Remery i cordiale poszukiwane przez kolekcjonerów
pon., 6 sierpnia 2007 10:40
Największym wzięciem wśród kolekcjonerów cieszą się te w kolorze rubinowym i żółtozielonym. Najwyższe ceny osiągają jednak okazy z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Te wyprodukowane pięćdziesiąt lat później również cieszą się sporym zainteresowaniem, pod warunkiem jednak, że zdobi je oryginalny i rzadko spotykany szlif...
Były kiedyś towarem deficytowym, pożądanym niemalże przez każdą panią domu, niejednokrotnie nabytym „na zapisy” bądź wystanym w długiej kolejce. Sprzedawane na zachodniej granicy rozchodziły się wśród Niemców jak świeże bułeczki. Dziś pojawiają się na giełdach staroci, pchlich targach i aukcjach internetowych. Zapaleni kolekcjonerzy poszukują oryginalnych okazów poprzez ogłoszenia w prasie. Remery i cordiale, sztandarowy i eksportowy wyrób nieistniejącej już Huty Szkła „Hortensja”, dla jednych to symbol minionej epoki dla innych prawdziwe skarby.
NAJCENNIEJSZE OKAZY
„Najwyższe ceny osiągają te z lat dwudziestych ubiegłego wieku, sygnowane jednym z trzech używanych wówczas znaków firmowych „Hortensji”- mówi Krzysztof Nowakowski, kolekcjoner z Łodzi- Oczywiście ich wartość obniżają wszelkie wyszczerbienia.” Okazy z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zazwyczaj osiągają około 10% swej wartości. „Zdarza się, że sprzedający podają mocno wygórowaną cenę, na którą składa się 10% realnej wartości, a pozostałe 90% stanowi sentyment”- mówi nasz rozmówca.
CENY
Na aukcjach internetowych ceny wahają się od 30 do 70 zł. Za 3 sztuki remerów w kolorze kobaltowym (ciemnoniebieskim) nabywcy płacą od 36 do 70 zł, w kolorze śliwkowym 40-50 zł. Kieliszki do szampana w kolorze zielonym kosztują od 40 do 50 zł. Nieco taniej można nabyć szklanki do napojów, 5 sztuk to wydatek rzędu 50 zł. Na piotrkowskiej giełdzie staroci za remery nabywcy płacą od 8 zł za sztukę. To niewiele w porównaniu z minionymi latami. „Moi rodzice na zestaw składający się z sześciu remerów i karafki wydali połowę miesięcznej pensji”- mówi kolekcjoner z Łodzi.
KOLORY
Jeśli chodzi o kolorystykę to najbardziej poszukiwanymi są remery i cordiale o barwie rubinowej i w kolorze żółtozielonym*. „Rubinowe dlatego, że wyprodukowano ich, z uwagi na wysoki koszt tej barwki, stosunkowo niedużo. Nie mniej efekt wizualny należy do najładniejszych. Ważne by zaznaczyć, że pod pojęciem rubinu kolekcjonerzy rozumieją kolor ciemny czerwony, dla hutnika natomiast rubin oznacza całą paletę barw, poczynając od koloru pomarańczowego przez czerwony aż po zielony”- tłumaczy Krzysztof Nowakowski.
Paleta barw „Hortensji” jak można przeczytać w zachowanych katalogach huty (znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Okręgowego i Archiwum Państwowym w Piotrkowie) liczyła 10 kolorów plus bezbarwny.
INNE NIŻ STANDARDOWE
Sporym zainteresowaniem osób zbierających obiekty szklane cieszą się także wyroby inne niż kieliszki, wazony, popielniczki czy patery. Kolekcjonerzy chętnie kupują również słynne szklane kule (przyciski do papieru) oraz wszelkie inne nietypowe wyroby wykonywane przez hutników po godzinach pracy.
