20 metrów bez asfaltu – to śmieszne
O sprawie “Tydzień Trybunalski” dowiedział się z listu czytelniczki. - Proszę zainteresować się budową ulicy Lipowej na odcinku pomiędzy Przelotową a Źródlaną – napisała. - Po pierwsze przy budowie ulicy Lipowej na wysokości ulicy Czystej został rozwalony płot, który był w tym miejscu, gdzie została wybudowana ulica. Betonowe wylewki, sterczące druty usunięto na bok ulicy i tak leżą do dzisiaj. Są one niebezpieczne dla bawiących się dzieci i straszą wyglądem. Gdyby prywatny właściciel pozostawił po budowie takie wielkie śmieci, na pewno dostałby mandat. Po drugie (co najbardziej bulwersujące) ulicę wybudowano, zostawiając 20-metrową przerwę w asfalcie. Pole sąsiada zostało tak rozjeżdżone przez samochody, że ten, zdesperowany, ustawił ostatnio słupy betonowe zagradzające przejazd przez jego działkę. Trudno zrozumieć, czym kierował się magistrat, zezwalając na budowę drogi z przerwą kilkudziesięciu metrów. Jest to bardzo ciekawe, a nawet zabawne. Sytuacja dosłownie, jak z filmu “Alternatywy 4”. Nie można było tego zrobić - załatwić wykupienia tej działki, wcześniej się tą sprawą zainteresować – na tyle, żeby do takiej właśnie sytuacji nie doszło. W jakim my mieście żyjemy – pyta pani Kasia*, mieszkanka ulicy Lipowej.
Sąsiedzi feralnego odcinka na ulicy Lipowej nie wiedzą dokładnie, dlaczego akurat na ich ulicy brakuje kawałka asfaltu, ale jednego są pewni, to dla nich duże utrudnienie i wstyd. - Ta działka jest chyba niewykupiona od właściciela. Podobno była wykupiona, ale on się od tego odwołał. No i jak drogę robili, to właśnie ten kawałek opuścili. Wydaje mi się, że tam powinno być rondo imienia... Nie powiem kogo. Byłoby po prostu dobrze, gdyby ten fragment też “posiadał” asfalt. Bardzo długo staraliśmy się w ogóle o tę drogę, a teraz – totalnie bez sensu – przyznaje pani Marzena.
Była zgoda
Właściciel działki, zdziwiony nieco pytaniem o fragment ulicy Lipowej, prosto z mostu stwierdza, że żadnych kłopotów nie stwarzał. - Zezwolenie wydałem, a państwo drogi nie położyło – nie wiem dlaczego. Na pytanie, czy grunt został przez Urząd Miasta wykupiony, odpowiada: - Zezwolenie dałem. Droga jest moja i nie musieli jej wykupywać. Ważne, że się na to zgodziłem. Teraz samochody rozjeżdżają mi działkę – jeszcze trochę to będą jeździły po całym, bo porobiło się błoto i ciężko po prostej przejechać. Dlatego się zdenerwowałem i zastawiłem przejazd, żeby trochę to obeschło i ludzie mieli jak przejść do sklepu na Lipowej. Można było położyć asfalt i byłby spokój. Nie wiem, czemu tak to zostało zrobione – stwierdza pan Marian**.
Miasto nie będzie zakładnikiem
W rozmowie z p.o. kierownikiem Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydent Miasta – Elżbietą Jarszak dowiadujemy się, że piotrkowski magistrat od ponad dwóch lat starał się o wykupienie działki koniecznej pod budowę drogi. - Inżynier miasta wystąpił do Referatu Gospodarki Nieruchomościami z wnioskiem o nabycie do zasobu gminnego nieruchomości. 30 kwietnia 2008 r. wystąpiono do pana R. (otrzymał pismo 6.05.2008 r.) o udzielenie odpowiedzi w sprawie zbycia przedmiotowej działki na rzecz gminy. Ponownie wystąpiono do pana R. o udzielenie odpowiedzi w dniu 11.06.2008 r. Właściciel działki nie przejawił żadnego zainteresowania zbyciem działki – nie udzielił żadnej odpowiedzi. Na początku lipca tego roku w piśmie skierowanym do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji zawarł oświadczenie o wyrażeniu zgody na wykonanie drogi na jego działce – informuje Elżbieta Jarszak. - Ale co z tego? Przecież nie możemy opierać się na jego zgodzie. On nadal formalnie będzie właścicielem tej działki i kiedy my wejdziemy z robotami, albo droga będzie już zrobiona – zmieni zdanie i wówczas będzie to jego prywatny kawałek asfaltu. Będzie mógł sobie ten fragment drogi zagrodzić, jak miał to wcześniej zrobione. Połączenie odcinków drogi mogłoby nastąpić po wykupieniu prywatnej działki.
Referat Gospodarki Nieruchomościami w dniu 23.07.2010 r. ponownie wystąpił do właściciela o zajęcie stanowiska w sprawie zbycia działki na rzecz gminy i o wskazanie ceny zbycia. Według magistratu do dnia dzisiejszego miasto nie otrzymało odpowiedzi. - Władze miasta przez cały czas miały nadzieję na wykupienie fragmentu działki. Tam od lat była szlaka i mieszkańcy prosili o asfalt. W końcu stwierdzono, że inwestycję zrealizujemy w takim zakresie, jak było to możliwe. Gdybyśmy tego nie zrobili, mieszkańcy nadal by pomstowali, że zostawiliśmy och bez asfaltowej drogi. Czy jest szansa na budowę pozostałego fragmentu? Gdyby mieszkaniec wykazał jakiekolwiek zainteresowanie, być może, ale on tyle czasu nie odpowiedział na żadne nasze pismo, ile mamy czekać. Nie chce, to nie – trudno – miasto nie będzie zakładnikiem mieszkańca. Najlepiej niech on sobie ten fragment drogi zamknie, tak jak to było w tym miejscu od lat. Tak nadal sytuacja wygląda na planach – stwierdza Elżbieta Jarszak.
Jedno nie ulega wątpliwości – cała sytuacja jest rzeczywiście groteskowa. Ale nie o to przecież wszystkim chodzi. Może więc jakimś cudem stronom uda się w końcu sprawę działki uregulować i brakujący fragment drogi dobudować.
* Imię na prośbę rozmówcy zostało zmienione.
** Imię do wiadomości redakcji.
O brakującym asfalcie na Lipowej posłuchaj również w Faktografie Strefy FM po 14.10.