We wrześniu 2013 roku minister transportu (obecnie infrastruktury i rozwoju) zmienił rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych (DzU z 15 listopada 2013 r., poz. 1326). Obowiązuje ono od 14 lutego tego roku. W tymże akcie prawnym pojawiło się sformułowanie, z którego wynika, że w strefie płatnego parkowania miejsca dla postoju samochodów wyznacza się znakami pionowymi oraz poziomymi.
Kluczowe w sprawie – jak się okazuje - jest właśnie słowo “oraz”.
Jeden przepis – mnóstwo komplikacji
Skoro już w rozporządzeniu pojawiło się słowo “oraz”, to teraz - żeby miasto mogło pobierać opłaty za miejsce parkingowe - musi je oznaczyć nie tylko znakami pionowymi, ale i poziomymi.
Tę drobną z pozoru różnicę szybko wychwycili czujni kierowcy i... dość swobodnie z niej korzystają.
- Do 14 lutego przepisy były jednoznaczne. Kierowca, który wjeżdżał w obszar ograniczony znakami D-44 i D-45 (wyjazd i wjazd do strefy płatnego parkowania), miał jednoznaczny komunikat (bo były to też znaki nakazu), że zatrzymując się w miejscu obojętnie jakim dozwolonym do parkowania, jest zobowiązany wnieść opłatę. Ale od 14 lutego 2014 r. weszła nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym, weszło rozporządzenie ministra infrastruktury, który nakazał miejsca w strefie płatnego parkowania oznaczyć dodatkowo oznakowaniem poziomym. W związku z tym wszystkie miejsca, które nie podlegały takiemu oznakowaniu, są wykorzystywane przez kierowców do parkowania – mówił podczas posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Piotrkowie Dariusz Biernat, inspektor w Dziale Komunikacji Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta w Piotrkowie.
Jedni z nowych przepisów korzystają (czasem nie do końca w zgodzie z prawem, bo stają np. na wjazdach), inni czują się pokrzywdzeni, bo – choć płacą za parkowanie, drobne przekroczenie czasu może ich słono kosztować.
- Sprawa jest gorąca. Dziennie przyjmujemy kilkunastu albo kilkudziesięciu interesantów, którzy czują się pokrzywdzeni. Bo taki kierowca, uczciwie parkując samochód w strefie płatnego parkowania (zgodnie z oznakowaniem), wnosząc opłatę i z jakichś powodów przekraczając nawet nieznacznie czas parkowania – dostaje mandat – opłatę dodatkową w wysokości 30 zł. Ale widząc samochód, który stoi obok (na wjeździe, za zieleńcem) i w ogóle nie uiścił opłaty – taki kierowca czuje się wręcz oszukany. A my – zgodnie z uchwałą i naszymi przepisami, działając z upoważnienia Rady i prezydenta miasta – nie możemy mu anulować opłaty karnej – mówi Biernat. - Ze strony Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta oznakowanie poziome zostało zrobione, pionowe oczywiście było od początku istnienia strefy. Ale w związku z tym pojawiły się dylematy, odwołania, skargi kierowców, dlatego że ustawienie samochodu poza miejscem wyznaczonym oznakowaniem poziomym powoduje w tej chwili zaniechanie uiszczania opłat przez kierowców z jednej strony, z drugiej strony są różne interpretacje służb mundurowych w zakresie egzekwowania nieprawidłowego postoju takich samochodów na niewyznaczonych do postoju odcinkach.
- Każda z lokalizacji wymaga odrębnego obserwowania, bo zaczyna dochodzić do absurdów. Przykład: al. 3 Maja. Mamy strefę płatnego parkowania. Są rozmalowane fragmenty zbliżone do pasa jezdnego. Ale jest tam obok trawnik, a za nim duży chodnik aż do samych ścian budynków. Dostają się tam samochody przez wjazdy do posesji (czasem przez przejścia dla pieszych) i tam się ustawiają. I wtedy obowiązuje je oznakowanie pionowe, czy nie? Ktoś, kto stoi tuż przy ulicy – płaci, a ktoś, kto stoi 3 metry dalej już nie? - pyta z kolei przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i jednocześnie dyrektor ZDiUM Krzysztof Byczyński.
I chyba sam sobie na to pytanie musi odpowiedzieć, bo to ZDiUM-owi właśnie podlega strefa płatnego parkowania, a przedstawiciele służb mundurowych - jak się okazuje - nie zawsze mogą i potrafią pomóc.
- W miarę możliwości kontrolujemy te miejsca. W al. 3 Maja był kiedyś zakaz zatrzymywania i można było na jego podstawie ścigać tam parkujących (ale był on nieco pozbawiony logiki, bo skoro jest wyznaczony parking – do zatrzymywania się właśnie – to nie może być znaku zakazu zatrzymywania się – przyp. red.) – mówi Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie. Teraz jest tam znak pokazujący sposób parkowania, a komendant SM przypomina: - Ta niewyznaczona cześć chodnika nie jest przystosowana do tego, żeby poruszały się tam samochody. Parkowanie tam jest zabronione – mówi. Kierowcy jednak próbują sobie jakoś “poradzić” i stają np. we wjazdach.
A z tym karaniem parkujących np. w bramie rzecz wcale nie jest taka oczywista. – Jeśli chodzi o parkowanie w bramie, we wjeździe, to musi być osoba zgłaszająca, której ten wyjazd utrudniono – dodaje komendant SM. - A co zimą? W sądzie kierowca powie, że nie widział znaków poziomych (bo przykrył je śnieg), nie wiedział, czy one były z lewej czy prawej strony. I pewnie – karząc takiego kierowcę - w sądzie przegramy. Sprawa zresztą nie od razu musi się kończyć w sądzie. Strażnicy zwykle zaczynają od pouczeń – dodaje Hofman.
Tu pole do popisu miałaby raczej policja, konsekwentnie egzekwując przestrzeganie przepisów drogowych. O to też apelowali podczas posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa przedstawiciele ZDiUM.
- Jeżeli trudne do rozstrzygnięcia są kwestie stania pojazdu we wjeździe czy w jakimś innym kontrowersyjnym miejscu, gdzie nie ma jasnego rozstrzygnięcia, to próbujmy szukać jakiegoś rozwiązania, pisać do ministerstwa, do innych instytucji i szukać furtki wyjścia. Ale jeżeli mamy ewidentny przykład łamania przez kierowców prawa czy tzw. cwaniactwa, wykorzystywania “luk” w prawie (stanie na zakazie na placu Kościuszki, al. 3 Maja) – trzeba reagować. Kiedy np. w al. 3 Maja stoi znak D18 z tabliczką o sposobie parkowania (i nie można inaczej parkować), a samochody stoją w dwóch rzędach na chodniku bod budynkami (tak samo jest koło Tiny), coś trzeba zrobić W tej chwili więcej samochodów parkuje we wjazdach, na chodnikach, niż w miejscach prawnie do tego wyznaczonych – mówi Dariusz Biernat ze ZDiUM.
Dobrze byłoby, gdyby służby wiedziały, jak mają konsumować nowy przepis, który jednak tak do końca pozbawiony sensu nie jest. Bo jak zauważyli sami biorący udział w posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa, mieszkaniec nie musi przecież wiedzieć, gdzie np. kończy się działka gminna (na której obowiązuje strefa i opłaty), a gdzie np. zaczyna się działka PSS Społem (przypadek ul. Sienkiewicza w Piotrkowie – przy Sezamie – tu ustawiono barierkę, żeby nikt nie miał wątpliwości). Takie wyrysowanie poziome miejsc do płatnego parkowania wyjaśnia sprawę.
Ostatecznie stanęło na tym, że służby muszą energiczniej reagować na łamanie przepisów przez kierowców. A jeśli któryś z nich odwoła się od takiej decyzji do sądu, to – jak stwierdził przedstawiciel policji, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Piotrkowie podinsp. Artur Szczegielniak – nawet nie byłoby źle. Wtedy to niezawisły sąd dałby ostateczną interpretację stosowania nowych przepisów.
Można więc stawać w płatnej strefie parkowania bez ponoszenia opłat? Jeżeli nie ma tam wyrysowanych znaków poziomych mówiących o tym, gdzie parkować, a inne przepisy ruchu drogowego tego nie zabraniają – można. Tylko czy ostatecznie nie skończy się to sprawą w sądzie? To już takie pewne nie jest.
Anna Wiktorowicz