Dwa tygodnie temu do pracowników schroniska dotarły informacje o możliwości znęcania się nad zwierzętami. Na miejsce, gdzie prawdopodobnie doszło do zagryzienia owczarka przez swoich współtowarzyszy przybyli funkcjonariusze policji, straży miejskiej i obrońcy praw zwierząt. Stwierdzono wówczas rażące zaniedbania w sposobie opiekowania się psami, którym brakowało jedzenia i dachu nad głową. Zabrano ciało nieżyjącego psa i skierowano wniosek do prezydenta miasta o możliwość odebrania właścicielowi pozostałych zwierząt. Po ponownej wizycie przy ul. Jagodowej komisja w obecności lekarzy stwierdziła, że zwierzęta są w niezłej kondycji.
- Pan miał czas poprawić nieco warunki. Przepisy są nieprecyzyjne i dlatego ostatecznie nie mogliśmy zwierząt odebrać. Nadal obstaję jednak przy tym, że warunków godnych do życia te zwierzęta tam nie miały. Ten pan załatał teraz budy. Uważam jednak, że jedna buda na kilka psów to za mało. Każdy z nich powinien mieć również swoją miskę. Faktem jest również wcześniejszy zgon jednego ze zwierząt. Dlatego to, czy opieka nad nimi była dobrze sprawowana rozstrzygnie sąd. Niebawem powinniśmy uzyskać na to pytanie odpowiedź – mówi Maria Mrozińska, kierownik piotrkowskiego schroniska.
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa