- Musimy najpierw dostać zgodę na przesłuchanie świadka dysponującego tajemnicą państwową i służbową - wyjaśnia sytuację Rafał Lisak, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. Krakowska prokuratura kończy śledztwo dotyczące dwóch innych wątków sprawy. Wiadomo, że jeden z morderców odpowie za trzy kolejne zabójstwa.
Napadali i rabowali na Kielecczyźnie, Podkarpaciu i w Małopolsce. Prasa okrzyknęła ich mianem gangu zabójców. Nie tylko dlatego, że zabijali swoje ofiary.
Gang okrutnych zabójców
Przede wszystkim dlatego, że najpierw bez zmrużenia powiek strzelali, a dopiero później sprawdzali, czy warto było zabijać. I zwykle się mylili. Ich ofiarą padł też Wojciech Kulbat, radny z Piotrkowa, przedsiębiorca i działacz sportowy mocno angażujący się w pomaganie dzieciom żyjącym w trudnych warunkach. Jego żona ledwo uszła z życiem.
Maria Nowakowska (żona radnego) zeznawała w procesie trzech oprawców, od trzynastu miesięcy toczącym się przed Sądem Okręgowym w Krakowie i jest w nim oskarżycielem posiłkowym. Dziś publicznie przerywa milczenie. - Wojtek tak był pochłonięty tą swoją społeczną działalnością, że zupełnie stracił czujność - mówi z żalem. - Inaczej na pewno by zauważył, że jesteśmy obserwowani i że ktoś wchodzi na podwórko. Nie doszłoby do tragedii - z niechęcią wraca do tamtych dni.
Jak wynika z ustaleń śledztwa prowadzonego przez krakowski wydział Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, Wojciech W. (32 lata), Jacek P. (40) i najstarszy, 50-letni Tadeusz G. rzeczywiście nie mieli najmniejszych skrupułów, strzelali bez ostrzeżenia i bez zastanowienia. - Wcześniej dokładnie typowali swoje ofiary - zaznacza prokurator Katarzyna Płończyk. - Wybierali właścicieli lub współwłaścicieli kantorów wymiany walut - opisuje sposób działania zabójców - mieszkających w pobliżu tras wylotowych z miasta. Później długo i dokładnie ich obserwowali, żeby zminimalizować ryzyko pomyłki. A i tak zwykle się mylili - dodaje z goryczą w głosie.
Kulbatowie byli śledzeni przez prawie pół roku. - Mordercy wiedzieli o nas dosłownie wszystko - zdradza żona byłego radnego. - W jakich godzinach i w jakiej kolejności wracamy do domu, kiedy odwozimy i kiedy przywozimy córkę - opowiada.
więcej w najnowszym numerze (7) "Tygodnia Trybunalskiego"
Mariusz Jakubek