Odbiór odpadów w gminie Rozprza odbywa się w inny sposób niż w pozostałych samorządach powiatu piotrkowskiego. - Gmina Rozprza już od 18 lat segreguje śmieci i właśnie wtedy zostały postawione pierwsze kroki w walce o ochronę środowiska - mówi wójt Janusz Jędrzejczyk. - Ustawialiśmy tzw. gniazda, aby tam mieszkańcy pozostawiali opakowania szklane, plastiki. Ten system sprawdzał się bardzo dobrze, aż do momentu wprowadzenia ustawy śmieciowej. Wtedy powstał temat popiołu, trawy, czy selekcja powinna być prowadzona u źródła. Głosy mieszkańców były podzielone, jednak większość była za tym, by wspomniane gniazda pozostawić. Na posesjach pojawiły się pojemniki na pozostałe odpady komunalne. Trzy razy do roku odbieramy także popiół, który nie jest odpadem komunalnym. Na życzenie mieszkańców odbieramy także odpady wielkogabarytowe. Sołtysi zgłaszają zapotrzebowanie, a my działamy.
System jednak musi ulec zmianie ze względu na wprowadzenie ustawy śmieciowej. Na prowadzenie selektywnej zbiórki odpadów u źródła gminy mają czas do 2023 roku, ale gmina Rozprza wprowadzi ten system już od lipca 2019 roku. - Podyktowane jest to również tym, że gniazda na terenie naszej gminy służą także mieszkańcom okolicznych gmin, przez co dochodzi do przykrych i nieprzyjemnych sytuacji. Przykładowo latem powinniśmy odbierać odpady raz lub dwa razy tygodniowo, a okazuje się, że moglibyśmy to robić codziennie - mówi wójt. - Zmusza nas to do wprowadzenia selekcji u źródła. Są na pewno plusy i minusy. Na przykład częstotliwość odbioru. To wszystko jednak rozbija się o cenę. Moglibyśmy odbierać odpady co tydzień, tylko nie będzie to kosztować 6,50 zł, a trzy lub cztery razy więcej. Już teraz wiemy, że ceny na pewno ulegną zmianie. Następna nowelizacja ustawy śmieciowej zakłada, że za odpady niesegregowane zapłaci się czterokrotność opłaty za śmieci segregowane.
Ponadto w gminie Rozprza dochodzi do sytuacji, kiedy to mieszkańcy zamiast wyrzucać odpady do swoich gniazd, podrzucają je w innych miejscowościach. - Jadąc od strony Wronikowa widać, że mieszkańcy zamiast u siebie, zostawiają śmieci w miejscowościach Kęszyn czy Dzięciary. Podobnie jest w Ignacowie - dodaje wójt.
Pozostaje jeszcze kwestia śmiecenia w lasach. Powszechna nie tylko w tej gminie. Być może wynika to z faktu, że za odpady wywożone do PSZOK-u trzeba zapłacić. Nasi czytelnicy zwracają uwagę na ten problem. - Te zdjęcia zrobiłem w czterech różnych lokalizacjach w odległości 250 metrów od mojej działki, z której też muszę sprzątać nie swoje śmieci – napisał do naszej redakcji jeden z czytelników. - W gminie Rozprza obowiązuje zasada 1 kosz (bez żadnych dodatkowych worków) odbierany 1 raz w miesiącu na 1 budynek. Gmina dopiero w czerwcu 2019 roku ma zamiar zastosować się do nowelizacji ustawy o odpadach. Nadmiar śmieci można osobiście wywieźć w każdy poniedziałek na wysypisko, ale z wyłączeniem trawy, liści i gałęzi - te na kompost do oczyszczalni, plastiki do przepełnionych koszy, butelki tak samo. Dopiero resztę można sobie wywieźć na wysypisko. A że niektórzy mają daleko zarówno do koszy, jak i na wysypisko, to znajdują prostsze rozwiązanie, przecież po drodze są lasy. Zgłaszałem problem w gminie i nikogo to nie interesuje, mało tego - od blisko dwóch miesięcy nie mogę się jako współwłaściciel nieruchomości doprosić o przydzielenie kosza. Problem dzikich wysypisk śmieci nie interesuje ani gminę ani organizacji teoretycznie nadzorujących ochronę środowiska, które mają związane ręce w ramach prawa. A za 2 lata będzie lament, że niedobra Unia Europejska nałoży kary na nas wszystkich w związku z brakiem recyklingu.
Jak wyjaśnia wójt Janusz Jędrzejczyk, udało się namierzyć kilka osób, które wywoziły śmieci do lasów. - Były sytuacje, że w lasach ktoś zostawiał śmieci, budowlane czy komunalne. Po przewertowaniu tych odpadów udało się namierzyć osoby, które to zrobiły. Otrzymały krótki termin na usunięcie tych odpadów, inaczej wszczęlibyśmy postępowanie administracyjne - mówi wójt.