Dyżurny tomaszowskiej policji odebrał telefon od 65-letniego mieszkańca gminy Rokiciny, który przekazał mu niepokojącą informację. Z relacji mężczyzny wynikało, że około godziny 15:00 wysiadł z pociągu na stacji kolejowej w miejscowości Zaosie, skąd pieszo chciał wrócić do miejsca zamieszkania. Z uwagi na spory dystans podróży postanowił skrócić sobie drogę, idąc przez las. Niestety w trakcie pieszej wędrówki stracił orientację i nie potrafił nawet wyjść z zalesionego terenu.
Po tym zgłoszeniu kontakt z mężczyzną się urwał. Ponowne próby połączenia kończyły się fiaskiem. Na postawie przekazanych informacji oraz biorąc pod uwagę , że temperatura na zewnątrz spadła do zera stopni, oficer dyżurny zadysponował wszystkie dostępne siły w rejon kompleksu leśnego, wskazanego przez zgłaszającego. Policjanci penetrując leśny obszar po kilkudziesięciu minutach usłyszeli głos wołania o pomoc, dobiegający znad rzeki Piasecznicy płynącej przez te tereny. Mundurowi ruszyli się w kierunku, z którego dobiegał głos mężczyzny. W pewnym momencie 65-latek przestał odpowiadać na wołania funkcjonariuszy. Mimo to udało im się namierzyć zaginionego, który stał po drugiej stronie rzeki. Gdy mundurowi z Komisariatu Policji w Rokicinach dotarli do mężczyzny okazało się, iż nie odpowiadał na wołania ze zmęczenia, a kontakt telefoniczny był z nim niemożliwy, gdyż rozładowała mu się bateria w telefonie. Zdrowego, choć mocno zmęczonego 65-latka, policjanci przewieźli do miejsca zamieszkania - mówi asp. szt. Grzegorz Stasiak, oficer prasowy KPP w Tomaszowie Mazowieckim.
Policjanci przypominają, aby w sytuacjach podobnych do powyższej, nie zwlekać ze zgłoszeniem się do odpowiednich służb. Prowadzenie działań ratunkowych jest o wiele łatwiejsze i skuteczniejsze, gdy prowadzi się je za dnia.