Ogólnopolskie media donoszą, że akt miał być wyrazem sprzeciwu wobec działań obecnego rządu. Mężczyzna, zanim się podpalił, przemawiał przez megafon, zostawił też ulotki, w których tłumaczy swoją decyzję - ich treść krąży już po internecie.
Pojawiły się również głosy, że 54-letni mężczyzna od kilku lat leczy się na depresję, miał być też poszukiwany przez rodzinę, która bała się, że mężczyzna coś sobie zrobi.
W Piotrkowie przedstawiciele środowisk opozycyjnych postanowili wyrazić solidarność z człowiekiem, który walczy o życie w szpitalu i odczytać jego apel. - Jestem tutaj dlatego, że ten manifest jest skierowany do nas, nie do rządu czy PiS-u. Musimy się zaktywizować - powiedział Andrzej Wiśniewski z piotrkowskiego KOD.
Jeden z najgłośniejszych tego typu manifestów miał miejsce w 1968 roku. W 2011 i 2013 roku, za rządów Donalda Tuska, również doszło do aktu samospalenia.