Policja nie musi sprawdzać informacji, zanim zdecyduje się na użycie uzbrojonego po zęby oddziału SPAP. Tak przynajmniej wynika z wniosków wydziału kontroli łódzkiej KWP, który przeprowadził postępowanie wyjaśniające. Polecił je komendant wojewódzki insp. Marek Działoszyński po naszym artykule: Antyterroryści dorwali inwalidę (Polska DŁ z 18 czerwca). Opisaliśmy w nim historię 62-letniego Janusza Góry, mieszkańca maleńkiej wsi Truszczanek w powiecie piotrkowskim. Oddział SPAP wpadł do jego domu wczesnym rankiem w listopadzie ubiegłego roku. Policja dostała informację, że trzyma w domu broń i materiały wybuchowe. Niczego nie znaleziono, a rencista ciężko odchorował to zdarzenie. Lekarze zdiagnozowali po incydencie u inwalidy wielokrotny udar mózgu.
Policja nie dopatrzyła się żadnych uchybień. - Wiarygodność informacji o magazynie broni i materiałach wybuchowych potwierdzał m.in. fakt uprzedniej karalności osoby podejrzewanej za nielegalne posiadanie amunicji - mówi podinsp. Joanna Kącka z zespołu prasowego KWP. Kącka dodaje, że mężczyzna był w przeszłości żołnierzem zawodowym.
- W dużej mierze uprawdopodobniało to i wskazywało na możliwość posiadania przez niego broni, a także sprawnego posługiwania się nią - dodaje Kącka. Według policji, jedyne straty, jakie poniósł Janusz Góra, to wybite w oknie szyby. Mężczyzna żali się, że zniszczono mu podłogi, dach ganku i sprzęt agd. Zapowiada walkę o odszkodowanie w sądzie.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki