- To jest jakiś armageddon co tu się dzieje. Teraz i tak jest już bardziej przejezdnie, niż jeszcze po południu - powiedział nam jeden z kierowców oczekujący w korku na ul. Sulejowskiej. - Mieszkam na Wierzejach i stoję po kilkadziesiąt minut w oczekiwaniu na przejazd, bo jakiś ignorant z Urzędu Miasta zamknął w tym samym czasie dwie jedyne drogi dojazdowe do tej części miasta - dodał zdenerwowany rozmówca.
Cierpkich słów pod adresem osoby, która zdecydowała o zamknięciu ulicy Wierzejskiej przed zakończeniem prac na Sulejowskiej nie szczędzili także słuchacze radia Strefa FM. W porannej audycji "Magiel" nie przebierali w słowach i nie będziemy cytować poszczególnych epitetów, ale zgodnie wszyscy dzwoniący podkreślali, że była to niefortunna decyzja. Cały ruch po zamknięciu ul. Wierzejskiej kumuluje się bowiem na ul. Sulejowskiej. A kierowcy mają tu do dyspozycji tylko jeden pas ruchu.
- Mieszkam w Kole, ale takiego stania w korkach po prostu nie jestem w stanie znieść. Jeśli w poniedziałek nic się nie zmieni to do pracy w Piotrkowie będę chyba jechał przez Studzianki - mówił wzburzony słuchacz, który już na antenie wypowiadać się nie chciał. A i do cytowania dalsza część wypowiedzi zbytnio się nie nadaje, ze względu na serię dosadnych określeń pod adresem magistrackich urzędników.
Zgodnie z zapowiedziami drogowcy umożliwią kierowcom korzystanie z obu pasów na obu jezdniach dopiero wtedy, gdy będą w stanie namalować na nich oznakowanie poziome. Do tej pory udało im się to tylko w miejscu przejścia dla pieszych i w zatoce autobusowej. Najważniejszej części oznakowania niestety nie udało im się namalować.