Postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście trzeba płacić w tych miejscach za dojście do brzegu zbiornika wodnego?
- Chciałabym się dowiedzieć, czy w strefie przybrzeżnej przy Zalewie Sulejowskim w Barkowicach Mokrych pobieranie opłaty za wejście na brzeg zbiornika jest legalne. Dokładnie mam na myśli brzeg przy barach i ten tzw. Cypel. Widziałam tam szlabany i cenniki. Kiedy chciałam dojść do brzegu, wyskoczył jakiś facet i zażądał opłaty za wejście na ten teren. Poprosiłam go o rachunek i wtedy zdenerwował się i nas puścił. Wszędzie pozagradzane płotami. Chciałabym wiedzieć, czy to legalne i czy rzeczywiście trzeba płacić, bo jestem tu co roku - pyta piotrkowianka. Podobnych pytań przez ostatnich kilka dni było więcej.
Las, woda i dużo zielonej przestrzeni do wypoczynku. Jest czysto, jest boisko do siatkówki, natrysk i toaleta. Tak zazwyczaj wyglądają tereny Zalewu Sulejowskiego, które są prywatną własnością. O tym, że dany teren nie jest dziką plażą zostawioną samą sobie, informują zazwyczaj tabliczki z nazwa firmy i cennikiem. Niektórzy właściciele ustawiają szlabany, do innych wchodzi się przez bramę.
Podobnie jest w miejscach opisywanych przez naszych czytelników. Jest teren prywatny, jest opłata, a co w zamian?
- To mój teren, mam do niego prawo i dbam, by było czysto. Ponoszę również koszty utrzymania. Głównie są to te związane z użyciem wody, wywozem nieczystości płynnych, wywozem śmieci, koszty związane z wynagrodzeniem dla pracownika, który się tym zajmuje, sprząta, zwłaszcza po weekendzie. Według mojego cennika opłata wynosi 2 zł na dobę od dorosłego człowieka (od dzieci nie pobieram opłat). Wydaje mi się, że to mała kwota, która dla nikogo nie powinna być problemem - mówi właściciel jednego z terenów nad Zalewem Sulejowskim.
Każdy, kto zapłaci dwa złote, może na tym terenie korzystać z toalety, bieżącej wody, ma gdzie wyrzucić śmieci.
- Niektórzy ludzie buntują się i nie chcą płacić dwóch złotych. Krzyczą, ze zabieram im dostęp do wody. Ja go nie zabieram, nie zabraniam też nikomu wędkowania czy dojścia do zbiornika. Można przecież też wypoczywać na dzikiej plaży. Ja muszę ponosić koszty, wręcz dokładać do tej firmy - mówi właściciel terenu.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja przedstawia się w innej części zbiornika.
- Ja na swoim terenie mam plażę, o która muszę dbać, poza tym sprzątać po wszystkich ludziach śmieci i wywozić je, a rachunki za śmieci są bardzo duże i ciągle rosną. Niektórzy, wchodząc na mój plac mówią, że ja im wodę zabrałem. Ja nikomu nie zabrałem, ale ponoszę odpowiedzialność za wodę, mam operat wodno-prawny wykupiony, nie rozumiem pretensji tych ludzi. Opłata jest niewielka, bo 2 zł, i w zamian za to jest zorganizowana plaża, jest boisko do piłki siatkowej, plac zabaw dla dzieci. Po prostu prowadzę firmę turystyczną. Każdy, kto tu wchodzi, ma dostęp do toalet, bieżącej wody, śmietników czy natrysków. Ludzie bardzo śmiecą, więc ja muszę dbać, by na mojej plaży było czysto. Drobną opłatę trzeba uiścić, ale przy wejściu nie jest to niespodzianką, bo jest i brama, i cennik - mówi Zbigniew Nowak, właściciel portu jachtowego Bosman.
Oburzeni muszą wiedzieć, że za wejście na teren prywatny nad wodą płacić trzeba. Jednak 2 zł na dobę nie jest to wygórowana cena. Dla spokojnego wypoczynku, w miejscu bez śmieci i z dostępem do toalety, chyba warto.
E.T.C.
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu