Dzieła Szekspira nie gościły na piotrkowskiej scenie już od wielu, wielu lat. Po klasykę literatury angielskiej postanowili sięgnąć młodzi aktorzy – Olga Lisiecka, Maciej Kozłowski, Patrycja Sikora i Wiktor Owczarek, realizując pod kierunkiem Bartosza Gumulca projekt teatralny, zatytułowany „Początek to chemia”. Premiera spektaklu odbyła się w minioną sobotę, 8 kwietnia, w Miejskim Ośrodku Kultury.
Myślą przewodnią teatralnego zdarzenia, jak nazwali je młodzi artyści, była próba znalezienia odpowiedzi na pytania: Czy miłość opisywana przez Szekspira różni się od obecnej? Czy współcześnie czujemy inaczej? Czy kochamy lepiej? Jak ponad 400-letnia twórczość najsłynniejszego angielskiego pisarza ma się w zestawieniu z doświadczeniem i uczuciowością 19-latków? I wreszcie czy wersy sprzed kilku wieków nadal trafnie oddają tę szczególną tęsknotę za owym nieuchwytnym, ulotnym i niezbadanym uniesieniem? Do swego scenicznego dzieła aktorzy wybrali fragmenty takich szekspirowskich utworów, jak „Poskromienie złośnicy”, „Romeo i Julia”, „Otello” i „Serc starania stracone” (znane również jako „Stracone zachody miłości”; przyp. aut.), które przepletli, tak rzadko wystawianymi w teatrach, sonetami: XXXIX, XLVII, XLVIII i XCXXXI. Wszystkie w przekładzie Macieja Słomczyńskiego. Treści tych dzieł aktorska młodzież skonfrontowała w sposób dość oryginalny nie tylko ze współczesną przestrzenią – strojami, z wszechobecnymi smartfonami, dyskoteką czy mediami społecznościowymi, ale także z klasyfikacją zakochania przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) jako choroby, będącej „zaburzeniem nawyków i popędów”. Choć na scenie fragmenty komedii przeplatały się z tragedią scenariusz tworzył spójną całość. Tu nic nie było przypadkowe. Wszystko – także sonety przedstawione w formie piosenek do muzyki Waldemara Ossowskiego – złożyły się na opowieść o miłości. Widzowie wraz z młodymi artystami przeszli przez wszystkie stany tego uczucia – od pierwszego uniesienia i niepewności, przez wzajemność, po zazdrość i zdradę, po której, po jakimś czasie, pojawia się nadzieja i wiara, że znów będzie nam dana faza ostrego zakochania.
– Cały czas szukamy wzorców, nie tylko w teatrze, ale generalnie w życiu. Szukamy tego, czego trzeba się trzymać, jak mówił poeta. Wymyśliliśmy, że Szekspir jest w tej kwestii idealnym pomysłem, choć jest to trudna rzecz, o której mówi się obecnie tylko w szkole czy na studiach, głównie z perspektywy czasu, a nie współczesnego komentarza – mówił po zakończeniu spektaklu jego reżyser Bartosz Gumulec. – Chcieliśmy zestawić teksty Szekspira ze współczesnym młodym życiem i patrzeniem na miłość i zakochanie młodych ludzi, którzy czasami czują się nieco odtrąceni, czasami ta ich emocja bywa nazywana nieważną, niepoważną czy niemądrą i nietrwałą. Stąd pomysł na ten spektakl, a także na to, że początek to chemia. W ogóle zakochanie sklasyfikowane jako lista chorób dało nam taki asumpt do tego, że o tym może rozmawiać każdy. I że nawet ten Szekspir, który napisał to kilkaset lat temu pewnie nie myślał i nie czuł inaczej. Wszyscy czujemy tak samo i wszyscy czujemy tak samo ważnie. Tylko każdy na swój sposób. (…) Staraliśmy się te teksty tak poukładać, by ta dramaturgia została jednak zachowana, żebyśmy mogli razem z widzami przeżyć takie małe oczyszczenie, ale przede wszystkim, żeby to było spójne, żeby to nie było nudne, bo język tych utworów jest jednak archaiczny.
Spektakl, choć zaledwie 40-minutowy, był sporym wyzwaniem dla młodych aktorów. – Najtrudniejsze w moim odczuciu było pokazanie miłości jako tego stanu szaleństwa – przyznała po przedstawieniu Olga Lisiecka. – Dlatego, że my, czy zakochani czy nie, nie odczuwamy tego, jako negatywnego stanu psychicznego. Kiedy się zakochujemy nie widzimy tego od strony naukowej, czyli jako zaburzenia porównywalnego do choroby psychicznej.
Czy spektakl odpowiada na zadane sobie przez jego twórców pytania? – Każdy z nas zetknął się z Szekspirem wcześniej, natomiast poprzez ten spektakl lepiej zrozumieliśmy to, że jego teksty wciąż są aktualne i wciąż dotykają każdego człowieka, niezależnie od wieku, czy miejsca w jakim się znajduje – powiedziała Patrycja Sikora. Natura człowieka nie zmieniła się więc tak bardzo, jak byśmy sądzili. I nie ważne czy Szekspir żył i tworzył przeszło 400 lat temu. Tak, jak wtedy, tak i teraz chcemy kochać i być kochani, niepewność budzi lęki, a zdrada tak samo boli. A może zatem o miłości wiemy więc więcej? Niby tak, ale i niewiele – mówią młodzi artyści. I dodają: Pomyśl z nami. Pokochaj. Byle jak. Byle tak.
„Początek to chemia” – występują: Olga Lisiecka, Maciej Kozłowski, Patrycja Sikora, Wiktor Owczarek. Reżyseria: Bartosz Gumulec. Muzyka: Waldemar Ossowski. Kostiumy: Beata Pietrzyba, Magda Bienias. Dźwięk: Piotr Procho. Światło: Łukasz Dajcz, Daniel Schwenk. Oprawa graficzna: Hanna Stępień. Produkcja: Miejski Ośrodek Kultury w Piotrkowie Trybunalskim.
Tekst i foto: Agawa