Przypomnijmy, że 25 maja podczas sesji grupa 12 radnych (opozycja, do której niespodziewanie dołączył popierający dotąd prezydenta Jan Dziemdziora) złożyła wniosek o wprowadzenie do porządku obrad m.in. punktu o odwołaniu przewodniczącego Rady Miasta. W tej podbramkowej dla koalicji sytuacji przewodniczący Marian Błaszczyński odroczył obrady do 3 czerwca do godz. 16.00.
W piątek wszystko wróciło do… normy. Radny Jan Dziemdziora wrócił – jak syn marnotrawny – na łono koalicji. Opozycja (klub radnych PiS i Razem dla Ziemi Piotrkowskiej) nie przyszła na dzisiejsze obrady.
W przerwie pomiędzy obradami w Urzędzie Stanu Cywilnego zorganizowano konferencję prasową, w której uczestniczył prezydent i popierający go radni.
Rozpoczął Krzysztof Chojniak. - Cieszę się, że rozsądek wziął górę nad emocjami – mówił prezydent Piotrkowa. - To, co dziś się wydarzyło jest czymś naturalnym, dobrym i prawidłowym. Powiedzieliśmy sobie sporo, zwłaszcza z panem Janem Dziemdziorą, na temat funkcjonowania i pracy Rady Miasta, ale również na temat funkcjonowania samego urzędu i jednostek podległych oraz bardziej skutecznych i szybszych działań w służbie mieszkańcom miasta, zgodnie z sugestiami i krytyką pana Jana. Chcemy, aby te drobne, pojedyncze, ale ważne dla ludzi sprawy były realizowane lepiej i szybciej. Okazuje się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo zmobilizowało nas to do męskiej rozmowy.
Zadowolenia nie krył przewodniczący Marian Błaszczyński, który powiedział podczas konferencji, że Jan Dziemdziora spowodował burzę mózgów. - Myślę, że to zaowocuje. Choćby tym, że druga strona, która nie przyszła dziś na obrady zechce podjąć bardziej ścisłą współpracę. Mamy taki zamiar, aby doprowadzić do spotkania z wszystkimi klubami, by porozmawiać o pracy w Radzie Miasta.
Wypowiadał się również sprawca całego zamieszania, który to, co wydarzyło się 25 maja nazwał zaledwie „tąpnięciem”. - Wydaję mi się, że to wszystko miało sens, bo w pewnym sensie popadliśmy w rutynę, nie zawsze potrzeby mieszkańców były właściwie odbierane – mówił radny senior. - W ciągu kilku ostatnich dni uczestniczyłem w swego rodzaju referendum, byłem hejtowany na forach internetowych, na portalu epiotrkow.pl i nie tylko. Odbyłem kilkaset rozmów, moimi rozmówcami byli przedstawiciele praktycznie wszystkich środowisk. Te rozmowy wpłynęły na moja dzisiejszą decyzję i pokazały mi drogę, po której powinienem dalej zmierzać. Będę się przyglądał, czy te deklaracje, które dziś padły będą wypełniane.
Co bezpośrednio przekonało radnego seniora do powrotu na łono koalicji? - Tak, przyjąłem jeden fant – to ławeczka przy Łódzkiej, przy skrzyżowaniu z ul. Porazińskiej. Od kilku tygodni ponad 1200 działkowców o to prosiło – podsumował Dziemdziora.