Zabawę rozpoczęto już o godz. 10.00. Tuż po wystawie koni małopolskich i pokazie ogierów przyszedł czas na główny punkt imprezy, czyli zamknięcie sezonu tradycyjną pogonią za lisem.
- Łatwo na pewno nie było, lis był dosyć szybki, ale konik jest w formie, da się nad nim zapanować. To nie była moja pierwsza gonitwa, nie jestem taki „świeżak”, więc nie było źle - mówił ten, który dopadł lisa, czyli 21-letni Damian Zmorek z Częstochowy. - Mam to właściwie zaszczepione od dziecka, bo mój tata też lubił konie. W wieku 5 lat uczestniczyłem już w zawodach jeździeckich. Teraz tylko udoskonalam swoje umiejętności. Taka pasja wymaga oczywiście wyrzeczeń, poświęcenia. Wiadomo, że ludzie w moim wieku chodzą na imprezy, ale ja nie mogę sobie na to pozwolić, bo jednak szkoła i konie zabierają dość sporo czasu. Trzeba dążyć do doskonałości.
Po wielkiej pogoni przyszedł czas na zabawę. Pieczenie prosiaka, pokaz sztucznych ogni, a nawet ujeżdżanie elektrycznego byka czekały na tych, którzy postanowili świętować w Bogusławicach do późna.
AS
O Hubertusie również w kolejnym (43) numerze „Tygodnia Trybunalskiego”