Michał Rżanek
samorządowiec, w latach 1990–1996 prezydent Piotrkowa Trybunalskiego, obecnie prezes Piotrkowskich Wodociągów i Kanalizacji

wpisów

Łyżeczka
Czwartek, 26 lipca 2012
Środek lata, czy precyzyjniej, wakacji. Upały powracają. Jedni się cieszą, że właśnie rozpoczynają urlop i słońce im świeci, inni tym się nie ekscytują, bo to oznacza tylko permanentne poty, a to do przyjemności nie należy, szczególnie jeśli nosi się znacznie więcej ciała niż wg BMI przysługuje. Niżej podpisany już od dawna ma problem i czasami kombinuje, czy nie zmienić sposobu wyliczeń co do progu otyłości. Ileż to roboty, przyjąć, że prawidłowa waga to liczba wynikająca z odjęcia np. osiemdziesięciu, a nie stu, od wartości wzrostu. Nie jest ważne, jak się czujemy, jak jesteśmy postrzegani przez otoczenie i jak wyglądamy. Ważne, że z wyliczeń wyjdzie, że jest dobrze.

Ukazały się rankingi samorządów, jeden przeprowadzany przez redakcję “Rzeczpospolitej” i drugi przez specjalistyczne pismo samorządowe “Wspólnota”. Jedni przywiązują do tego duże znaczenie i grają w zależności od potrzeby. Przeczytałem “Rzeczpospolitą” i już wiedziałem, kto to będzie cytował. Piotrków spadł w stosunku do roku ubiegłego o dziesięć miejsc. Ktoś, kto tylko tyle zapamięta, wysuwa wnioski, które mu usłużni w ulżeniu w samodzielnym myśleniu podpowiadają. Degradacja, dramatyczna sytuacja, degrengolada i w ogóle do d. No co, może nieprawda, spadek o tyle miejsc w klasyfikacji np. konkursie na dużej krokwi w Zakopanem (to dla ochłody), to znaczy wyraźnie, że coś nie wyszło. A jednak nie ma analogii, bo wystarczy zapoznać się z kryteriami do obliczeń. Wielkość środków unijnych na inwestycje wzięto do klasyfikacji w ubiegłym roku, to tej samej inwestycji, pomimo że jest wieloletnia, w tym roku nie ujęto. Samorząd, który co roku realizuje średniej wielkości inwestycje z udziałem środków unijnych, będzie miał pozycję stabilną w rankingu, a taki, co wyskoczy raz, ale za to setkami milionów, np. na gospodarkę wodno-kanalizacyjną, w następnej edycji nie ma dużych szans na pięcie się w górę, bo już wypruł sobie żyły jednym dużym przedsięwzięciem. Druga klasyfikacja wypadła korzystnie dla naszego grodu. Wzięto w niej pod uwagę przychody miasta i podzielono przez mieszkańców. Wyszło przyzwoicie. Tym ostatnim rankingiem pochwalił się Ratusz, tym pierwszym posługiwali się życzliwi inaczej.

Czy to ma jakieś znaczenie dla tych, co szukają pracy. Im takie wyścigi na papierze, mówiąc kulturalnie, powiewają. Przez moje ręce przechodzi dziennie kilka CV. Ich autorzy nie mają dużej szansy, bo z drugiej strony koszty, ale czytam uważnie każde takie podanie i wyobrażam sobie trudną, a czasem może i dramatyczną sytuację składających. Szczególnie jeśli dotyczy to ludzi młodych, bo przecież gdzieś muszą zacząć to swoje zawodowe życie.

Te wyścigi rankingowe powinny, mimo wszystko, obrazować stan samorządu lokalnego i wynikające z tego implikacje, a właściwie odwrotnie. To, jak się żyje w danym mieście, jakie mają problemy jego mieszkańcy, czy coś się zmienia i jaka jest tego dynamika, to wszystko można próbować mierzyć i porównywać z innymi. To daje jakieś wyobrażenie, jak wyglądamy na tle. Nie należy z tego robić wielkiego halo, bo zawsze można wyliczyć inaczej, a rzeczywistość się nie zmieni.

Są tacy władcy lokalni i nie tylko, że działają od wyskoku do akcji i tylko szum informacyjny, och i ach, i tacy co systematycznie, powoli ale ciągle do przodu, bez większego rozgłosu robią swoje. Wolę tych drugich, tylko oni nie na dzisiejsze czasy, bo jeśli zbudowali drogę, a nie zadbali o fajerwerki w mediach, tzn. że jej nie ma.
Przypomniała mi się sytuacja sprzed lat, kiedy to sympatyczny starszy lekarz, badając mnie, radził, to w nawiązaniu do tych wyliczeń przedstawianych na początku, bym może jadł małą łyżeczką, co dawałoby szansę zbliżenia się do norm powszechnie przyjętych. Z pokorą wysłuchałem rady i stwierdziłem, że wtedy przyjdę do doktora ze zwichniętym barkiem. Bo tak jak dla wielu i w różnych sytuacjach liczy się nie jakość, ale ilość i aby to osiągnąć, trzeba namachać się tą łyżeczką aż do ryzyka kontuzji. Tylko po co?

Michał Rżanek


Pozostałe felietony autora:
 Biblioteka
 Inteligentne miasto
 Niemożność
 Prognozy
 Fora

Komentarze (1)
S.T.
~S.T. (Gość)
27.07.2012 09:53

Choć z żadnym przecież doświadczeniem, bo i skąd u zarania samorządności w III RP, Rżanek poradził sobie nieźle i wg mnie był jak dotąd najlepszym z prezydentów miasta po 89 roku.
Nie kombinował, jak te późniejsze konie pod górę.

reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat