Sprawa dla zwykłego śmiertelnika jest bardzo zawiła i nieczytelna. Przypomnijmy zatem o co chodzi. W kwietniu Sejm znowelizował prawo tak, aby większość rządowa mogła przejąć władzę w WFOŚiGW w większości których zasiadali przedstawiciele PO i PSL (z wyjątkiem Podkarpackiego). Po zmianach w radzie nadzorczej łódzkiego funduszu zasiedli 4 przedstawiciele związani z PiS i jeden przedstawiciel Sejmiku. Lokalny parlament głosami PO i PSL zmienił statut WFOŚiGW, aby wybór nowego zarządu mógł być dokonany tylko jednogłośnie. Wojewoda uchylił uchwałę a Sejmik odwołał się do WSA. Jednak pod koniec września Rada Nadzorcza łamiąc – zdaniem radnych PO i PSL – statut powołała nowego prezesa Wojciecha Miedzianowskiego. 5 członków zarządu funduszu poszło na zwolnienia lekarskie. Wojewódzki Sąd Administracyjny stanął po stronie Sejmiku.
- Jest to kolejny dowód na to, że to co ma województwo w swoich kompetencjach powinno nadal zostać i że jest to też dowód na to, iż niezgodnie z prawem zabiera się zadania, które są w gestii samorządów regionalnych – ocenia Marek Mazur, przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego (PSL).
Przedstawiciel ludowców podkreśla też, że uchwały podjęte przez nowego prezesa i podpisane przez niego umowy mogą być w przyszłości kwestionowane.
Wyrok WSA jest nieprawomocny i służby wojewody już zapowiadają złożenie apelacji do NSA.
Tymczasem na podpis prezydenta czeka kolejna nowelizacja ustawy zakładająca, że teraz o tym kto będzie rządził w WFOŚiGW zdecyduje Minister Środowiska.