- Rok 2013 poświęciliśmy na przygotowanie projektu kościoła i budynków towarzyszących – mówi o prowadzonym przez siebie projekcie ks. Tomasz Bartczak, proboszcz parafii. Bł. Jana Pawła II w Piotrkowie. - Oczywiście to był trudny czas jeśli chodzi o przejście urzędowych formalności i przygotowanie wszystkiego tak, żeby było zgodne ze sztuką budowlaną i wymaganiami koniecznymi, by uzyskać pozwolenie na budowę. Ale to pozwolenie mamy. Mamy projekt kościoła, mamy również wszystkie projekty branżowe: przyłączy wody, prądu itd. W tym roku chcemy zrobić fundamenty do poziomu zerowego, żeby one w tym dość trudnym gruncie przezimowały, uleżały się, jak mówią inżynierowie, no i wiosną ruszyć z budową murów. Jeśli w przyszłym roku udałoby się zrobić połowę tych murów, to byłby sukces.
Same mury – to około 2 – 3 lata. A cała reszta? - Nie chciałbym się bawić w proroka – mówi ksiądz Bartczak, - ale kilka dobrych lat na pewno. Poza tym zawsze w kościele jest coś do zrobienia. Przecież nie musimy oddać go w takim stanie, że niczego w nim robić nie będzie trzeba. A jest to chyba ostatnia parafia, która został erygowana w archidiecezji łódzkiej (patrząc na mapę, nie ma już potrzeby, żeby było ich więcej). Na długie lata może to być ostatni kościół w naszej diecezji (w tej chwili budowanych jest na jej terenie tylko 5 kościołów, a od podstaw 2- w Piotrkowie i Brzezinach) – dodaje proboszcz parafii bł. Jana Pawła II.
Sam kościół.... To nie będzie duży obiekt. Ma długości 33 m, szerokości ok. 14 m. Zaprojektowany jest na 206 miejsc siedzących. - To będzie jeden z mniejszych kościołów w Piotrkowie – mówi ksiądz Tomasz Bartczak. – Nie ma potrzeby, aby był większy. Myślę, że parafia się już nie rozrośnie (chyba żeby powstały jakieś nowe bloki, ale nowy blok to raptem 46 rodzin). Jeśli będzie budownictwo jednorodzinne, to ono zbyt dużej liczby osób nam nie doda. Policzyliśmy więc tak, że skoro mamy pięć mszy świętych i chodzi ok. tysiąca osób (i oby tak było), to daje nam na 1 mszę 200 osób (a w kościele będzie 206 miejsc) – to każdy swoje miejsce w kościele będzie miał. Gdyby się okazało, że jest zbyt ciasno (z czego bym się cieszył), to po prostu dołożymy jedną mszę świętą. Po to tu jesteśmy, żeby jakoś to rozwiązać.
A jak będzie wyglądał? - Bryła kościoła jest niezmiernie tradycyjna, z ceglaną elewacją. Prosta forma na planie krzyża, jednonawowy kościół z małymi wypustkami na boczne kaplice. To wszystko jest niewielkie – odpowiada ksiądz Bartczak. - Obok jest łącznik – tam będzie kancelaria i zakrystia, a na parterze budynku parafialnego będą dwie salki – jedna dzielona drzwiami, trochę większa, audiowizualna, konferencyjna, z zapleczem bibliotecznym, druga z zapleczem kuchennym, która będzie – jeśli ludzie będą mieli życzenie – miejscem spotkań opłatkowych itp.
Ile może potrwać budowa kościoła? Średnio w diecezji łódzkiej trwa to kilkanaście lat, ale wszystko jest związane z finansami. – My się wspieramy na ofiarach naszych wiernych, na ofiarach od sponsorów, mamy też dotację kurialną – mówi proboszcz. Ksiądz Bartczak sam szuka sponsorów. I – o dziwo – znajduje. – Są ludzie dobrej woli, nie mogę narzekać. Tym bardziej, że parafia, która samodzielnie funkcjonuje dopiero rok i pięć miesięcy (tyle jesteśmy w kaplicy) ma wszystko, co parafia musi mieć. Mamy swoje miejsce modlitwy, wszystkie przedmioty służące liturgii (począwszy od organów, a skończywszy na ornacie), poprzez pracowników – organistę i kościelnego, a nawet pana, który prowadzi nam stronę internetową (a więc nawet wizerunkowo staramy się docierać do naszych parafian) – mówi.
I ludzie coraz chętniej przychodzą tutaj (do tymczasowej kaplicy) na modlitwę. Zaczyna powstawać prawdziwa wspólnota. Tworzą się też przykościelne grupy. - Mamy kilkunastu ministrantów (chociaż na swoim terenie nie mamy szkoły podstawowej i jest ten kłopot, że dzieci chodzą do innych parafii, bo np. przygotowują się do I Komunii Świętej), mamy koła różańcowe. Udało nam się też zorganizować wspólnotę modlitwy rodziców za dzieci. To nowa forma modlitwy. Skupia młodych ludzi, którzy mają dzieci i modlą się za nie na różańcu. Spotykają się raz w miesiącu, albo materiały wysyłamy drogą mailową (rozważane tajemnice, intencje modlitewne – np. kiedy któreś dziecko jest chore). Mamy też raz w miesiącu multimedialną katechezę dla dorosłych.
W komunikacji z parafianami (ale nie tylko z nimi) pomaga właśnie Internet. - Ostatnio sprawdziliśmy licznik wejść na naszą stronę internetową i okazało się, że mieliśmy więcej niż bazylika w Wadowicach. Mamy też jeszcze jedną fajną formę – przesyłania przez naszą stronę (zakładkę) intencji modlitewnych, które w każdy czwartek w czasie nowenny do Jana Pawła II przedstawiamy we wspólnej modlitwie. I chociaż na początku było mało ludzi na tej modlitwie, teraz jest coraz więcej – cieszy się z budowy tego prawdziwego Kościoła ksiądz Tomasz Bartczak.
Parafia bł. Jana Pawła II jest młodą wspólnotą. Ile jest tu wiernych? – To jest kwestia dyskusyjna – odpowiada ksiądz Bartczak. – Jest dużo więcej zameldowanych niż realnie mieszkających. Myślę, że ok. 5,5 tys. mieszka na stałe na terenie parafii. Czy to widać podczas niedzielnych mszy świętych? – Przychodzi około tysiąca osób – odpowiada ksiądz Bartczak. Ale myślę, że minie pokolenie, zanim ludzie przyzwyczają się do nowego kościoła. Na pewno są jeszcze tacy, którzy nie wiedzą, że to jest ich parafia i chodzą do innych kościołów, do czego zresztą mają prawo. Ja jestem zdania, że jest ważne, żeby człowiek gdzieś to swoje duchowe życie rozwijał – niekoniecznie musi być u mnie. Coraz więcej osób jednak zdaje się uważać, że warto właśnie u niego.
Anna Wiktorowicz