Do końca ubiegłego roku, aby wyciąć drzewo na swojej posesji należało wystąpić do wójta, burmistrza, czy prezydenta miasta o zezwolenie na takie działanie. Nie wszystkim to się podobało, a już na pewno nie posłom PiS, którzy uważali, że stanowiło to nadmierną i nieuzasadnioną ingerencję w możliwość wykonywania prawa własności nieruchomości. A poza tym i tak niemal wszystkie wnioski były rozpatrywane pozytywnie, więc po co je wypełniać? Od kilkudziesięciu dni jest już inaczej. Jak? Tłumaczył to w Maglu Artur Tuta z Referatu Usług Komunalnych i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Piotrkowie.
- Nowela podwyższa m.in. obwody drzew, co do których nie trzeba będzie starać się o zezwolenie na wycinkę. Z zezwoleń będą zwolnione drzewa, których obwód pnia na wysokości 130 cm nie przekracza 100 cm w przypadku: topoli, wierzby, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego. W przypadkach pozostałych gatunków drzew - 50 cm. Nowe przepisy umożliwią też gminom określanie stawek opłat za usunięcie drzew i krzewów. Nie będą one mogły przekroczyć 500 zł dla drzew oraz 200 zł dla krzewów. Określa też, że nie będzie konieczne uzgodnienie decyzji w sprawie zezwolenia na usunięcie drzewa w pasie drogowym drogi publicznej z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska - wyjaśniał urzędnik.
Efekty? Ilość wniosków o pozwolenie na wycinkę rzecz jasna drastycznie spadła, ale zainteresowanie ustawą coraz większe. Jak poinformował A. Tuta, urzędnicy od stycznia odbierają nawet kilkanaście telefonów od mieszkańców zainteresowanych wycięciem drzewa na własnej działce.
Z reakcji słuchaczy Magla można wywnioskować, że akurat te przepisy to rzeczywiście dobra zmiana. Tyle że nie bardzo wiadomo, jak długo potrwa: krytycznie odniósł się do niej prezes Jarosław Kaczyński.
Posłowie PiS zapowiedzieli we wtorek przygotowanie kolejnej nowelizacji. Na razie nie bardzo wiadomo, co się w niej znajdzie.