- Jeżeli tylko roztopy będą duże, to musimy liczyć się z możliwością wystąpienia podtopień, a w najgorszym wypadku powodzi. Dlatego przygotowujemy się do tego. Jeszcze w połowie stycznia uzupełniliśmy nasz magazyn o następne 20 tys. worków, które mogą zostać użyte w przypadku powodzi. Mamy zaktualizowane wszystkie umowy z podmiotami, które świadczą usługi na rzecz miasta w przypadku wystąpienia zagrożenia. A co najważniejsze, wzorem lat ubiegłych, porozumieliśmy się z wlaścicielami stawów, które znajdują się między Tomaszowem a Ujazdem. Od tamtej strony zazwyczaj przychodziła duża woda. Te stawy w tej chwili są puste i, tak jak w latach poprzednich, przejmą część wody, spływającej z tamtej strony - wyjaśnia Leszek Jakubowski.
Poziomy wód w rzekach sprawdzane są codziennie. Dzisiaj sytuacja jest stabilna, jednak jeśli przyjedzie nagłe ocieplenie, to miastu grozi powtórka sprzed 5 lat. W marcu 2005 roku powódź spowodowała w Tomaszowie wielomilionowe straty. Zalane zostały zakłady produkcyjne, gospodarstwa i budynki mieszkalne.