- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?
Piotrkowianka nie chce uczyć syna inteligentnie
Umowa, którą podpisała, obejmowała zestaw podręczników, 10 warsztatowych zajęć ze specjalistami, m.in. psychologami, oraz opiekę dydaktyczną podczas indywidualnego toku ćwiczeń, który miał trwać łącznie dwa lata. Pani Beata zaniepokoiła się, gdy dostała druki do spłaty kredytu bankowego (30 rat po 96 zł) na kwotę 2.400 zł. - Podpisując umowę, byłam pewna, że raty będę wpłacać na konto Engamu, nie wiedziałam, że to kredyt bankowy - mówi. - Nie zdecydowałam się jednak na odstąpienie od umowy, bo jeszcze nie poznałam jakości oferowanych usług.
Te nie spełniły oczekiwań piotrkowianki. - Nie było jasnego harmonogramu zajęć, nikt nie interesował się postępami syna i nie było gwarantowanej opieki dydaktycznej ze strony Engramu - wymienia Beata Czyżyńska. W marcu 2008 roku wypowiedziała umowę.
- Nie dostałam odpowiedzi na moje pisma, ale syna wyproszono z zajęć, więc odebrałam to jako znak rozwiązania umowy - mówi. Zaprzestała płacenia rat. Wtedy skontaktował się z nią dział windykacji banku z żądaniem spłaty odsetek, które urosły szybko do ponad 240 zł. - Bank poinformował mnie, że Engram nie wyraził zgody na rozwiązanie ze mną umowy - opowiada zdenerwowana. Dziś płaci raty dalej - już spłaciła 22 z 30 wszystkich.
Joanna Jasiówka, manager w firmie Engram Sp. z o.o. , nie ukrywała zdziwienia informacją o pozwie, bo - jej zdaniem - sprawa z panią Czyżyńską została zamknięta w ub.r. Krakowska firma nie zgadza się z zarzutami piotrkowianki. Twierdzi, że jej syn uczęszczał na 90 proc. zajęć, a z opieki dydaktycznej mógł korzystać do woli. Zdaniem przedstawicieli spółki, umowa została rozwiązana w sierpniu 2008 r., po czym Engram zwrócił - na konto klientki w banku, który udzielił kredytu - 1.000 zł. Beata Czyżyńska twierdzi, że nic nie wie o przelewie. - Dostałam wcześniej pismo z propozycją zwrotu tysiąca zł, ale po konsultacjach z miejskim rzecznikiem praw konsumenta, nie zgodziłam się.
Dlaczego więc Engram zwrócił pieniądze? Dlaczego piotrkowianka nie była tego świadoma, dalej spłacając kredyt? - To zaniedbanie osoby, która już nie pracuje, ale teraz musimy wyjaśnić tę sprawę - mówi prawnik Engramu, ale stanowczo zabrania publikacji swojego nazwiska. Deklaruje wolę polubownego rozwiązania sprawy i wyjaśnienia działań banku, który ponagla panią Beatę do spłaty zaległych odsetek.
Z kursów Engramu w Polsce skorzystało 6 tys. uczniów. Do rozwiązania umów dochodzi, jak twierdzą przedstawiciele spółki, sporadycznie. Do tej pory Engram miał dwie sytuacje, gdy w sprawie jego działalności interweniował rzecznik praw konsumenta, m.in. z Bytomia.
Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki