Ostatnim olimpijczykiem związanym z Piotrkowem był Michał Bąkiewicz, który jako zawodnik Skry Bełchatów wystąpił na igrzyskach w Atenach (2004). Aż dwadzieścia lat czekamy natomiast na start sportowca, który reprezentowałby barwy piotrkowskiego klubu. Od srebrnego medalu wywalczonego przez zapaśnika GKS Piotrcovia Piotra Stępnia (Barcelona 1992) minęło już naprawdę sporo czasu.
Wielu piotrkowian trzymało kciuki za londyński sukces Adama Kszczota. 23-letni biegacz RKS Łódź ma w Piotrkowie liczną rodzinę, która tworzy jego oficjalny fanklub.
Członkowie fanklubu jeżdżą za swoim ulubieńcem właściwie wszędzie, więc nie mogło ich zabraknąć w Londynie.
- Obserwuję występy Adama właściwie od początków jego kariery sportowej - mówi szefowa fanklubu Zofia Sipa. - Kiedy zaczął on osiągać coraz lepsze wyniki, to bardzo chętnie zaczęła się do niego przyznawać społeczność łódzka. Tymczasem Adam pochodzi z Konstantynowa - maleńkiej wioski w powiecie opoczyńskim, a pierwsze swoje kroki stawiał na kameralnym boisku w Mniszkowie. To tam, a nie w Konstantynowie Łódzkim, jak mylnie podają niektórzy dziennikarze, rozpoczęła się jego kariera - wyjaśnia Sipa.
Największymi sukcesami młodego biegacza są brązowe medale, które zdobył na mistrzostwach Europy w Barcelonie (2010) oraz w halowych mistrzostwach świata w katarskiej Dausze (2010). Wywalczył również dwa młodzieżowe mistrzostwa Europy (Kowno 2009, Ostrawa 2011) i halowe mistrzostwo Europy seniorów (Paryż 2011). Na kilka tygodni przed igrzyskami olimpijskimi Adam Kszczot wygrał w Londynie prestiżowe zawody Diamentowej Ligi. Nic więc dziwnego, że liczono na jego dobry olimpijski start, a optymiści przebąkiwali nawet o medalu.
Mimo dopingu członków fanklubu biegacz nie zakwalifikował się do finału biegu na 800 metrów. W swoim biegu półfinałowym zajął trzecie miejsce i niestety nie wystarczyło to do awansu. O medale walczyli inni zawodnicy. W jaki sposób porażkę swojego podopiecznego tłumaczył trener Stanisław Jaszczak?
- Ta najwyższa forma Adama przyszła niestety za wcześnie. Od pierwszego biegu w Londynie Adam skarżył się, że nie biega mu się zbyt dobrze. To było zresztą widać podczas rywalizacji w eliminacjach. Półfinał rozpoczął w swoim stylu - na pierwszym okrążeniu holował się na końcu stawki. Później rozpoczął swój finisz, ale jak się okazało, zabrakło na ostatniej prostej siły i zajął trzecią lokatę. Po obiecujących tegorocznych startach wszyscy pytali mnie o to, czy Adam zdobędzie medal. Ja byłem ostrożny i mówiłem, że najpierw trzeba zakwalifikować się do finału. Jak się okazało, niestety miałem rację. Na igrzyskach nie ma słabych. Każdy przyjechał tutaj walczyć najlepiej jak potrafi. Nie tacy faworyci przegrywali w Londynie. Wspomnijmy chociażby Agnieszkę Radwańską czy Marcina Dołęgę, którym wieszano już na szyi medale. Sport ma to do siebie, że jest nieprzewidywalny - powiedział Jaszczak.
Kolejne igrzyska za cztery lata w brazylijskim Rio de Janeiro. Zarówno trener biegacza, jak i szefowa jego fanklubu uważają, że Adam Kszczot wypadnie w Ameryce Południowej znacznie lepiej niż w Londynie. - Adam zapłacił tak zwane frycowe. Ma dopiero 23 lata i jeżeli, odpukać, nie przytrafią mu się jakieś kontuzje, będzie mógł biegać jeszcze na dwóch igrzyskach - w 2016 i 2020 roku. Na pewno czeka go ogrom ciężkiej pracy, aby utrzymać się w światowej czołówce, ale on ma jeszcze duże rezerwy. Jestem o jego dalszą karierę spokojny - uważa Stanisław Jaszczak.
- Spotkaliśmy się z Adamem kilka godzin przed biegiem i nie był on wtedy sobą. Wyglądał na strasznie zestresowanego. Moim zdaniem miało to przełożenie na późniejszy jego występ. Dzień po przegranym biegu spotkaliśmy się ponownie pod wioską olimpijską i wyglądał wtedy zupełnie inaczej. Nie chciał jednak wracać do tego półfinału - opowiada Zofia Sipa.
Złoty medal w Londynie w biegu na 800 metrów wywalczył rewelacyjny Kenijczyk David Rudisha, który pobiegł po złoto w czasie nowego rekordu świata - 1:40,91. - Rudisha w Londynie był nie do pokonania, ale szkoda wielka, że Adam nie mógł pobiec w finale. Myślę, że padłby wtedy nowy rekord Polski - uważa jego trener. Przed Adamem Kszczotem w tym sezonie jeszcze kilka zagranicznych mityngów, a później przyjdzie czas na kolejne ciężkie treningi, które mają zagwarantować medale na najpoważniejszych imprezach takich jak mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata.
MIOS