Niedawno w piotrkowskim Powiatowym Urzędzie Pracy jednego dnia zarejestrowały się 42 osoby. Świadczy to na pewno o jednym – trudno znaleźć pracę w Piotrkowie, nie mówiąc już o wymarzonym stanowisku w wyuczonym zawodzie. Oczywiście można szukać, czekać albo założyć własną firmę (co wiąże się z ponoszeniem kosztów), ale po co, skoro jest jeszcze jedno rozwiązanie: można zostać freelancerem, czyli wolnym strzelcem – przedsiębiorcą.
Przemek projektuje grafikę użytkową. Tworzy multimedia, publikacje drukowane, a także systemy identyfikacji wizualnej. Logo, plakat, broszura czy strony internetowe to jego codzienne zadania. - Już w czasie liceum pracowałem dla kilku firm na zasadzie umowy o dzieło albo zlecenie, tworząc dla nich projekty graficzne. Zaraz po zakończeniu liceum szukałem pracy na etat. Poszedłem do najlepszej firmy w miejscowości, ale niestety 2 miesiące przed moim przyjściem zatrudniono innego grafika. Koszt utworzenia stanowiska dla grafika wyniósł około 20 tys. zł: komputer, oprogramowanie, biurko, fotel, dodatkowe szkolenie itp. Dla mnie zabrakło pieniędzy. Zatem od razu po spotkaniu zadzwoniłem do innej firmy i zostałem przyjęty przez telefon (bez rozmowy kwalifikacyjnej). Można powiedzieć, że to było sformalizowanie mojej pracy freelancerskiej – opowiada Przemek.
Krzysiek zajmuje się tworzeniem stron internetowych. Robi to od 16 roku życia. Na początku było to jego hobby niewiążące się w żaden sposób z zarabianiem pieniędzy. Dlatego pierwsze projekty robił za darmo i - jak twierdzi - amatorsko. Pewnego dnia stwierdził, że hobby można połączyć z zarabianiem pieniędzy. - Pierwsze płatne zlecenie, jakie wykonałem, to strona internetowa lokalnego radia. Myślałem o tym, by poszukać pracy w jakiejś firmie programistycznej, jednak postanowiłem, że póki co, będę robił to jako freelancer. Założyłem stronę internetową, na której znajduje się moje portfolio i jakoś nie musiałem nawet inwestować w reklamę, by mieć wystarczającą liczbę klientów – mówi Krzysztof.
Jarek jest wolnym strzelcem – fotografem. Dziś wykonuje płatne zlecenia dla kilku firm, jednak swoją przygodę z fotografią zaczął w wieku 8 lat, kiedy od rodziców dostał pod choinkę pierwszy aparat na kliszę. Później przyszedł czas na “cyfrówkę” i dokumentację życia szkół, do których uczęszczał. - Pierwsze akademie, spotkania, wieczornice i koncerty. W ten sposób odkryłem swoje zapędy reporterskie. Wtedy też zacząłem zarabiać pierwsze pieniądze. Dziś zajmuję się fotografią koncertowo-eventową, reportażem, fotografią uliczną. Próbuję też swoich sił w fotografii motoryzacyjnej i portrecie – mówi Jarek.
Freelancerzy pracują głównie w domu. Wydawać by się mogło, że trudno pogodzić pracę z domowymi obowiązkami, jednak dla chłopaków nie stanowi to najmniejszego problemu. - Trzeba łączyć jedno z drugim w taki sposób, aby nie tracić po żadnej stronie. To trudne! Tutaj trzeba to sobie rozplanować - kiedy wstajemy, co robimy najpierw dla rodziny i dla siebie, zaś kiedy zaczynamy pracę właściwą. Kartka z takim planem na ścianie to coś dobrego. Po paru miesiącach wchodzi w nawyk - mówi Przemek. - W moim przypadku żyję fotografią, a nie z fotografii, więc to dla mnie nie problem - dodaje Jarek.