Zła jakość paliwa przyczyną utraty gwarancji

Dziennik Łódzki Środa, 02 lipca 20081
Jeździsz samochodem na gwarancji? Skrupulatnie zbieraj i przechowuj paragony, a najlepiej rachunki ze stacji paliw za każde tankowanie. Jak ważna może być taka autobiurokracja i jak kosztowna bywa ignorancja przekonał się piotrkowianin Stanisław Gałas, który wyjechał z firmowego salonu nowym renault thalia.
www.dziennik.lodz.plwww.dziennik.lodz.pl
Krótko przed końcem dwuletniej gwarancji w aucie wysiadła pompa wtryskowa. W firmowym serwisie przy salonie, w którym Gałas nabył auto, odmówiono jednak naprawy w ramach gwarancji twierdząc, że klient tankował paliwo złej jakości. Za wymianę pompy i kilku innych części musiał zapłacić około 4 tys. złotych. Policja odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie wyłudzenia pieniędzy przez serwis, bo Gałas ostatecznie sam zgodził się na płatną naprawę i nie miał rachunków lub choćby paragonów na zakup paliwa.

Renaulta thalię pan Stanisław kupił w piotrkowskim salonie ACS Szlawski pod koniec kwietnia 2004 roku. Niespełna dwa lata później, gdy próbował uruchomić silnik, stwierdził, że pracuje on detonacyjnie i przyspiesza obroty na biegu jałowym, a ponadto gaśnie. Samochód miał wówczas na liczniku niecałe 21 tys. kilometrów. Usterkę zgłosił w serwisie, jednak komputer nic nie wykazał, a silnik uruchamiał się bez zarzutu. Pan Stanisław odjechał, ale kilkanaście dni później nie mógł już ruszyć z garażu. Samochód trzeba było holować do serwisu.

- Pokazono mi słoik z ciemną cieczą i oświadczono, że to paliwo z filtra mojego samochodu i że to ono było przyczyną awarii pompy wtryskowej, którą w takiej sytuacji mogą wymienić odpłatnie - relacjonuje pan Stanisław. - Serwis odmówił jednak opróżnienia zbiornika z paliwa, zrobiłem to w innym prywatnym warsztacie i było czyste - zapewnia i pokazuje zbiornik, w którym trzyma je do dziś. Twierdzi, że samochód tankował na renomowanych stacjach. - Jeśli w filtrze była łyżka stołowa błota, to w zbiorniku powinno go być teoretycznie kilka kilogramów, przecież to absurd - denerwuje się kierowca. - Ostatecznie żona zapłaciła za naprawę, ale musieliśmy wziąć kredyt, który spłacamy do tej pory. Nie było nas stać, żeby wytoczyć serwisowi proces.

Na nic zdały się interwencje w centrali Renault. - Zgodnie z warunkami gwarancji Renault, nie obejmuje ona uszkodzeń powstałych wskutek stosowania paliwa niewłaściwej jakości, a tym samym nie ma możliwości rozliczenia naprawy w koszty gwarancji Renault - mówi Piotr Bucki z Renault Polska Sp. z o.o. Firma podkreśla jednak, że nie prowadzi usług serwisowych i nie jest stroną w tej sprawie, bo każdy autoryzowany partner marki prowadzi samodzielną działalność gospodarczą i jest odpowiedzialny za usługi.

Stefan Szlawski, właściciel serwisu, zapewnia, że w wypadkach spornych zawsze stosuje procedurę polegającą na pobraniu próbek paliwa i przesłaniu ich do analizy, przeprowadzananej w specjalistycznym laboratorium w Koluszkach. Kosztuje 700 złotych. Według właściciela serwisu, pan Gałas nie zgodził się jednak na to. - W tym okresie często zdarzały się uszkodzenia pomp, bo wchodziły silniki typu comon-rail z wtryskiem, gdzie układ pompy i wtryskiwaczy są smarowane paliwem. Dlatego tak ważna jest jego jakość. Tymczasem wielu kierowców lało do baków oleje przeznaczone do ciężarówek albo olej opałowy - podkreśla Szlawski. - Wtedy co tydzień auta były zatarte. Pytałem tego pana o rachunki lub choćby paragony na zakup paliwa, ale nie miał i nie potrafił wskazać, gdzie tankował.

Marek Sowiński z Piotrkowa, który pokonuje rocznie około 40 tys. km, podkreśla, że zawsze bierze rachunki za tankowanie. - Po to, żeby w razie gdyby coś wysiadło nikt mi nie zarzucił, że leję do baku paliwo niewiadomego pochodzenia - dodaje.

Bogdan Wężyk, kierownik stacji obsługi pojazdów w Piotrkowie, uważa, że jedyna rada to tankowanie na markowych stacjach, a zbieranie rachunków ma sens o tyle, o ile jest na nich numer rejestracyjny naszego auta. Dodaje, że zawsze można prosić o opinię rzeczoznawcę samochodowego, który określi, jaka była przyczyna uszkodzenia. - Co bym zrobił, gdyby mnie taka historia spotkała? - mówi Wężyk. - Postraszyłbym w serwisie, że poddam paliwo analizie i jeśli okaże się, że jest dobre, serwis poniesie skutki nie tylko wymiany części, ale również wprowadzenia mnie w błąd, a ja będę dochodził roszczeń.

Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki

Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (1)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

shell1 ~shell1 (Gość)04.07.2008 16:04

Witam!!!
Właściciel samochodu popełnił podstawowy błąd podczas stwierdzania usterki samochodu. Nie dopuszczalnym jest aby w przypadku awarii pozostawiać samochód w serwisie lub jakimkolwiek innym zakładzie bez opieki. Mówiąc kolokwialnie w takim przypadku trzeba być przy całym rozkręcaniu samochodu. Potem nie ma sytuacji, że serwis twierdzi, że płyn który nam pokazuje jako niewłaściwe paliwo pochodzi naprawdę z naszego samochodu.
Czujność i jeszcze raz czujność.
Jeśli serwis nie dopuszcza klienta do warsztatu w którym naprawia samochód to znaczy, że jest coś nie tak. Po wymianie kilku opinii z różnymi kierowcami z całej Polski potwierdza się teza, że jeśli mogę jako właściciel być podczas naprawy t o naprawa jest rzetelna i właściwa. Jeśli nie pozwalają wejść na warsztat tłumacząc się przepisami BHP lub temu, że osobom nie postronnym nie wolno tam wchodzić to trzeba samochód stamtąd jak najszybciej zabrać.
Pozdrawiam.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat