Opalanie węglem przechodzi do przeszłości. W Piotrkowie wkrótce ruszy budowa nowych ciepłowni zasilanych gazem. Czy gaz to jedyne i najlepsze rozwiązanie?
Swoje argumenty na "nie " przedstawił na konferencji prasowej radny Łukasz Janik.
Propozycja prezydenta to przejście wyłącznie na gaz. To inwestycja za 56 mln zł netto, co daje prawie 70 mln brutto. Doliczmy do tego oprocentowanie, które wyniesie około 10 mln. W sumie ta inwestycja będzie kosztować ok. 80 mln zł - wyliczał radny Janik i zarzucał, że miasto nie pozyskało żadnych pieniędzy z zewnątrz. -
Wiele samorządów wybiera inną drogę. Przechodzi na gaz, ale dodatkowo wybiera inne źródło energii, np. odnawialne źródła energii, biogazownię, wody geotermalne czy spalarnię śmieci. Dzięki temu można pozyskać więcej pieniędzy zewnętrznych. My natomiast inwestycję za ok. 70 czy 80 mln przerzucimy na mieszkańców. Będą to spłacać jeszcze nasze dzieci i wnuki. Prezydent zaciąga kredyty, ale nie myśli o przyszłości. Robi coś nagle, bo sytuacja tego wymaga, a od 15 lat było wiadomo, że trzeba zrobić tę inwestycję - podkreślał radny PiS.
Jego zdaniem miasto powinno w tym wypadku sięgnąć po pieniądze z Polskiego Ładu. Zdaniem radnego rządowy program może przyznać samorządowi bezzwrotną dotację nawet do 65 mln złotych. Radny przypomniał, że już w 2014 zwracał uwagę na zły stan sieci i ciepłowni.
Gdybyśmy pieniądze wydane na Mediatekę spożytkowali na miejską ciepłownię, dziś nie byłoby problemu. A teraz wydajemy 80 mln złotych i nie wiemy jakie skutki finansowe to przyniesie. Jak można robić inwestycję za 80 milionów złotych i nie wiedzieć, ile będziemy płacić za ciepło? - podkreślał radny.
Tuż po konferencji do słów radnego Janika odniósł się Marek Krawczyński, prezes Elektrociepłowni Piotrków.
Z lekkim zażenowaniem wysłuchałem tego, co mówił pan radny. Widać, że facet w ogóle jest niezorientowany i niekompetentny - ripostował prezes Krawczyński i przedstawił historię starań Piotrkowa o dofinansowanie modernizacji ciepłowni. - Próbowaliśmy dostać dotację z funduszy norweskich. Niestety, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska w ostatnim etapie odrzucił nasz wniosek, z powodu nieefektywnego źródła ciepła. W tym Funduszu staraliśmy się także o pożyczkę, ale wniosek odrzucono z tego samego powodu. Był również program „Ciepłownictwo powiatowe”. Okazało się jednak, że kwalifikują się do niego wyłącznie ciepłownie do 50 MW mocy zamówionej. My mamy 83 takiej mocy. W tym programie mogły się zakwalifikować miasta mające powyżej 50 MW mocy zamówionej, ale warunkiem było, że dana miejscowość znajduje się na liście miast zubożonych. Piotrkowa na niej nie było - wyjaśniał prezes Krawczyński.
Jego zdaniem modernizacja istniejących ciepłowni to koszt między 150 a 200 mln złotych. Nie byłoby żadnej możliwości uzyskania dotacji na taką inwestycję, a dodatkowo żaden bank nie udzieliłby na nią kredytu. Geotermia, biomasa czy OZE są albo za drogie, albo nie odpowiadają zapotrzebowaniom technicznym.
Koło Piotrkowa jest woda o temp. 50 st. C. My tłoczymy wodę do sieci miejskiej o ciśnieniu 6,5 atmosfery i temp. 80 st. C. Po obiegu całego miasta wraca do nas mając 53 st. C. Inwestycje w biomasę są bardzo drogie, a dodatkowo w Polsce jej nie ma. Być może należałoby z Ameryki Południowej ściągnąć liście palmowe. Nie wiem. Z kolei instalacja OZE z mocą cieplną, jaką potrzebujemy jest w naszych warunkach nieosiągalna - mówił Marek Krawczyński.
Odnosząc się do spalarni śmieci prezes Krawczyński podał przykład Gdańska, który buduje spalarnię o mocy 60 MW, czyli 70 procent tego, co potrzeba w Piotrkowie. Koszt takiej inwestycji to 600 mln złotych.
Najtańszym i jednym rozsądnym rozwiązaniem jest gaz. Wskazuje na to opracowanie firmy Audytel, które były także sprawdzone przez ekspertów z Politechniki Warszawskiej. To, co pan radny Janik mówi, to nieprawda. Widać, że facet się kompletnie na tym nie zna. Podczas komisji Rady Miasta, która odbyła się w Elektorciepłowni, przez godzinę odpowiadałem na pytania radnych. Pan Janik nie zadał żadnego pytania, a teraz wypowiada się w sposób żenujący - atakował Marek Krawczyński.
Obecna sytuacja powoduje, że trudno mówić o wysokości przyszłych rachunków.
Ceny są ustalane na dwanaście miesięcy. Urząd Regulacji Energetyki ma takie procedury i co roku startujemy z nią od nowa. Jej procedowanie to jest 2-3 miesiące. Nie wiem, jakie będą wówczas ceny gazu. To się cały czas zmienia. Z informacji, które mamy sprzed 3 dni wynika, że cena gazu spadła na giełdzie o 35 procent. Co będzie za dwa czy trzy miesiące? Tego nikt nie wie. Wszystkie procedury trwają. Zrezygnujemy z gazu, zaczniemy robić nowe analizy i co? Od 1 stycznia 2023 roku zamkniemy ciepłownię? - pytał retorycznie prezes Krawczyński.
Marek Krawczyński przypomina również, że już pięć lat temu miasto chciało rozpocząć modernizację ciepłowni.
Nie było miejskiej spółki, tylko firma prywatna. Prezydent próbował wykupić udziały, ale nie było zgody wszystkich udziałowców. Nie było także zgody na wejście zewnętrznego inwestora. W związku z tym spółka poszła do likwidacji. W jej miejsce powstała Elektrociepłownia, która przejęła majątek ciepłowniczy - przypomniał.
W ramach modernizacji nowe ciepłownie zostaną wykonane zarówno przy ul. Rolniczej, jak i ul. Orlej. Powstanie także kogeneracja, dzięki czemu ciepłownia będzie produkować także prąd. Więcej o całej inwestycji piszemy w artykule: Zmodernizują miejskie ciepłownie.