- Ostatnie w tym roku paczki żywnościowe rozdane
- Łódzkie. W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków. Bez ofiar
- Policja pamięta o swoim byłym komendancie
- Zabiła swojego ojca, trafiła na 3 miesiące do aresztu
- Nie ma zagrożenia dla budowy ekspresówki z Piotrkowa do Sulejowa
- Wypadł z drogi i uderzył w drzewo
- Rozpoczyna się budowa nowej świetlicy we Włodzimierzowie
- Turniej charytatywny dla Patryka Wysmyka
- Gmina Sulejów inwestuje w bezpieczeństwo strażaków – wymiana butli powietrznych w jednostkach OSP KSRG
W Piotrkowie humanista niepotrzebny!
Corocznie jedną z największych piotrkowskich uczelni opuszcza rzesza historyków i polonistów. Lokalny rynek im nie sprzyja. Tylko nielicznym udaje się znaleźć pracę w zawodzie, ale - jak się okazuje - nie w naszym mieście.
- Na przestrzeni kilku ostatnich lat nie było w Powiatowym Urzędzie Pracy ani jednej oferty pracy dla humanistów. W tej chwili jest u nas zarejestrowanych szesnastu polonistów, dwudziestu czterech historyków i czterdziestu czterech pedagogów opiekuńczo–wychowawczych - mówi Henryka Gawrońska, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Piotrkowie. Pozornie nie są to duże liczby. Większość opuściła miasto w poszukiwaniu zatrudnienia, inni zdecydowali się przekwalifikować, dlatego znikli z listy bezrobotnych humanistów.
Humaniści szczęściarze
Do tej grupy możemy zaliczyć tych, którym udało się po studiach uprawiać wyuczony zawód. Należy do nich Anna Kępska, która w ubiegłym roku skończyła historię. W trosce o swoją przyszłość wybrała aż dwie specjalności: historię ogólną i archiwistykę. Już podczas studiów starała się szukać pracy w Piotrkowie, licząc na łatwiejszy start po ukończeniu studiów historycznych. Alternatywą dla niej był wyjazd do Anglii lub praca w większym mieście. - Z Piotrkowem Trybunalskim wiążą mnie miłe wspomnienia studentki, ale nie udało mi się tu znaleźć pracy w moim zawodzie, więc zaczęłam szukać jej gdzie indziej. Szczęśliwe zrządzenie losu sprawiło, że podczas odbywania praktyk studenckich w miejscowym archiwum dowiedziałam się o naborze do łódzkiej firmy archiwistycznej. Postanowiłam spróbować swoich sił i zgłosiłam się na rozmowę kwalifikacyjną. Pracę rozpoczęłam już na V roku studiów w łódzkiej firmie na stanowisku: specjalista ds. digitalizacji, archiwista. Zaczynałam od pracy na pół etatu, następnie na 3/4, a od lipca pracuję już na cały etat. Z pracy jestem bardzo zadowolona, pozwala mi ona rozwijać się i wykorzystywać umiejętności zdobyte na studiach. Jest to miejsce dające swoim pracownikom możliwości rozwoju i podnoszenia swoich kwalifikacji zawodowych. Zamierzam więc tutaj rozwinąć skrzydła swojej kariery zawodowej. Nie żałuję decyzji o studiowaniu historii. Jak każdy przedmiot humanistyczny, pozawala ona wyrobić w sobie szersze spojrzenie na otaczający świat, naszą piękną historię i z odwagą patrzeć w przyszłość - a więc wybór miejsca i kierunku studiów okazał się dobrą decyzją - mówi Anna Kępska.
Humaniści kredytowi
Ta grupa humanistów miała trochę mniej szczęścia. Mimo starań i szczerych chęci rozwijania się w wyuczonym zawodzie, musieli szukać “chleba” w innej profesji. Piotr Nita, zdolny student historii ogólnej i historii z archiwistyką, a także uczelniany działacz samorządowy, tuż po obronie pracy magisterskiej rozpoczął intensywne poszukiwania pracy. Historię odłożył na półki. - Szukanie pracy zajęło mi niecałe dwa tygodnie. Roznosiłem podania i CV, czekałem na oferty, codziennie odwiedzałem Urząd Pracy i wśród ofert szukałem czegoś dla siebie. Byłem pewny swojej wartości i nie dopuszczałem myśli, że zbyt długo mogę pozostawać bezrobotny. Z takim przekonaniem szedłem na każdą kolejną rozmowę kwalifikacyjną. Niestety przeważnie brakowało etatów - mówi Piotr Nita. - Szukałem pracy, która zaspokoiłaby moje ambicje, chociaż byłem gotowy podjąć każdą. Chciałem pracować w swoim zawodzie, więc roznosiłem podania do szkół oraz instytucji, gdzie są archiwa, ale składałem też podania do… straży pożarnej - dodaje.
Efekt poszukiwań? Piotrkowski student nawet nie liczył na pracę w miejscu studiowania. Nastawiał się raczej na miejsce swojego pochodzenia. Radomsko.
- Nie liczyłem na to, że znajdę pracę w Piotrkowie. Od początku chciałem wrócić w swoje strony, chociaż zakładałem również szukanie pracy w większych miastach typu Łódź, Warszawa. Piotrków był raczej na liście rezerwowej - mówi Piotr. Jak sam mówi, zdobyte wykształcenie w ogóle mu się nie przydało. - Pracuję w biurze kredytowym w Radomsku. Niestety wykształcenie się nie przydało. Bardziej pomocne okazało się Liceum Ekonomiczne, które skończyłem wcześniej. Mimo iż praca w biurze kredytowym nie jest zbyt skomplikowana, to jednak nie do końca spełnia moje ambicje zawodowe i dlatego będę szukał nadal takiej, która je zaspokoi - dodaje.
