Policyjni „wodniacy” podejmują na co dzień przeróżne interwencje. Często zdarza się im pomagać w dotarciu do brzegu osobom, które przeliczyły się ze swoimi umiejętnościami i nie są w stanie czy to wpław, czy na sprzęcie wodnym, zrobić tego samodzielnie.
W minioną sobotę (4 września) w godzinach popołudniowych, oficer dyżurny piotrkowskiej jednostki policji, otrzymał informację o mężczyźnie, którego żaglówkę silny wiatr zepchnął na mieliznę. Łódź miała awarię silnika, a sterujący nią mężczyzna był sam i nie mógł wydostać jej z mielizny, porośniętej tatarakiem.
Policjanci z wodnego patrolu popłynęli w kierunku tamy, gdzie w przesmyku pomiędzy wyspą a zatoką, na wysokości Golesz Małych dostrzegli unieruchomioną łódź, a w niej mężczyznę, który przy użyciu wioseł próbował wydostać się z mielizny. Niestety, podejmowane przez niego próby nie przynosiły skutku ze względu na uszkodzony silnik i silnie wiejący wiatr.
Policjanci odholowali żaglówkę do portu w Zarzęcinie. Kiedy dobili do stałego lądu okazało się, że 49-latek popełnił wykroczenie, kierując łodzią motorową nie posiadając uprawnień do pływania taką jednostką. O karze dla mężczyzny zadecyduje sąd.