swój czas i uwagę. Należy jednak przy tym pamiętać podejmując się takiej pracy, że okres bycia domem tymczasowym nie jest z góry określony. Zdarza się, że kot już po kilku tygodniach znajduje odpowiedniego właściciela, a są też i takie sytuacje, kiedy to zwierzę mieszka u tymczasowego opiekuna wiele miesięcy.
Ważną kwestią przy organizacji domu tymczasowego jest też liczba kociąt, którą taki dom do siebie przyjmuje. Opieka tu nastawiona musi być na jakość a nie ilość. Ma na to wpływ wiele czynników, a jednym z najważniejszych jest zachowanie zdrowego rozsądku oraz odpowiednich warunków sanitarno-zdrowotnych. Ogranicza to w znacznym stopniu liczbę zwierząt, którym można pomóc, ale ta pomoc jest za to bardziej skuteczna – zmniejsza to zagrożenie rozprzestrzenienia się chorób i epidemii i daje zadowalający efekt końcowy - udaną adopcję do domu stałego. Ograniczona liczba kotów w domu tymczasowym nie zakłóca także prawidłowego jego funkcjonowania, gdzie obok pracy wolontarystycznej jest jeszcze rodzina, praca, domowe obowiązki, zainteresowania, które nigdy z tego powodu nie powinny być zaniedbane.
Kolejną pozytywną stroną powadzenia domu tymczasowego jest możliwość wnikliwego sprawdzenia kandydatów na nowych opiekunów zwierzęcia. Każdorazowo praktykowane jest spotkanie przedadopcyjne, na którym obie strony mogą uzyskać na swój temat więcej informacji. Dzięki takiemu wywiadowi do nowej rodziny trafia kot, który spełnia jej oczekiwania, ale jednocześnie który będzie miał zapewnione odpowiednie warunki życia w nowym miejscu. Podpisana między obiema stronami umowa adopcyjna daje możliwość pozostania w kontakcie na wypadek pytań czy problemów. Zdarzają się przypadki, że musimy odmówić adopcji – mówi Dagmara, koordynatorka oddziału piotrkowskiego FKM. Nie każdy, kto zgłosi się do nas po kota, jest odpowiednią osobą do opieki nad takim zwierzęciem. To marginalne sytuacje, ale niestety mają miejsce, np. gdy nieodpowiedzialność takiej osoby przyczyniła się do śmierci poprzednich jego zwierząt lub gdy kluczowe dla nas zasady, jak sterylizacja zwierząt i zwalczanie tym samym bezdomności, są dla takiej osoby fanaberią lub zbędnym wydatkiem. Zdarza się, że nasza odmowa wywołuje oburzenie drugiej strony. Niektórym ludziom trudno zrozumieć, że czujemy się odpowiedzialni za te zwierzęta, że się do nich przywiązujemy i że pragniemy dla nich odpowiednich, odpowiedzialnych opiekunów. Nie zraża nas to jednak do dalszej pracy. Wiemy, że nasze decyzje są słuszne i podyktowane jedynie dobrem zwierzęcia. Są też miłe momenty, kiedy to nowy opiekun zaprasza nas po jakimś czasie do siebie byśmy mogli odwiedzić naszego byłego podopiecznego, zobaczyć jak się miewa i jak dobrze się zadomowił. To chwile, którym często towarzyszą łzy wzruszenia, nawiązują się nowe przyjaźnie lub zyskujemy nowych wolontariuszy.
Praca domu tymczasowego wiąże się też często z trudniejszymi wyzwaniami i obowiązkami. Ponieważ Fundacja pomaga zwierzętom pokrzywdzonym przez los, zdarza się często, że trafiają do niej koty zaniedbane lub chore, których „wyprowadzeniem na prostą” musi zająć się tymczasowy opiekun. Ważna jest więc też podstawowa wiedza na temat tych zwierząt, ich zdrowia i zachowań. Konieczne są umiejętności i chęci do zajęcia się potrzebującym zwierzęciem. Wolontariusze uczą się wiele od współpracujących z nimi weterynarzy oraz starszych kolegów od lat pracujących dla Fundacji w Łodzi. Z czasem nabiera się doświadczenia i pewności w tym co się robi, a przyjemność z obcowania z kociakiem i obserwowanie jak z każdym dniem „rozkwita”, to największa nagroda, za włożoną pracę.
W piotrkowskim oddziale Fundacji „Kocia Mama” jest pięć domów tymczasowych, to ciągle za mało, by sprostać wszystkim potrzebom, ale dzięki takiej ich liczbie możemy pomóc choć kilkudziesięciu kociętom rocznie – mówi Dagmara. Ja również prowadzę razem z mężem dom tymczasowy, w którym obecnie mamy pod opieką dwa maluchy, dla których szukam kochających domów.
Obecnie nasze domy tymczasowe powoli nabierają specjalizacji – dodaje Gosia, wolontariuszka FMK. Na przykład, świadczony dom tymczasowy przeze mnie ma szczególną specyfikę. Ze względu na odpowiednie warunki i możliwość zapewnienia kociakom całodobowej opieki można powiedzieć, że „jestem żłobkiem”. Pod moje skrzydła trafiają te najmniejsze kocięta, które niejednokrotnie muszą być karmione smoczkiem i potrzebują znacznie więcej czasu, by osiągnąć wiek adopcyjny. Nie jestem jednak osamotniona w tym co robię. Zawsze mogę liczyć na pomoc naszej łódzkiej szefowej – Izy Milińskiej.
Kasia wyspecjalizowała się w opiece na kotami nieco starszymi. Najlepiej pracuje mi się z dojrzałymi zwierzakami – stwierdza. Obecnie mam pod opieką jedną jedenastomiesięczną, wysterylizowaną już kotkę, która jest już gotowa do adopcji. Długo się wahałam przed podjęciem decyzji o „tymczasowaniu”. Teraz, z perspektywy czasu niczego nie żałuję. Tego, co zyskujemy obcując z takimi zwierzętami nie da się przeliczyć na godziny i złotówki.
Trudną pracą para się Marta, o której można żartobliwe powiedzieć, że jest zaklinaczem kotów. Trafiają do niej te „najcięższe” przypadki, tj. najbardziej oporne na miłość i przytulanie. U Marty wystarczy im tylko kilkanaście dni, by z dzikusów przeobraziły się w typowe „kanapowce” zapatrzone w człowieka. Do tego trzeba mieć dar i sporo wolnego czasu. Taka praca wymaga poświęcenia znacznej części swojego prywatnego życia, ale nie narzekam, ja to po prostu uwielbiam – mówi Marta.
Mamy też piotrkowski dom tymczasowy w Częstochowie. Brzmi dziwnie, ale para naszych wolontariuszy – Łukasz i Ania, ze względu na nietypową sytuację zawodową, pół roku spędzają w Piotrkowie a pół w Częstochowie. Są daleko, ale widzimy też dobre strony takiego rozwiązania, bo przecież w Częstochowie miłośnicy kotów też poszukują zwierząt do adopcji.
Cenimy sobie bardzo – dodaje Dagmara – współpracę z piotrkowskimi instytucjami. Wybrane z nich okazjonalnie również pełnią funkcje domu tymczasowego, jak zaprzyjaźniona z nami księgarnia „U Ewy”, która pomogła nam w adopcji dwóch ślicznych maluchów – Leona i Pusi. Czasem też domem tymczasowym są współpracujące z nami piotrkowskie kliniki weterynaryjne. Dotyczy to często tzw. trudnych adopcji, gdy kot wymaga intensywnej opieki medycznej lub jest niepełnosprawny. Tak było w przypadku Centrum Zdrowia Zwierząt i upośledzonego ruchowo kocurka Tadzia oraz kliniki weterynaryjnej „Amigo” i mieszkającej tam Burki z jednym oczkiem. Dzięki tej współpracy oba kociaki znalazły kochające, odpowiedzialne domy.
Naszej piotrkowskiej grupie – dodaje Dagmara - marzy się, by z każdym rokiem przybywali do Fundacji wolontariusze chętni do „tymczasowania”, którzy mają warunki lokalowe, zapał do tego rodzaju pracy oraz świadomość, ż pomimo przywiązania się do tymczasowego zwierzęcia musimy go oddać, dla swojego i jego dobra. Na zachodzie Europy czy w Stanach Zjednoczonych takie praktyki to standard. U nas sytuacja wygląda trochę gorzej, jeszcze raczkujemy, ale wszystko jest na dobrej drodze. Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome. Więcej się mówi na temat opieki nad zwierzętami, organizuje akcje, happeningi, marsze, opracowuje standardy, akty prawne. To pocieszające. W pomoc takim fundacjom jak nasza włączają się też niektóre samorządy. To istotne wsparcie zważywszy, że fundacje utrzymują się przede wszystkim darowizn. Teraz czekamy na Piotrków – kończy z nadzieją w głosie.
Obecnie pod opieką piotrkowskiego oddziału Fundacji „Kocia Mama” przebywa kilkanaście kociąt, z których większość jest już gotowa do adopcji. W całej fundacji, tj. Łodzi, Tomaszowie Mazowieckim i Piotrkowie znajduje się w domach tymczasowych ponad pięćdziesiąt zwierząt. Wszystkie ogłoszenia oraz warunki adopcji zamieszczone są na stronie Fundacji pod adresem www.kociamama.pl
Informacje dodatkowe:
Koty przeznaczone do adopcji są zdrowe, odrobaczone i odpchlone. Posiadają książeczki zdrowia. Potrafią korzystać z kuwety. Kontakt w sprawie adopcji: kociamama.piotrkow@wp.pl
Przy adopcji wymagane jest podpisanie umowy adopcyjnej (zgodnie z którą nowy właściciel zobowiązuje się do sterylizacji/kastracji kota, kiedy przyjdzie na to czas oraz do zapewnienia mu jedzenia, opieki weterynaryjnej a w razie konieczności leczenia) oraz posiadanie zamykanego koszyka/transportera, w którym można bezpiecznie przewieźć kota do nowego domu. Dla bezpieczeństwa kocich podopiecznych osoby mieszkające na wysokich piętrach proszone są o bezwzględne zabezpieczenie balkonów i okien.
Na zdjęciu: jedenastomiesięczna "przylepka" Czarnuszka, pragnąca kontaktu z człowiekiem. Kotka czeka na dom.
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?