ORYGINALNY SZLIF NAJBARDZIEJ POSZUKIWANY
Ceny wyrobów z huty „Hortensja” podwyższają szlify, im bardziej oryginalny, im go więcej, tym oznacza większy nakład pracy włożony w jego wykonanie, a co za tym idzie wyższą cenę można za niego uzyskać. „Szlify wykonywało się na kamiennych karbelungach, zależnie od wzoru, na gładkich bądź matowych- mówi Agnieszka Sojczyńska, która przez 12 lat pracowała jako kugler w hucie „Hortensja”- Najłatwiejsza do wykonania była tzw. siatka francuska. Zdarzało się, że w przypadku bardzo skomplikowanego wzoru szlify wykonywało się praktycznie na wyczucie, bowiem woda chłodząca szkło zasłaniała cały widok.” Do zdobienia kieliszków, wazonów, pater, popielnic, karafek używano szkła prasowanego, odpowiednio uformowanego i odprężonego. „Średnio zespół kuglerów składający się zazwyczaj z 5-6 osób potrafił ozdobić do 500 sztuk cordialów dziennie, pod warunkiem, że był to w miarę prosty wzór. W przypadku bardzo dużych wazonów, mierzących po 50 cm i więcej, o dość trudnym szlifie, w ciągu 8 godzin udawało się ozdobić od 6 do 20 sztuk”- mówi Agnieszka Sojczyńska.
KARBELUNGI I KUGLERZY
„Najtrudniejsze do ozdobienia z uwagi na kształt i kruchość szkła były kieliszki do koniaku. Remery też pękały, zdarzało się, bo przecież to szkło należało czasami mocniej docisnąć do obracającego się z dużą szybkością karbelunga”- tłumaczy nasza rozmówczyni. Szkolenie kuglera w hucie „Hortensja” trwało trzy miesiące. Najniższej w hierarchii pracowników kuglernii umiejscowiona była I grupa, najwyżej grupa VII. W jej skład wchodzili sami majstrowie, do ich zadań należał nadzór nad niższymi grupami, sprawdzali pracę poszczególnych kuglerów, decydowali o przydziale wzorów, zmieniali karbelungi, przeprowadzali egzaminy dla kuglerów chcących przejść do wyższej grupy.
Co ciekawe na kieliszkach, wazonach czy innych wyrobach poddawanych zdobieniu szlif był zawsze robiony odwrotnie niż pokazywał wzór zamieszczony na papierze. I tak lewa strona była w rzeczywistości prawą, a prawa lewą. Dół kieliszka to lewa strona projektu, góra prawa strona.
NIEPRAWDZIWY KRYSZTAŁ
Wiele osób mylnie uznaje wyroby „Hortensji” za kryształy. „Hortensja nigdy nie produkowała szkła kryształowego tylko szkło dwuwarstwowe kolorowe. Wyroby huty były zbyt lekkie. Szkło kryształowe musi zawierać 24% tlenku ołowiowego, a ilość tego składnika w wyrobach „Hortensji” była mniejsza, nieco wyższą posiadały egzemplarze produkowane na eksport”- mówi Krzysztof Nowakowski.
„Szkło nie cieszy się dużą popularnością. Dzieje się tak dlatego, że jest kruche, niewiele jest materiałów książkowych na jego temat, praktycznie nie wydaje się katalogów, niewielu jest znawców tej materii- mówi Krzysztof Nowakowski- Grupa kolekcjonerów wyrobów szklanych jest od kilku lat stała, nie mniej bardzo aktywna w poszukiwaniu oryginalnych obiektów. Chętnie nawiązujemy kontakty z osobami posiadającymi takie wyroby bądź związanymi z ich produkcją.”
Agawa
Podane nazwy kolorów są nazwami używanymi przez kolekcjonerów, nie są to nazwy oryginalne jakich używali pracownicy huty przy produkcji wyrobów szklanych
Remer- kieliszek do wina na wysokiej nóżce, wysokość od 18,5 do 20,5 cm nazwa wywodzi się z języka niemieckiego (oryg. "römer") i oznaczała „rzymski”, co należy rozumieć jako nawiązanie do stworzonej przez starożytnych Rzymskiej kultury picia wina. W piotrkowskiej Hucie Szkła „Hortensja” remery pojawiły się w latach dwudziestych ubiegłego wieku, pierwsze wzory przywieziono z Niemiec.
Cordiale- rodzaj kieliszka, wysokość do 15 cm, z uwagi na wygląd przez znawców nazywany małym synem remera, nazwa wywodzi się z jęz. francuskiego i oznacza „serdeczny”. Podobnie jak remery powstawały ze specjalnie opracowanych rodzajów szkła takich jak krystalin, hortopalin (kolory pastelowe), koral (kolor zbliżony do prawdziwych korali).
Komentarze 8