Jest rozgoryczony sytuacją humanistów w naszym regionie. Wie jednak, że wielu jego kolegów z roku nie ma w ogóle pracy. Inni pracują w pizzerii lub w magazynie. - Kiedy rozpoczynałem studia na historii z archiwistyką, zapewniano mnie o świetlanej przyszłości, jaka ma mnie spotkać po ich ukończeniu. Choć uważam, że jestem dobrze przygotowany do swojego zawodu, to jednak źle skonstruowane przepisy pozwalają moim potencjalnym pracodawcą omijać prawo i nie zawsze na stanowisku, które powinienem zająć ja, jest kompetentna osoba, stąd tak a nie inaczej funkcjonują nasze urzędy. Przeważnie w archiwach pracują osoby po kursach, zajmujące się w pracy czymś innym. Z pracą nauczyciela też jest problem, bo wszystkie etaty już zajęte, a na miejsce tych, którzy odchodzą, przeważnie przychodzą ich znajomi. Rynek pracy w Piotrkowie dla humanistów jest bardzo ubogi. Znalezienie pracy w tym zawodzie graniczy z cudem. Absolwentów dużo, a etatów jak na lekarstwo - tłumaczy Piotr Nita.
Humaniści „emigranci”
Karol Jarząbek w tym roku ukończył historię z archiwistyką. Zaraz po obronie pracy magisterskiej wyjechał wraz dziewczyną do Tarnowskich Gór szukać pracy. Na wyjazd zdecydował się, bo mieszkając w czasie studiów w Piotrkowie, wiedział, że interesującej go pracy nie znajdzie.
- Przez 8 miesięcy podejmowałem bezowocne próby zatrudnienia, zarówno w zawodzie, jak i też poza nim. Co prawda istniała możliwość podjęcia pracy w jakże powszechnej profesji na terenie Piotrkowa - jako przedstawiciel handlowy, jednakże ten rodzaj pracy kłócił się z moimi ambicjami. W trakcie studiów podejmowałem różne prace dorywcze, jednak moją karierę zawodową chciałem rozpocząć nie jako pracownik hali w jednej z firm działających na terenie Piotrkowa, ale z nieco innej pozycji. Chciałem znaleźć pracę i zostać na stałe w Piotrkowie, ale niestety rzeczywistość zweryfikowała moje plany. Bezskuteczne starania, kończące się fiaskiem (ze względu na brak doświadczenia zawodowego… bo gdzie miałem je zdobyć), rozmowy kwalifikacyjne oraz wizja nieuchronnej rejestracji w PUP zrodziły pomysł wyjazdu w inne miejsce. Nie chciałem wyjeżdżać z Polski, pomimo tego, że miałem okazję podjąć pracę za granicą (choć tak może byłoby prościej) - dodaje piotrkowski absolwent.
- Na terenie aglomeracji śląskiej pracy poszukiwałem przez 1,5 miesiąca. Śląskie realia rynku pracy okazały się być dla mnie zakasujące w pozytywnym tego słowa znaczeniu - przynajmniej w porównaniu z Piotrkowem i jego okolicami. Oczywiście wiąże się to z większym i bardziej dynamicznym rynkiem pracy. Podczas 6 tygodni poszukiwania otrzymałem kilkanaście zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne w sprawie pracy zgodnej z moim wykształceniem lub w zawodach pokrewnych. Mogłem pozwolić sobie na wybranie oferty interesującej mnie, a nie iść tam, gdzie akurat można. Krótko mówiąc, to ja wybrałem pracę, a nie praca mnie. Okazuje się, że wyjazd z Piotrkowa był dla Karola Jarząbka trafnym posunięciem. Teraz pracuje na stanowisku starszego referenta - archiwisty w Krajowym Biurze Wyborczym, Delegatura w Katowicach. Jest bardzo zadowolony ze swojej pracy.
- Przede wszystkim dlatego, że jest zgodna z moim wykształceniem i zainteresowaniami - mówi krótko. Uważa, że studia humanistyczne mają wiele plusów i minusów. - Patrząc na to z perspektywy czasu, zastanowiłbym się poważnie nad ponownym wyborem studiów humanistycznych. Oczywiście są plusy i minusy ukończenia studiów, czy to humanistycznych, czy technicznych. Wydaje się, że łatwiej znaleźć pracę po szkole zawodowej z konkretnymi umiejętnościami w ręku, ale warto studiować – dodaje Karol Jarząbek.
Humaniści ekonomiści
Okazuje się, że im ambitniejszy i prężnie działający humanista, tym dłużej pozostanie bez pracy. Ci, którzy jeszcze pozostali w Piotrkowie kierowani pozostałościami ideałów studenckich, mówią o gorzkich doświadczeniach w poszukiwaniu pracy.
- Jestem absolwentem historii. Przez 5 lat studiów w naszym mieście bardzo cieszyłem się, że mogłem pogłębiać swoją wiedzę historyczną. Przy tym byłem bardzo aktywnym studentem angażującym się w różne rozwijające przedsięwzięcia. Nigdy nie zapomnę ludzi, których poznałem na studiach, a byli to, porównując ich ze snobistycznymi warszawskimi studentami, bardzo interesujący ludzie. Kiedy jednak przyszedł czas końca studenckiego życia, musiałem zderzyć się z bardzo trudnym, nielubiącym młodych i ambitnych ludzi piotrkowskim rykiem pracy - mówi absolwent, który nie chce ujawnić swojego nazwiska.
Ewa Tarnowska
więcej w nr 39