Lekarze bazgrzą także w Piotrkowie, co potwierdzają zgodnie zarówno pacjenci, jak i farmaceuci. - Zdarza się, że odmawiamy pacjentom realizacji recepty. Nie wolno nam realizować takich recept. Tu nie chodzi tylko o nazwę leku - mówi właścicielka jednej z piotrkowskich aptek. - Czytelnie napisane ma być imię, nazwisko pacjenta i jego adres. W przypadku wątpliwości nie powinnam tego realizować. Oczywiście nie odsyłamy pacjentów, tylko wyraźnie piszemy dane na odwrocie recepty. My potrafimy napisać czytelnie, niestety lekarz nie potrafi. Jeśli recepta jest wypisana tak nieczytelnie, że sama zastanawiam się, co tam jest, to niestety odsyłam pacjenta z powrotem do lekarza. Gdybyśmy solidarnie odmawiali wszystkim pacjentom, może lekarze zaczęliby pisać czytelnie. A ponieważ aptek mamy dużo i konkurencja na rynku jest ogromna, w związku z tym każdy chce zyskać pacjenta i nie odsyła go, bo więcej już do tej apteki nie wróci. Dlatego realizujemy te recepty, chociaż nie powinniśmy - zgodnie z pismem, jakie otrzymaliśmy z NFZ. Wygląda to tak, że nam nie zapłacą za recepty, bo lekarz napisał nieczytelnie - komentuje sprawę piotrkowska farmaceutka.
- Byłam z dzieckiem u lekarza. Wypisał nam receptę. Kiedy chciałam wykupić leki, okazało się, że błędnie został wpisany PESEL, brakowało kilku cyfr. Na szczęście farmaceutka wpisała prawidłowy numer na odwrocie recepty i obyło się bez ponownej wizyty u lekarza - mówi pani Katarzyna, mieszkanka Piotrkowa.
Najczęściej występujące nieprawidłowości to: recepty bez pieczątki i podpisu lekarza, nieczytelnie odbity numer prawa wykonywania zawodu lekarza, recepty zrealizowane po terminie ich ważności, wydawanie większej ilości leku niż podane w dawkowaniu na 3-miesięczną kurację, wydawanie więcej niż dwóch opakowań przy braku podania dawkowania, wydawanie leku refundowanego przy chorobie przewlekłej bez wpisania uprawnienia. - Pamiętam, kiedy lekarz zapomniał przy nazwie leku wpisać literkę "p", co oznaczało lek na choroby przewlekłe. Leki takie refundowane są wówczas prawie w 100 procentach. Zdarzyło się tak, że musiałam zapłacić 100 procent ceny, bo nie miałam czasu wracać do lekarza, aby ponownie wypisał receptę. Mój tata musiał szybko wziąć leki, więc na bieganie po lekarzach nie było czasu - mówi pani Anna z Piotrkowa.
Fakt, że lekarze bazgrzą potwierdza Jolanta Wojtasik, zastępca dyrektora Szpitala Rejonowego w Piotrkowie. - Recepta powinna być czytelna, nie tylko dla lekarza, który ją wypisuje. Powinna być wypisana jednym kolorem długopisu, powinna mieć nie tylko PESEL, ale również wiek pacjenta, adres, nazwę leku, jego dawkowanie. Pomyłki rzeczywiście się zdarzają, dotyczy to zwłaszcza leków refundowanych. Ja oczywiście zwracam uwagę lekarzom, żeby pisali czytelnie. Według mnie jest to rzeczywiście problem, chociaż tak naprawdę nie znamy jego skali. Według mnie apteki powinny informować nas, który lekarz pisze nieczytelnie. Aptekarze powinni nam zwracać na to uwagę.
Sąd Najwyższy wydał wyrok (14 października 2009 roku), który jednoznacznie ocenia recepty nieczytelne jako nieprawidłowe i niepodlegające refundacji, co stanowi z pewnością ponad 90% recept wystawianych w Polsce. Może to pozbawić leków refundowanych większości chorych w naszym kraju. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego NFZ ma prawo odmówić aptece przekazania pieniędzy za refundowane leki, które sprzedano na podstawie nieczytelnej recepty. Wyrok dotyczył sprawy, jaką Narodowemu Funduszowi Zdrowia wytoczyła spółka Chaber z Dolnego Śląska, będąca właścicielem aptek. Spółka domagała się zrefundowania jej sprzedanych na receptę leków zakwestionowanych podczas kontroli NFZ.
Inny sąd stwierdził, że: "Aptekarz musi mieć świadomość, iż jeżeli nie zrealizuje recepty, weźmie na siebie odpowiedzialność za stan zdrowia pacjenta (...) oraz że NFZ, odbierając aptekom refundację, jedynie szuka oszczędności, co nie ma nic wspólnego z dobrem pacjenta".
Sprawa okazała się tak poważna, że Marek Twardowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia wystosował apel dotyczący czytelnego wypełniania recept lekarskich:
"W trosce o dobro pacjentów, zwracam się z wielką prośbą do wszelkich osób uprawnionych do wystawiania recept lekarskich o ich czytelne i w pełni zgodne z obowiązującym prawem wypełnianie. Znając obciążenie związane z wykonywaniem codziennych obowiązków, pragnę jednak poinformować, iż konsekwencje błędnie wypełnionej recepty lekarskiej obciążają pacjenta - apteki, zgodnie z obowiązującym prawem, nie powinny realizować recepty, która nie spełnia wszelkich wymaganych prawem wymogów formalnych, dlatego też często jest on zmuszony wrócić do osoby, która mu daną receptę wystawiła, w celu jej poprawy. Nie wydaje się to korzystne, gdyż niepotrzebnie zwiększa to i tak nadmierne obciążenie osób wystawiających recepty lekarskie, jak też stanowi poważną niedogodność dla pacjentów. Ponadto ośmielę się zwrócić uwagę na konsekwencje pozornie niewielkich pomyłek - na przykład, gdy brak jest adresu pacjenta, w przypadku błędnego przepisania lub wydania produktu leczniczego, nie jest możliwe szybkie dotarcie do niego, co może zagrażać w niektórych sytuacjach nawet jego życiu lub zdrowiu".
Lekarze bazgrzą, cierpią tradycyjnie pacjenci.
Aleksandra Stańczyk
