TERAZ6°C
JAKOŚĆ POWIETRZA Bardzo dobra
reklama

Postawili znak – trzeba będzie zamknąć firmę?

MaWag
MaWag czw., 2 sierpnia 2012 11:16
Co dalej ze składem węgla przy ul. Próchnika?

Pod koniec czerwca (“TT” nr 26) pisaliśmy o nowym składzie węgla, który powstał przy ul. Próchnika w Piotrkowie. Ten fakt wzbudził spore emocje, szczególnie wśród niektórych mieszkańców pobliskiego bloku, którzy za pośrednictwem radnego Bronisława Brylskiego złożyli do Rady Miasta protest w tej sprawie. Właściciel terenu zaś argumentował, że na własnym placu musi coś robić, chociażby po to, by płacić podatki. Do akcji – na wniosek radnego – ruszyły wszelkie służby kontrolne. W końcu na drodze prowadzącej do składu (i do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie jednocześnie) postawiono znak - zakaz wjazdu dla samochodów ciężarowych (powyżej 3,5 tony). – Właściwie chyba trzeba będzie zamknąć skład, żeby nie narażać się na mandaty – nie kryje oburzenia właściciel terenu.

Kto i dlaczego ustawił znak? Decyzję podjęła Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KBRD), która zajęła się sprawą na wniosek radnego Bronisława Brylskiego. Ten 15 czerwca złożył pismo w tej sprawie.
- W ocenie Komisji jedynym rozwiązaniem ograniczenia wjazdu samochodów ciężarowych na przedmiotowy odcinek ulicy jest ustawienie znaku B-5 z tabliczką o treści “nie dotyczy pojazdów służb miejskich”. Znak ten zostanie ustawiony przez zarządcę drogi w połowie lipca br. (już jest – przyp. red.). Ocena działalności funkcjonującego składu węgla należy do właściwości powiatowego inspektora nadzoru budowlanego dla miasta Piotrkowa Trybunalskiego – napisane jest w protokole z posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. I to wszystko.

Czy wiadomo coś jednak o warunkach technicznych tej drogi, dlaczego znak w ogóle musiał stanąć?
- O warunkach technicznych tej drogi nie mogę niczego powiedzieć, bo nie znam tych warunków. To jest droga wewnętrzna i nie mam danych na ten temat, ale nie jest ona przystosowana do ruchu samochodów ciężarowych – odpowiada Rafał Szewczyk z KBRD, jednocześnie pracownik Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Piotrkowie.

W takim razie, jak Komisja, nie znając warunków technicznych, mogła wydać opinię? – Różne parametry nie pozwalają na taki ruch – słyszymy. Różne, czyli jakie? – Na przykład szerokość. Zarządca drogi może wprowadzać takie ograniczenia, jeżeli uzna to za stosowne – słyszymy w odpowiedzi. W tym przypadku Komisja uznała, że należy ograniczyć ruch samochodów ciężarowych na tej drodze. Nie ma takiej możliwości, żeby ta nawierzchnia i to podłoże przeniosło te obciążenia. Jednorazowo może tam wjechać śmieciarka, ale nie 40-tonowe samochody z węglem – mówi Rafał Szewczyk.

- Właściwie chyba trzeba będzie zamknąć skład, żeby nie narażać się na mandaty. To chyba tylko w Piotrkowie jest możliwe, żeby z dnia na dzień postawić znak, który właściwie uniemożliwia pracę działającej już firmy (bo tak zdecydował jakiś urzędnik) – nie kryje oburzenia Dariusz Stępień, właściciel nieruchomości, na której skład powstał. – I żeby jeszcze ktoś do mnie przyszedł, porozmawiał, zapytał, co można zrobić, żeby to wszystko było jak najmniej uciążliwe (jeśli w ogóle jest), na jak długo ten skład zostaje otwarty, jakie tu są warunki. Ja naprawdę jestem gotowy do rozmów, ale nikt nie przyszedł. Pan radny (nie wiedziałem wtedy nawet, że to radny) przyszedł zrobić zdjęcia wtedy, kiedy trwały przygotowania do otwarcia składu, kiedy pracowały koparki i było trochę hałasu. Ale proszę iść i sprawdzić, jak teraz to wygląda – cicho, spokojnie, węgiel przykryty, więc nie ma kurzu, przy załadunku pracują nowe, najcichsze na rynku maszyny. To mały składzik dla detalistów, a nie wielki skład węglowy. Ale chyba tym uruchomieniem go nadepnęliśmy na odcisk konkurencji i w tym jest problem. W związku z tym nasłano na nas wszelkie możliwe kontrole. Chciałbym, żeby wszystkie już były za nami i określiły, czy jest problem. A od pana radnego oczekiwałbym jakiejś mediacji, próby rozwiązania problemu (bo chyba taka powinna być jego rola), jakiejś rozmowy i wysłuchania także moich argumentów. Ja też jestem obywatelem Piotrkowa i mam tu jakieś prawa – mówi Dariusz Stępień.
Niektóre kontrole już się odbyły, niektóre dopiero mają się odbyć, z innych nie ma jeszcze oficjalnych wyników. nextpage

Stan składu opału sprawdzili już strażacy. - Jeżeli chodzi o straż pożarną, to jest tam tylko problem z zachowaniem 4-metrowej odległości od granicy, natomiast w kwestii rozwiązania tej sprawy ze strony właściciela nie ma żadnego problemu, bo po prostu odsunie składowisko na taką odległość i w tej kwestii będzie prawdopodobnie wydana decyzja administracyjna z naszej strony - mówi Maciej Dobrakowski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie. - Wszystkie pozostałe warunki są spełnione. Nie ma takich, które uniemożliwiłyby prowadzenie tego typu działalności – dodaje.

Co z nadzorem budowlanym? – Moja wina jest taka, że wymieniając stary płot na nowy i starą, brukową nawierzchnię na taką z kostki, nie zrobiłem tzw. zgłoszenia (bo nie trzeba mieć na to przecież pozwolenia na budowę) – mówi Stępień.

- Decyzja w tej sprawie jeszcze nie została wydana – mówi Antoni Kozień z nadzoru budowlanego. - Rzeczywiście nie było zgłoszenia dotyczącego wykonania nowego ogrodzenia i utwardzenia terenu – potwierdza inspektor. Jak może zakończyć się ten wątek sprawy? Najprawdopodobniej mandatem.
Przed przedsiębiorcą jeszcze kontrola ochrony środowiska i konserwatora zabytków.

A jak rzeczywiście wygląda teraz uciążliwość składu. Warto iść i zobaczyć (bo kto by uwierzył na słowo?)! Spokojnie, cicho, bez kłębów kurzu. Ale o opinię pytamy pierwszą osobę, która wychodzi z bloku (tego, który protestował przeciw powstaniu składu). – Ja rozumiem przedsiębiorcę, bo to prywatny teren i może na nim robić, co chce. Jeżeli coś przeszkadza, to pikająca koparka. Poza tym nie ma żadnego problemu – mówi młody mężczyzna. – Nie wiem, kto pisał to pismo w sprawie protestu, ale ja nie mam czasu na takie bzdury...

Anna Wiktorowicz

Podsumowanie

    Komentarze 0

    reklama

    Dla Ciebie

    6°C

    Pogoda

    Kontakt

    Radio