Zaistniałe sytuacje komentuje Bronisław Brylski, zastępca dyrektora WORD w Piotrkowie.
Prawko na haju
Godzina 10.00 rano, Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Piotrkowie, egzamin państwowy. Młody mężczyzna z powodzeniem zdaje część teoretyczną i wyjeżdża do miasta. Daleko jednak nie dojeżdża, gdyż kierowana przez niego toyota yaris zostaje zatrzymana przez policję na ulicy Żelaznej. Okazuje się, że policjanci otrzymali informację, że młody mężczyzna może znajdować się pod wpływem środków narkotycznych. Kursant zostaje poddany badaniom na obecność narkotyków. Wynik jest pozytywny w kierunku marihuany. - Od 20-latka została również pobrana krew w celu przeprowadzenia szczegółowych badań laboratoryjnych. Mieszkańcowi powiatu zgierskiego grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności – informuje Ewa Drożdż z KMP w Piotrkowie.
Z pięścią na egzaminatora
Egzamin praktyczny na prawo jazdy. Egzaminator w pewnym momencie przerywa jazdę ze względu na błędy popełniane przez 58-letniego piotrkowianina i informuje go o negatywnym wyniku egzaminu. Chwilę po tym niezadowolony kursant najpierw popycha egzaminatora, a następnie kilkakrotnie uderza do pięścią i kieruje wobec niego groźby karalne. Ze względu na naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i kierowanie gróźb karalnych mężczyzna może trafić na 3 lata do więzienia.
- Egzaminatorzy słyszą takie groźby bardzo często. Padają pod ich adresem nieeleganckie sformułowania. Rozumiem – są to emocje, ale nic nie usprawiedliwia wulgaryzmów i agresji cielesnej względem egzaminatorów. Często ludzie porównują egzamin na prawo jazdy do egzaminu maturalnego, twierdząc, że ten drugi było o wiele łatwiej zdać. Myślę, że nie do końca tak jest, bo kilku lat nauki nie można porównać do kilku miesięcy szkolenia. Dlatego te emocje na pewno są o wiele większe. Jeśli chodzi o tę sytuację, do której doszło kilka miesięcy temu, to muszę przyznać, że egzaminator zachował się niekomfortowo dla siebie, ale prawidłowo, ponieważ nie dał się sprowokować. Zajęły się tym właściwe służby we właściwy sposób – wyjaśnia zastępca dyrektora WORD.
“Żeby zdać, trzeba dać”
Kolejny egzamin. Tym razem to dziewiąte podejście tomaszowianina, który próbuje zdobyć uprawnienia do kierowania pojazdami kategorii C. Podczas jazdy popełnia dyskwalifikujące go błędy i zostaje powiadomiony o negatywnym wyniku egzaminu. W tym momencie proponuje egzaminatorowi 1000 złotych w zamian za potwierdzenie zakończenia jazdy z pozytywnym wynikiem. Niebawem ląduje na komisariacie, skąd wraz z wnioskiem o dozór i zakaz opuszczania kraju zostaje przekazany prokuratorowi. Tomaszowianin usłyszał zarzuty, a za próbę skorumpowania egzaminatora grozi mu do 10 lat więzienia.
I znów egzamin. Zdaje 56-letni piotrkowianin, który podczas części praktycznej obiecuje egzaminatorowi 200 złotych w zamian za pozytywne zaliczenie. Chwilę po tym zostaje przewieziony do komendy i osadzony w policyjnym areszcie do wyjaśnienia. Kilka dni później prokurator przedstawia mu zarzut i stosuje wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Za próbę skorumpowania nieuczciwemu kursantowi grozi nawet 10 lat pozbawienia wolności. - Sytuacje sugerowania łapówek oczywiście też się zdarzają. Cieszę się jednak, że coraz rzadziej – mamy przypadek jeden na kilka miesięcy. To nie jest dużo. Myślę, że dzięki właściwym działaniom mediów, które mówią o tym problemie, do ludzi dociera świadomość, że tego nie wolno robić. Coraz więcej mamy osób na tyle mądrych, że zdają sobie sprawę, że nie ma takiej opcji jak wręczenie łapówki. Często pytają nas, jak reagujemy na takie zachowania. Wypracowaliśmy sobie tutaj już taki mechanizm, że egzaminatorzy zgłaszają taki fakt natychmiast, nie ukrywając go. Wtedy natychmiast powiadamiamy policję i wszczynamy procedurę wyjaśniającą – mówi Bronisław Brylski.
***
Jak pokazują powyższe zdarzenia, aby zdać egzamin na prawo jazdy, trzeba po prostu dobrze nauczyć się jeździć. A takie sposoby, jak: narkotyki, łapówki, czy siła są jedynie sposobami na to, by ponieść odpowiedzialność karną.
Magdalena Waga