Na ostatniej sesji radni gminy zadecydowali o zamiarze likwidacji Szkoły Podstawowej w Bąkowej Górze i pozostawieniu tej w Stobnicy. Ta decyzja podzieliła lokalną społeczność. Rozgoryczenie, żal, złość i bunt towarzyszyły przegranym. Zwycięzcy odetchnęli, ale daleko im do pełnej radości.
- Nie godzę się z decyzją radnych i jest mi bardzo przykro. Jestem bardzo zdenerwowana tą sytuacją, bo stało się to, o co baliśmy się najbardziej. Zakusy na naszą szkołę trwają już od kilku lat. To nie jest nowy pomysł. Radni zdecydowali na razie o zamiarze likwidacji naszej szkoły, ale oczywiste jest, że to pierwszy, poważny krok do tego, by szkoła przestała istnieć - mówi Renata Bareła, dyrektor Szkoły Podstawowej w Bąkowej Górze.
Nauczyciele, dyrekcja i rodzice dzieci uczących się w podstawówce w Bąkowej Górze nie do końca rozumieją decyzję radnych. Twierdzą, że zagrożone szkoły były dwie. Według nich obie mają podobne warunki i prawie taką samą liczbę dzieci. Są zdeterminowani w walce o istnienie placówki.
- O naszą szkołę będę walczyć do końca i nie poddam się tak łatwo. Mam już nawet pomysł, co zrobić, by szkoła w Bąkowej Górze pozostała w obecnym kształcie. Spróbujemy poprowadzić ją jako stowarzyszenie lub pozwolić poprowadzić placówkę instytucji z zewnątrz. Nie ukrywam, że miałam już jedną (na razie niezobowiązującą) rozmowę z fundacją, która zastanawia się nad takim działaniem. Mam nadzieję, że nasz wójt poprze taki pomysł - mówi dyrektor szkoły w Bąkowej Górze.
- Zajadle walczyliśmy o naszą szkołę. Ja tylko mam nadzieję, że to nie jest ostateczność, że będą jeszcze kolejne głosowania i podczas nich zapadnie inna decyzja. Może radni ją zmienią i pozwolą funkcjonować szkole w Bąkowej Górze. Ta szkoła to nasze życie. W naszej wsi pełnię rolę sołtysa, a w szkole jestem przewodniczącą Rady Rodziców. Moja córka chodzi do tej szkoły i tak jak wszyscy rodzice chcę, by chodziła tam nadal. Warunki w placówce są dobre, a małe klasy i niewielka ilość uczniów to tylko same zalety. Dzięki temu nauczyciel może dotrzeć do każdego dziecka, nie ma agresji w szkole, narkotyków czy innych używek. Zdajemy sobie sprawę, że chodzi też o pieniądze. Dlatego nie siedzimy bezczynnie. Akcje charytatywne, festyny czy inne uroczystości są organizowane po to, by zarobić na wyposażenie szkoły - mówi sołtys Bąkowej Góry i rodzic ucznia podstawówki w tej miejscowości.
Wójt gminy Ręczno mówi z kolei o trudnościach, jakie wynikają z takich decyzji. Podkreśla, że sprawa nie jest przesądzona. - Radni zadecydowali na razie o zamiarze likwidacji szkoły w Bąkowej Górze na podstawie dwóch projektów uchwał, które przygotowałem. Decyzja nie jest łatwa, ale niż demograficzny i koszty utrzymania placówki robią swoje. Co miało wpływ na decyzję radnych? Myślę, że dwudziestoletni budynek i gorsze warunki niż w Stobnicy były wzięte pod uwagę. Wiem, że dyrekcja w zagrożonej podstawówce ma jakiś pomysł z wykorzystaniem stowarzyszenia do prowadzenia placówki. Jeśli pomysł będzie dobry, to nie zamierzam w tym przeszkadzać. Na razie nie ma o czym mówić i dzielić skóry na niedźwiedziu, bo sprawa nie jest przesądzona. Dziś też nie odpowiem, jakie będą oszczędności, jeśli szkoła w Bąkowej Górze przestanie istnieć - mówi Piotr Łysoń, wójt gminy Ręczno.
Podczas sesji obie strony (Bąkowa Góra i Stobnica) toczyły walkę na argumenty. - Nie rozumiem, dlaczego to nasza szkoła miałaby przestać istnieć. Mamy najmniejszą liczbę nauczycieli (8 i 2 pracowników obsługi) w gminie, a liczba uczniów jest relatywnie większa od tej w Stobnicy. W tej chwili mamy 53 uczniów plus 13 w zerówce. W następnych latach uczniów byłoby około 100. Oszczędzamy jak możemy. W ramach oszczędności mamy połączoną klasę zero z klasą pierwszą (to była decyzja mojego poprzednika). Dotyczy to przedmiotów artystycznych, wychowania fizycznego i religii. To są spore oszczędności. Nauczyciele nie pobierają pieniędzy za zastępstwa i sami staramy się zarabiać na wyposażenie szkoły. Pomagają w tym rodzice. Nie będzie szkoły w Bąkowej Górze, nie będzie życia w tej miejscowości - mówi dyrektor placówki.
I właśnie tego najbardziej bali się rodzice i nauczyciele ze szkoły w Stobnicy. - Bez szkoły nie ma życia kulturalnego w naszej wsi. Ta szkoła to całe życie w Stobnicy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że przestaje istnieć. Tutaj z dziećmi prowadzimy chórek i spotykamy się po zajęciach, tutaj spotykają się strażacy, koła gospodyń i cała społeczność gminna. Warunki do nauki są bardzo dobre. Do naszej zerówki przyjmowane są już czterolatki i w przypadku likwidacji szkoły maluchy musiałyby dojeżdżać około 14 km. Cieszę się, że nasza szkoła nie została zlikwidowana, ale z sesji wyszłam zdołowana. Ta sytuacja bardzo mocno podzieliła społeczeństwo. To, co dzieje się w naszej gminie, to jakiś horror. Niektórzy mówią, że te decyzje w lokalnej edukacji to rozgrywki między radnymi. Chyba już tak zostanie. Pozostaje się tylko modlić, by ta sprawa zakończyła się dla wszystkich pozytywnie - mówi katecheta ze Szkoły Podstawowej w Stobnicy.
Jeżeli zamiar radnych zostanie wprowadzony w życie, to dzieci z Bąkowej Góry będą musiały dojeżdżać około 14 km. Również te z przedszkola, które istnieje przy szkole. Niektórzy rodzice w ramach protestu nie chcą posyłać swoich dzieci do szkoły w Ręcznie.
- Rodzice się buntują i są rozgoryczeni. Nie dziwię im się. Sama zastanawiam się, gdzie będzie uczyć się moja córka, jak szkoła w Bąkowej Górze przestanie istnieć. Cały czas mam nadzieję, że tak się nie stanie - dodaje sołtys Bąkowej Góry.
Ostateczna decyzja dotycząca szkół w gminie ma zostać podjęta w ciągu kilkunastu dni.
- Do końca lutego radni muszą podjąć ostateczną decyzję - dodaje wójt Ręczna. Jaka ona będzie i czy dyrekcja szkoły w Bąkowej Górze uratuje placówkę? Jak do decyzji odniesie się już dziś podzielona lokalna społeczność?
Ewa Tarnowska-Ciotucha