Napisana lekko i ze smakiem oraz pełna aluzji spod znaku erotyki opowieść autorstwa dwóch amerykańskich dramaturgów Rona Clarka i Sama Bobricka to historia o tym, że miłość może doprowadzić do zbrodni, zwłaszcza gdy związek dwojga ludzi zamienia się w trójkąt. Niby temat stary jak świat… a jednak potraktowany z humorem i nieoczekiwanymi zwrotami akcji – kto kogo ma zamordować czy kto ma być mordowanym do samego końca nie wiadomo – bawi przednie przez blisko dwie godziny. Bo rzeczywiście co innego ułożyć wyrachowany plan morderstwa, a co innego wcielić go w życie… zwłaszcza, gdy zakupiony w Ikei projekt szubienicy okazuje się być mało precyzyjny, a sznur ma ukryte wady, bo jest II gatunku.
- Od lat krążę po różnych tematach, poruszałem już kwestię miłości i polityki (komedia „Miłość i polityka” prezentowana w Piotrkowie w ubiegłym roku, przyp. aut.), w tym przedstawieniu mówimy do czego z kolei miłość może doprowadzić. A może doprowadzić do morderstwa, zaś morderstwo najlepiej wykonuje się w hotelu, bo to jest miejsce neutralne – powiedział po spektaklu jego reżyser Jerzy Bończak.
- To jest taka komedia moim zdaniem bardzo zgrabnie napisana. Jeżeli ktoś będzie chciał znaleźć w niej jakieś głębsze treści, np.: o stosunkach między mężem a żoną czy o sytuacjach kiedy znajduje się jeszcze trzecia osoba w tym związku, to moim zdaniem znajdzie te treści. A ci, którym nie chce się tego szukać odbierają przedstawienie w warstwie zabawowo-komediowej. I to też jest fajne, bowiem spędzenie dwóch godzin w oderwaniu od rzeczywistości, która dla jednych jest przyjazna, a dla drugich może mniej, jest sprawą pożądaną - dodał.