- Zadzwoniłem pod 991, bo chciałem uzyskać pomoc. Coś strzeliło w przewodach i nie miałem prądu. Było jakoś po 23.00. Co usłyszałem? Że nikt nie pełni w tej chwili dyżuru i pomoc nie będzie mogła być mi udzielona. Okazuje się, że w takim mieście, jak Piotrków, nie ma pomocy energetycznej o każdej porze dnia i nocy. Wydaje mi się, że to niedopuszczalne. W sytuacji nagłego zdarzenia nie będzie nikogo, kto mógłby mieszkańcom pomóc – mówi zbulwersowany mieszkaniec piotrkowskich Wierzei.
W czasie rozmowy z dystrybutorem dowiedziałem się, że od 22.00 do 6.00 – czyli w nocy - dyżury pogotowia energetycznego pełnią w swoich domach (będąc pod telefonem) wytypowani pracownicy. Reagują jednak na wezwania tylko w przypadkach, które zagrażają bezpośrednio życiu lub zdrowiu ludzkiemu.
W piotrkowskiej placówce energetycznej przy ul. Narutowicza (Rejon Energetyczny Piotrków Trybunalski) nie udało się w tej sprawie otrzymać oficjalnej odpowiedzi. Polecono skontaktować się z rzecznikiem firmy w Łodzi, który we wstępnej rozmowie stwierdził, że dyżury pogotowia są pełnione, ale sprawę chce dokładnie zbadać, by udzielić szczegółowej odpowiedzi w tym konkretnym przypadku.
Po kilku dniach udaje się uzyskać odpowiedź. - W RE Piotrków (podobnie jak w pozostałych 7 Rejonach) w nocy, tj. od godz. 22.00 do 6.00 nie ma dyżurów pogotowia energetycznego. Decyzja o powyższym została podjęta przez Zarząd naszej firmy. W godzinach nocnych pełnione jest jedynie pogotowie domowe przez dwóch elektromonterów, którzy w przypadku konieczności są wzywani do pracy. Można przyjąć, że średni czas od momentu wezwania pełniących dyżur domowy do momentu wyjazdu z siedziby Rejonu na interwencję wynosi rzędu 30-40 minut - informuje Bartosz Wiśniewski, rzecznik PGE Dystrybucja Łódź-Teren.
Mimo wszystko wydaje się, że dyżury z doskoku to nie najlepszy pomysł. Czas potrzebny na udzielenie pomocy jest z pewnością dłuższy, kiedy trzeba rozpoczynać akcję w piżamie.