O pracach archeologicznych, które trzeba było przeprowadzić, poinformował nas Andrzej Jaros, burmistrz Wolborza. Ich realizacja była związana z dość prozaicznym faktem.
Proboszcz naszej parafii, ksiądz kanonik Tomasz Owczarek, postanowił zaopatrzyć świątynię w profesjonalną ochronę przeciwpożarową. To z kolei wymagało podciągnięcia wody do kolegiaty. Niezbędna była więc opieka konserwatora zabytków. Na miejscu pracował archeolog - wyjaśnia gospodarz miasta. - Bardzo szybko zaczęliśmy odkrywać cenne pamiątki historii. To spowodowało, że działania nie mogły być raptowne i pochopne. Wyszło na jaw, że teren przy naszym kościele był przed laty cmentarzem. Specjalista dokumentował każdy swój krok, zarówno zapisując co znalazł, jak i fotografując poszczególne obiekty. Co nas osobiście bardzo ucieszyło, około 90 centymetrów pod ziemią odnalazł stare wejście do zakrystii z kominem i paleniskiem, które zapewne w służyły do ogrzewania - dodaje Andrzej Jaros.
Warto zaznaczyć, że kolegiata wolborska przez lata zdecydowanie zmieniła swój wygląd, ale i rozmiary. - Około XVIII wieku ten budynek był na pewno mniejszy. Jeszcze bardziej skromny był zaś w średniowieczu, a początek jego budowy datujemy na 1140 rok. Te wykopaliska pokazują naszą historię. Odkrywamy dzięki nim spuściznę po naszych przodkach - podsumowuje burmistrz.
Prace są prowadzone na terenie kościoła, a w tym konkretnym przypadku miejsca zabytkowego. Dowiedzieliśmy się, obecność archeologa przy takich okazjach, jest czymś naturalnym.
Gdy mowa o inwestycjach przy zabytkach, nasza obecność to oczywistość, a tak się składa, że w historycznych miastach teren przykościelny jest zawsze przeznaczany pod cmentarz - wyjaśnia Tomasz Olszacki z pracowni archeologicznej Trecento. - Nasz wykop ma do 2,5 metra głębokości. Oprócz tego, że natknęliśmy się na liczne pochówki, czego się spodziewaliśmy, to jest też odkrycie niespodziewane. Po pierwsze, mówiąc kolokwialnie, wiemy ile przez lata Wolbórz nam "urósł". Od około drugiej połowy XIII stulecia, przybyło mniej więcej 2,3 metra wysokości gruntu. Wpływ na to miały naturalne procesy, jakie obserwujemy w środowisku, ale też np. niwelacje i nawożenia ziemi, niszczenie i rozbiórki murów, czy też pożary. Krótko mówiąc, jakieś 700 lat temu stalibyśmy w tym miejscu niżej o ponad 2 metry - wyjaśnia archeolog.
Specjalista za niespodziankę uważa również odkrycie fundamentów opisywanej wcześniej zakrystii. - Datujemy ją na XVI wiek. Ta zakrystia powstała prawdopodobnie w ramach szerszej koncepcji, czyli przebudowy gotyckiej fary Wolborza. Zakrystia zbudowana jest z XVI-wiecznej cegły, ale wtórnie użyto też starszych, gotyckich elementów. Są to tzw. kształtki, których używano do budowania żeber sklepiennych w gotyckich budowlach. Najwyraźniej w tamtym czasie owo sklepienie musiało zostać rozebrane, ale pozyskany materiał się nie zmarnował, a skorzystała zakrystia. Te mury będą odpowiednio zabezpieczone i przykryte ziemią - dodaje nasz rozmówca.
A co z ludzkimi szczątkami, których w ziemi pod kolegiatą znaleziono całe mnóstwo? W tym przypadku procedury są ściśle określone.
Kości poddane będą analizie, czym zajmie się antropolog. Udało nam się w ekshumować w miarę kompletne szczątki około dwudziestu osób. Przed nami dodatkowy etap prac, który pozwoli nam przekonać się, jaka była ich płeć, wiek, a nawet dowiedzieć jakie choroby trawiły wolborzan kilkaset lat temu. Jest to ludność, co do której wyznania nie mamy żadnych wątpliwości. Są to wolborzanie, katolicy, żyjący około XVII, może XVI wieku. Spoczywali oni przy kościele, no i cóż, być może ta inwestycja nieco zakłóciła ich spokój, ale ich szczątki najpewniej wrócą i zostaną złożone w zbiorowej mogile przy kościele - tłumaczy Tomasz Olszacki.
Prace w ziemi dobiegły już końca. Teraz będzie trzeba sporządzić odpowiednią dokumentację. Być może między innymi na jej podstawie, parafia pw. Św. Mikołaja będzie mogła poszerzyć swoją ofertę kulturalną, a turyści i wierni, dzięki wystawom, dowiedzą się, jak setki lat temu wyglądał Wolbórz i życie jego mieszkańców. Także wejście do historycznej zakrystii może zostać odpowiednio oznakowane, tak by wszyscy mogli dowiedzieć się, gdzie znajdowało się przed laty.