O kłopotach związanych ze wspomnianą ulicą zaalarmował nas czytelnik, który, jak twierdzi „często tamtędy przejeżdża i włos mu się jeży na głowie". Żeby nie być gołosłowny, wypisał wszystko, co wobec Zalesickiej ma do zarzucenia. A jest tego sporo. - Przekroczenia prędkości to norma - rzadko kto jedzie autem zgodnie z przepisami 50 km/h. Normą jest 70 i więcej. Wielu niecierpliwych kierowców wyprzedza po 3-4 auta jednorazowo – napisał do nas. I wylicza dalej: - auta ciężarowe nie stosują się do ograniczenia 40 km/h. Rowy melioracyjne błagają o udrożnienie. Na ulicy często można spotkać martwe zwierzęta, potrącane przez pędzące auta. Zapadnięta jezdnia dokładnie w miejscu łączenia wyremontowanego w 2010 roku odcinka z tym, który remontu nadal doczekać się nie może. O tym jednak chwilę później. Pojechaliśmy na miejsce, by zobaczyć czy z ulicą Zalesicką jest rzeczywiście aż tak źle.
Na skróty
Piątkowe południe, 26 maja. Ulica Zalesicka na wysokości mniej więcej posesji nr 80. Od strony ulicy Anny w stronę ul. Krótkiej na skuterze jedzie starszy pan w kamizelce odblaskowej. Sunie powoli, może 20 czy 30 kilometrów na godzinę. Ewidentnie mu się nie spieszy. Za nim – sznur pięciu, sześciu aut. Tego, że im się nie spieszy, już powiedzieć nie można. W ciągu kilkunastu sekund wszystkie po kolei z impetem wyprzedzają starszego pana. Takie obrazki to na ulicy Zalesickiej chleb powszedni.
- Uważać trzeba szczególnie w miejscu, gdzie kończy się odcinek drogi rowerowej i chodnika. Żeby nie wpaść komuś pod koła – uśmiecha się gorzko jeden z mieszkańców. - Bardzo szybko jeżdżą, tu jest niebezpiecznie, bo dzieci tędy chodzą. Jak skończy się ścieżka rowerowa, rowerzyści muszą zjeżdżać na ulicę – zwraca uwagę pan Marek, sąsiad z naprzeciwka. - Jest niebezpiecznie i będzie niebezpiecznie szczególnie dzisiaj. Zaczyna się weekend i wszyscy jadą tędy – dodaje mężczyzna. Choć trudno w to uwierzyć, w piątkowe popołudnia Zalesicka wpisuje się w czołówkę najbardziej obciążonych ruchem ulic w Piotrkowie. To już praktycznie "wylotówka", z której korzystają wszyscy ci, którzy nie chcą jechać przez ulicę Sulejowską i drogę krajową nr 12. Dojedziemy nią do Przygłowa (przez Kałek). Kto skrót zna, ten z niego korzysta. - Nie ukrywam, że mnie samemu zdarza się jechać przez Kałek, zwłaszcza w piątki po południu, kiedy mogę ominąć wszystkich stojących w korku i na światłach na "dwunastce". I nie jestem w tym osamotniony – wyznaje Paweł, kierowca z Piotrkowa.
Pani Teresa to starsza kobieta, mieszka przy niewyremontowanej części Zalesickiej. Wydaje się miła i otwarta, nie ucieka od rozmowy, ale nie sposób dostrzec na jej twarzy zmartwienia. Czeka na wnuczka, powinien wrócić ze szkoły. Nadal go nie ma. - Puścić dziecko do szkoły to strach – denerwuje się. - Każdy to mówi, nie tylko ja, że kierowcy jeżdżą za szybko. Tu powinna być milicja (!) i karać za takie szybkie jeżdżenie. Jakby tak dziecko wyszło, to nie wiem czy by zdążyło przejść przez jezdnię... - przerywa. - Kiedyś, jak czekałam na wnuczka tak jak dziś, w kilka minut naliczyłam 50 samochodów. 50! - dziwi się. Dodajmy jeszcze, że w przypadku opadów śniegu mieszkańcy muszą iść środkiem jezdni – zasypane pobocza są nie do przejścia. A gdy lunie deszcz, ulica w miejscach, gdzie nawierzchnia się zapada, zamienia się w bajorko.
Rok w rok to samo
O komentarz w sprawie – wydawałoby się, dość zapomnianej - ulicy poprosiliśmy radnego piotrkowskiej Rady Miasta, Ludomira Pencinę, który od lat zabiega o remont odcinka i który sam mieszka na Zalesickiej. - Droga nie była i nie jest przystosowana do takiego natężenia ruchu i tonażu. Była budowana kilkadziesiąt lat temu. Nie spełnia odpowiednich parametrów - zwraca uwagę. Realizacja inwestycji, według radnego, przekładana jest z roku na rok. Pierwszy etap inwestycji zakończył się w grudniu 2010 roku. Zniknęły rowy, pojawiła się kanalizacja, powstały chodnik i ścieżka rowerowa. W lipcu 2012 na stronie magistratu pojawił się komunikat o przetargu na drugi etap inwestycji, obejmujący budowę kanalizacji sanitarnej i przyłączy do posesji (kanalizacji nie ma nadal – są tylko rowy). Od tego czasu inwestycja była stale odkładana w czasie. Miastu nie udało się uzyskać dofinansowania na remont Zalesickiej w ramach Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych, czyli tzw. schetynówek i inwestycję przesunięto na rok 2014. Podobnie było rok później. - Wycofujemy pieniądze na to zadanie, bo na razie nie ma szans, abyśmy dostali dofinansowane z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych. Wielokrotnie o to występowaliśmy, ale ta ulica nie zdobyła aż tylu punktów, żeby dostać dofinansowanie. Oczywiście nie zaprzestajemy szukania środków i nie jest powiedziane, że w przyszłości tej ulicy nie wykonamy – wyjaśniał w lipcu 2015 roku Adam Karzewnik, wiceprezydent Piotrkowa.
Co można dalej zrobić w tej sprawie? - Na dzień dzisiejszy można ubiegać się o dofinansowanie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na kanalizację deszczową oraz przebudowę wodociągu, do którego budowy użyty został m.in. azbest, ale do tego potrzebne jest zaangażowanie środków własnych – tłumaczy radny, dodając tym samym, że zaniedbanie realizacji inwestycji to efekt "braku realnego uzasadnienia i motywacji" ze strony magistratu. - Wielokrotnie na sesjach Rady Miasta, zarówno w tej, jak i poprzedniej kadencji, zadawałem pytania i składałem interpelacje. Już w ubiegłej kadencji prezydent obiecał dokończyć to zadanie, a obecna zbliża się ku końcowi. Należy pamiętać, że pozwolenie na budowę wygasa na początku 2018 roku – dodaje radny.
Wygląda więc na to, że dokończenie zadania może być nieaktualne, jeśli proces inwestycyjny nie zostanie uruchomiony odpowiednio szybko.
O stanowisko poprosiliśmy także urząd miasta w Piotrkowie. Cały czas czekamy na odpowiedź.