Z pomysłem wystąpił jeden z mieszkańców miasta, który w tej sprawie złożył w marcu wniosek do prezydenta Krzysztofa Chojniaka. Piotrkowianin ów na podstawie art. 63 Konstytucji RP wnosi o to, aby w specyfikacji przetargowej w 2014 r. na prowadzenie w 2015 roku Miejskiego Schroniska dla Bezpańskich Zwierząt została zawarta klauzula, że „warunkiem przystąpienia podmiotu do przetargu jest jego zadeklarowanie się, że w ramach prowadzenia schroniska będzie prowadził również grzebowisko dla małych zwierząt domowych”.

Czym mieszkaniec Piotrkowa uzasadnia swój wniosek? - Władze miasta Piotrkowa wyznaczyły teren pod grzebowisko przy ul. Granicznej i Energetyków o pow. 1 ha. Urządzenie takiego miejsca dla pochówku małych zwierząt domowych jest dla celów schroniska, jak również dla zainteresowanych mieszkańców, jak najbardziej wskazane ze względów sanitarnych i obowiązujących przepisów zabraniających grzebania tychże zwierząt we własnym zakresie, pod karą grzywny - czytamy we wniosku. - Grzebowisko obniży koszty finansowania schroniska z budżetu miasta poprzez konieczność oddawania padłych w schronisku zwierząt do utylizacji, a mieszkańców uchroni od grożących im kar pieniężnych. W kilku miastach w Polsce funkcjonuje już kilka grzebowisk przy miejskich schroniskach dla bezpańskich zwierząt.

O komentarz poprosiliśmy Grażynę Fałek - prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie, czyli podmiotu, który od lat prowadzi nasze schronisko. - W naszym statucie nie ma zapisu dotyczącego grzebowiska - mówi. - Musielibyśmy mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, a póki co jako organizacja non profit nie prowadzimy takiej działalności. Nawet ustawa o ochronie zwierząt nic na temat grzebowisk nie mówi. Jeśli ktoś prywatny chciałby prowadzić takie grzebowisko, musiałby mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą. Żeby takie grzebowisko założyć, trzeba też mieć odpowiednie środki. My jesteśmy organizacją non profit i nie mamy takich pieniędzy. Dostajemy od Urzędu odpowiednią dotację na prowadzenie schroniska. To, co uda nam się uzyskać z 1% podatku przeznaczamy na pomoc dla zwierząt. Nie ma takiej opcji, żebyśmy mieli podjąć się prowadzenia grzebowiska. Do mnie również dotarły informacje, że to schronisko mogłoby się tym zająć. To jest niemożliwe i niezgodne z przepisami.

Grażyna Fałek przyznaje, że do schroniska trafiają czasem ludzie, którzy nie wiedzą, co zrobić ze zwłokami psa czy kota. Nie wszyscy bowiem godzą się na oddanie zwierzęcia do utylizacji. - Ktoś taki albo zgłosi się do firmy zajmującej się utylizacją, albo po cichu znajdzie sam miejsce, gdzie pochowa zwierzę. Bywały jednak przypadki, kiedy była ostra zima, mróz, sytuacja była ciężka, więc pomogliśmy takiej osobie i przyjęliśmy zwłoki zwierzęcia, chociaż z zasady nie robimy takich rzeczy – przyznaje prezes TOZ-u.

Samo schronisko tymczasem ma podpisaną umowę z firmą, która odbiera padłe zwierzęta. - Firma ma swój oddział przy ul. Pawłowskiej. Mamy bardzo korzystne warunki, a poza tym tych zgonów w schronisku jest naprawdę niewiele, 2-3 w miesiącu – dodaje Grażyna Falek.

as