- „Wioska Wikinga” w Piotrkowie. Piknik historyczny na terenie Akademii Piotrkowskiej
- „Kwestia bezpieczeństwa dotyczy wszystkich Polaków”. Dariusz Joński w Piotrkowie Trybunalskim
- Pisklę sokoła wędrownego z Elektrowni Bełchatów zostało zaobrączkowane
- "W królewskim mieście Piotrkowie". Noc Muzeów na Zamku Królewskim
- Gala boksu w Sulejowie. Rywalizuje około 100 zawodników
- Parafialny festyn na rzecz potrzebującej piotrkowianki
- Kto zgubił kluczyki do mercedesa?
- Nie żyje kobieta, którą znaleziono nieprzytomną przy hali targowej
- Wypadek na Szkolnej. Kierowca Skody nie ustąpił pierwszeństwa. Kobieta trafiła do szpitala.
Wakacje były za krótkie, by skończyć remonty
- To nie jest moja inwestycja, też myślałam, że do września wszystko się zakończy, bo dla mnie ten remont to też kłopot - mówi Teresa Marczak, dyrektor jedenastki, ale od razu zapewnia: - Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych i przy współpracy wszystko dobrze się ułoży. Plan jest taki: blisko 40 dzieciaków, które zapisały się na stołówkowe obiady, będzie codziennie, przed lub po swoich zajęciach, pod opieką nauczycieli przechodzić na posiłek do Gimnazjum nr 2.
- Nasze dzieci nie będą jadały posiłków z gimnazjalistami, a na miejscu będą panie oddelegowane z naszej szkoły - dodaje dyrektor Marczak, która liczy, że nowy zastępczy system wydawania obiadów zacznie działać już w przyszłym tygodniu. - Na razie na obiady mamy zapisanych tylko 38 uczniów, bo rodzice, których dzieci korzystały z posiłków finansowanych przez opiekę społeczną, na czas remontu naszej stołówki zrezygnowali i dostaną pieniądze. Dotyczy to około stu dzieciaków - wyjaśnia dyrektor Marczak. Pani dyrektor podkreśla: - Wiem, że ten remont to duże utrudnienie, ale szkoła czekała na niego wiele lat. Nie mogłam więc nie pozwolić wejść ekipie.
Małgorzata Majczyna, dyrektor biura inwestycji i remontów w UM w Piotrkowie, zapewnia, że magistraccy urzędnicy dobrze znają daty rozpoczęcia roku szkolnego.
- Planowaliśmy ten remont latem. Nie z naszej winy jest ten poślizg - tłumaczy, dodając, że najpierw terminy zawalił projektant, potem podpisanie umowy przeciągał wykonawca. - A cierpią na tym dzieci - kwituje.
- Oczywiście, można byłoby uniknąć takich sytuacji pod warunkiem, że dokumentacja jest wykonywana w jednym roku, a same prace w następnym.
Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki
POLECAMY