Na rondo w tej części Radomska szczególnie kierowcy czekają od lat. Aby przejechać tam w czwartek czy w niedzielę, kiedy w mieście odbywa się targ, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Również w inne dni tygodnia trudno się tam jeździ.
- Przyszedł taki czas, że co chwilę jest porażka: i obwodnica, i wiadukt kolejowy między Sierakowskiego a Reymonta, i jeszcze rondo przy Targowej. Nie ukrywam tego. Informuję o wszystkim, zwłaszcza radnych. A przede wszystkim się nie poddaję, bo wiem, że rzeczy, które rodzą się w trudzie i bólu, jednak potem powstają - mówi prezydent Anna Milczanowska.
Koszt rozbudowy skrzyżowania to ok. 4 mln złotych. W 2006 r. między miastem a zarządcą drogi zawarto porozumienie, na mocy którego obie strony miały partycypować w kosztach inwestycji. Miasto sporządziło m.in. dokumentację projektową. Koszty samej budowy miały być rozłożone proporcjonalnie - 25 proc. samorząd, 75 proc. GDDKiA. Z tych planów przynajmniej na razie nic nie będzie.
- Na dziś GDDKiA nie ma pieniędzy. Na wszystkie tego typu inwestycje pieniądze są dzielone centralnie. Wszystko dzieje się za pośrednictwem ministerstwa transportu. Stawia się nam zarzut, że tak długo powstawała dokumentacja. Powstawała tak długo, bo była non stop konsultowana z zarządcą, czyli z Generalną Dyrekcją - tłumaczy prezydent Milczanowska.
Jest jeszcze jeden problem. Ważność jednego z kluczowych dokumentów, tzw. ZRID - Zezwolenia na Realizację Inwestycji Drogowej, kończy się w 2013 roku.
- Dlatego chcemy, mówiąc kolokwialnie, wbić łopatę, żeby cokolwiek tam zacząć - mówi prezydent.
Jak tłumaczą urzędnicy, aby dokument nie stracił ważności, wystarczy, że coś zostanie tam przebudowane zgodnie z projektem za niewielką nawet kwotę. Władze miasta wciąż liczą na to, że w wieloletnim planie GDDKiA zostaną wprowadzone zmiany i znajdzie się tam również budowa radomszczańskiego ronda.
(jd)