Rada Miasta Piotrkowa ponownie zajęła się (24 czerwca) skargą Beaty Zielonki na prezydenta Krzysztofa Chojniaka. Radni znów podjęli temat, ponieważ pracownica „Dziesiątki” napisała w tej sprawie do Ministerstwa Sprawiedliwości, a Ministerstwo przesłało jej pismo do Rady Miasta.
W grudniu 2014 roku Rada Miasta Piotrkowa rozpatrywała już skargę sekretarz szkoły na prezydenta Piotrkowa dotyczącą sytuacji w SP 10. Wtedy uznano skargę za bezzasadną. W czerwcu do Rady wpłynęło wystąpienie Zielonki, przekazane przez Ministerstwo. Komisja Rewizyjna uznała, że żądanie odwołania obecnej dyrektorki ze stanowiska jest pozbawione podstaw prawnych.
Radni PiS i Platformy Ziemi Piotrkowskiej nie wzięli podczas ostatniej sesji udziału w głosowaniu, domagając się zdjęcia punktu z porządku obrad. W ich imieniu głos zabrał Radny Tomasz Sokalski z Platformy Ziemi Piotrkowskiej. - Przeanalizowałem pismo, które Beata Zielonka wysłała do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz odpowiedź, jaką od Ministerstwa dostała Rada Miasta. Zastanawiam się, czy to pismo powinniśmy klasyfikować jako skargę. Pani Zielonka zwraca się do ministra z prośbą o pomoc, a nie ewidentnie skarży działania prezydenta. Natomiast Ministerstwo prosi o zajęcie stanowiska - mówił radny.
Wątpliwości miał też radny PiS Krzysztof Kozłowski. - Pamiętam dyskusję, kiedy procedowana była pierwsza skarga pani Zielonki. W wyroku pierwszej instancji Sądu Pracy Sądu Rejonowego obie dyrektorki zostały uznane winnymi stosowania mobbingu. Wówczas podczas Komisji Rewizyjnej prezydent Kacperek mówił, że wyrok jest nieprawomocny, że nie możemy podjąć żadnych działań i że zobaczymy, jaka będzie decyzja sądu drugiej instancji, wtedy zajmiemy stanowisko. Mamy wyrok drugiej instancji, jest on prawomocny – mówił radny. - Biorąc pod uwagę, co się w tej szkole dzieje, zaskakuje mnie, kiedy wiceprezydent mówi, że pracodawcą dyrektora jest szkoła i że z budżetu tejże szkoły pani dyrektor otrzymuje wynagrodzenie. Już w grudniu to było zaskakujące, kiedy usłyszałem, że prezydent nie jest przełożonym i że nie ma tutaj nic do powiedzenia. Czy pracodawcą dyrektora są mury szkoły? Kiedy chcecie zmienić dyrektora, to wtedy prezydent jest przełożonym i wszystko dzieje się szybko. W tym przypadku tolerujecie działania niezgodne z prawem. Akceptujecie łamanie Karty nauczyciela. A teraz chcecie jeszcze zepchnąć odpowiedzialność na Radę Miasta, aby nie podejmować decyzji wobec pani dyrektor. A potem wyślecie uchwałę Rady Miasta, że skarga jest bezzasadna do Ministerstwa, do wojewody, do Kuratorium i że wszystko jest w porządku. W tej szkole działy się niesłychane rzeczy. Obie dyrektorki zostały uznane winne mobbingu, a ja sobie nie wyobrażam, żeby organ prowadzący, czyli prezydent miasta nie podjął w tej sytuacji żadnych działań. To jest niedopuszczalne!
Wiceprezydent Andrzej Kacperek, odpowiedzialny za edukację w mieście, zauważył, że sprawy z zakresu stosunku pracy, w tym związane z mobbingiem, są sprawami cywilnymi, a wyrok, jaki zapadł w sprawie dyrektorek nie jest wyrokiem karnym.
Krzysztof Chojniak stwierdził, że radny Kozłowski próbuje wprowadzić radnych w błąd. - Jakie działania w tej sytuacji prezydent miasta, zgodnie z obowiązującymi przepisami, może podjąć? - pytał. - Abstrahując od tego, jak prezydent ocenia pracę pani dyrektor, nie ma możliwości odwołania jej ze stanowiska. Jeśli pan widzi takie możliwości w przepisach prawa, proszę je wskazać.
Również wg Andrzej Kacperka nie ma podstaw do odwołania. - W tej szkole oczywiście mamy pewien konflikt na linii pracodawca (dyrektor szkoły) - pracownik. Jest to konflikt o charakterze indywidualnym. Jeśli na szalę kładzie się konflikt indywidualny, a z drugiej strony konieczność zapewnienia prawidłowego funkcjonowania szkoły, to interes publiczny musi wziąć górę nad interesem osoby indywidualnej. Od września dyrektorem tej szkoły jest Wioletta Matuszczyk, która porządkuje sytuację. Rada Pedagogiczna w pełni podziela jej działania. Odwołanie dyrektora to sytuacja nadzwyczajna. Natomiast dokonując odwołania w sytuacji, kiedy nie zachodzą przesłanki, to właśnie działanie organu prowadzącego, a więc prezydenta miasta, wprowadzałoby chaos i stanowiło zagrożenie dla funkcjonowania szkoły – mówił wiceprezydent.