Mieszkanka ulicy Mazowieckiej w Piotrkowie, która skontaktowała się z naszą redakcją, mówi, że problem najczęściej dotyczy odcinka od posesji nr 38 aż do Zalesic oraz ulicy Łużyckiej. Piotrkowianka wielokrotnie zgłaszała ten problem do Urzędu Miasta oraz Zarządu dróg i Utrzymania Miasta. Ostatnia awaria miała miejsce 4 stycznia i do teraz mieszkańcy tej okolicy znów żyją w ciemnościach. Tym razem w mroku tonie prawie cała ulica Mazowiecka.
Zawsze po telefonicznym zgłoszeniu awarii, po maksymalnie dwóch dobach awaria była usuwana. Ale teraz, od ok. 2,5 miesiąca (czyli w okresie, gdy jest najdłużej ciemno) oświetlenie działa kilkanaście, kilkadziesiąt godzin i znów ulega awarii. I moje pytanie, od samego początku, brzmi - czy nie można raz, a porządnie zdiagnozować problem i to naprawić? Czy miasto naprawdę stać na to, by co kilka dni wysyłać podwykonawcę (który swoją drogą chyba powinien wziąć odpowiedzialność za swoje działania) w to samo miejsce? Oczywiście, że nie jest to ulica o dużym natężeniu ruchu, ale to, wbrew pozorom jest jeszcze bardziej niebezpieczne, bo kierowcy czują się tu bezkarnie. A przypominam, że tu nie ma chodnika - informuje nas jedna z mieszkanek ulicy Mazowieckiej w Piotrkowie.
Pojechaliśmy na miejsce, aby sprawdzić jak wygląda sytuacja. Faktycznie, na całej Mazowieckiej pali się zaledwie kilka latarni na samym początku ulicy, a potem stoi cały szereg niedziałających latarni. Gdyby nie świąteczne iluminacje oraz zapalone w domach światła, byłoby zupełnie ciemno.
W poniedziałek skontaktowali się w tej sprawie z Zarządem Dróg i Utrzymania Miasta w Piotrkowie.
Jest to bardzo długi odcinek oświetlenia ulicznego. Na tym odcinku występują awarie tzw. upalania instalacji. Nie znamy w tej chwili przyczyny. Rzeczywiście jest tak, że po naprawie cząstkowej i załączeniu oświetlenia problem powraca. Dziś firma także dokonywała tam pomiarów. Będziemy chcieli usunąć te usterkę tak szybko, jak to tylko możliwe - mówi Karol Szokalski, dyrektor ZDiUM, prosząc mieszkańców o cierpliwość.