Piotrkowski przedsiębiorca Tomasz Łagiewski, właściciel minimarketu "Stacyjka" wylicza, że straty spowodowane przez złodziei to 1,5 tys. zł miesięcznie. Ponieważ nie stać go na wynajęcie ochroniarzy, zdecydował się na sposób do tej pory w Piotrkowie niespotykany.
- Liczę, że zamieszenie filmu, na którym widać kradnących towar złodziejaszków nie tylko pozwoli ich zlokalizować, ale także odstraszy innych, potencjalnych - mówi. - Mam nadzieję, że ktoś ich rozpozna i będą się chociaż wstydzić.
Filmiki zamieszcza na portalu społecznościowym i You Tube. Cieszą się coraz lepszą oglądalnością (prawie 2 tysiące odsłon w ciągu kilku dni). Jednak jak na razie niewiele to dało.
- Nie zanotowałem spadku kradzieży - powiedział Łągiewski w radiowym "Maglu". - Ale jeśli będę konsekwentny, to w końcu efekt będzie. Zdaję sobie sprawę, że całkowicie kradzieży mój sposób nie wyeliminuje, ale będę próbował.
Na pytanie, czy nie spotkał się z pogróżkami, odpowiada:
- Nie, do tej pory nie. Ale zdaję sobie sprawę z zagrożenia. Jednak postanowiłem walczyć. W ogóle uważam, że problem kradzieży w piotrkowskich sklepach jest duży, tyle że nie każdy chce podjąć walkę.
Trzeba wiedzieć, że za opublikowanie czyjegoś wizerunku w mediach, a więc także w sieci, bez jego zgody, grozi nam odpowiedzialność prawna. Bo taka osoba, nawet jeśli to złodziej, może dochodzić ochrony na podstawie kodeksu cywilnego i kodeksu karnego. Z art. 23 kodeksu cywilnego wynika wprost, że wizerunek osoby prywatnej jest jej dobrem osobistym i nie ma przy tym znaczenia, że pozew jest złożony przez osobę, która np. coś ukradła.
Potwierdza to sierżant sztabowy Ilona Sidorko z KMP w Piotrkowie, przypominając jednocześnie że o wszystkim decyduje tutaj sąd. Policja może przyjąć zgłoszenie. I szukać sprawców.
Tomasz Łągiewski nie obawia się wymiaru sprawiedliwości.
- Zapoznałem się z kodeksem karnym. W moim przekonaniu nie popełniam przestępstwa i wątpię, by złodziej który rozpozna się na filmie chciałby podać mnie do sądu. A nawet gdyby, to jestem przekonany że sąd trzymałby moją stronę, bo robię rzecz akceptowaną społecznie.
Do tej pory w "Stacyjce" udało się złapać zaledwie dwóch złodziei. I to wcale nie dzięki internetowi, tylko na gorącym uczynku.