Wiadomo, że w czwartek rano z domu wyszedł mąż kobiety i ojciec dzieci. Sąsiedzi zauważyli dym dopiero po południu. O pożarze opoczyńscy strażacy zostali powiadomieni około 14.30.
- Z domu objętego pożarem strażacy ewakuowali cztery osoby, które pomimo reanimacji zmarły. Wśród nich jest 39-letnia kobieta oraz troje dzieci w wieku 3, 5 i 9 lat - mówi rzecznik prasowy łódzkiej straży pożarnej Łukasz Górczyński.
Strażacy zastali w budynku gęsty dym, więc mogło dojść do zaczadzenia, ale to wyjaśni dopiero sekcja zwłok. Na razie śledczy nie wykluczają żadnej przyczyny pożaru.
- Nieszczęśliwy wypadek, zdarzenie losowe w wyniku którego doszło do tej tragedii, bądź też oczywiście inne hipotezy - mówi asp. sztab. Barbara Stępień, oficer prasowy opoczyńskiej policji.
Okoliczności tego tragicznego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury. Z kolei według nieoficjalnych informacji podanych przez RMF FM, na szyi dwóch młodszych chłopców znaleziono rany cięte, co może oznaczać, że zginęli zanim w domu wybuchł pożar. Piotrkowska prokuratura informuje, że na tym etapie śledztwa nie wykluczono hipotezy, iż do tej tragedii mógł się ktoś przyczynić.
- Przybyły na miejsce lekarz, który stwierdził zgon kobiety i dzieci, nie wykluczył udziału osób trzecich. Ciała zostały zabezpieczone w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Dopiero wtedy będzie można ustalić wstępną przyczynę śmierci kobiety i dzieci. Na razie nie jest znana przyczyna powstania pożaru. Postępowanie jest we wstępnej fazie, weryfikowane są różne wersje zdarzenia. Bliższe informacje będziemy mogli przekazać dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok oraz po ustaleniu przyczyny powstania pożaru - mówi Magdalena Czołnowska-Musioł, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie.