Pożegnanie ze skorpionem – nowe rozporządzenie

Tydzień Trybunalski Piątek, 16 grudnia 20110
Masz skorpiona albo inne niebezpieczne zwierzę? Będziesz musiał się z nim pożegnać. 23 listopada w życie weszło rozporządzenie ministra środowiska z listą zwierząt, których nie można hodować w domu. Istnieje także lista gatunków, na które trzeba mieć pozwolenie.

Na pierwszej liście znajduje się ponad 250 gatunków, m.in.: węże, skorpiony, pająki, lwy, pumy czy niedźwiedzie. Właściciele mają pół roku na pozbycie się pupili. W przeciwnym razie grożą im kary - nawet więzienia. Niestety wszystko wskazuje na to, że rozporządzenie będzie kolejnym martwym przepisem. - Nowe przepisy nakładają określone obowiązki na właścicieli zwierząt, które są zagrożeniem dla człowieka - mówi Magdalena Pietrzak, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi. - Rozporządzenie określa, które gatunki są najbardziej niebezpieczne dla ludzi, a obejmuje te, które z przyczyn naturalnej agresywności lub właściwości biologicznych stanowią zagrożenia dla człowieka - dodaje Magdalena Pietrzak.

 

Jak będzie wyglądała weryfikacja, kontrole sprawdzające, czy ktoś takowe zwierzę posiada? - Zakładamy, że jeżeli ktoś sprowadził sobie takie zwierze, zrobił to z pełną świadomością i nie chce, żeby komuś stała się krzywda. Przecież rozporządzenie daje sześć miesięcy na pozbycie się go. Liczymy na zdrowy rozsądek ludzi. Trudno mówić o praktyce w tym momencie, ale na pewno będą kontrole i zdecydowane działania. Te przepisy są tak nowe, że procedura kontroli nie została jeszcze wypracowana, ale będzie, bo musi być - mówi rzecznik.

 

Zamiary ustawodawcy były szczytne - mówi tymczasem Zbigniew Skrzek, lekarz weterynarii. - Jednak to będzie kolejny martwy przepis. Kontrolowanie tego w naszych polskich warunkach jest niemożliwe. Przecież nie można wejść do domu prywatnej osoby i przeszukać mieszkania - tłumaczy weterynarz. Jest jeszcze drugi powód. Takie zwierzęta nigdy nie były u nas rejestrowane, więc aby uniknąć kłopotów, nikt nie będzie tego zgłaszał. Chyba że dojdzie do nieszczęścia i zwierzę ucieknie, kogoś ugryzie - wtedy może sąsiedzi się zainteresują i zgłoszą, że ktoś takie zwierzę posiadał lub posiada.

 

Pan Andrzej posiada sześć ptaszników. Wcześniej hodował skorpiony czy gekony. Co prawda jego zwierzęta nie są na liście gatunków niebezpiecznych, ale mężczyzna ma znajomych, którzy takie mają. Co zrobią? Pan Andrzej mówi krótko. - Nie będą się wychylać. Na pewno nie oddadzą, bo gdzie? - Takie miejsca wskazuje rozporządzenie. Można oddać zwierzęta do ZOO lub do ośrodków badawczych - mówi Magdalena Pietrzak. Ale te nie chcą przyjmować zwierząt do siebie.

 

- Ogrody zoologiczne w Polsce nie mają miejsca na przyjmowanie i przetrzymywanie takich zwierząt - mówi dr Magdalena Janiszewska, kierownik działu edukacji w łódzkim ZOO. - Pamiętajmy, że np. przy jadowitym gatunku potrzebna jest surowica, a ogrody zoologiczne jej nie mają, brakuje pieniędzy - dodaje dr Janiszewska. Co więc zrobić? Najlepiej sprzedać lub oddać takie zwierze za granicę, gdzie można jeszcze je hodować. - To dobry pomysł - uważa pan Andrzej. - W krajach zachodnich tematyka związana ze zwierzętami egzotycznymi jest bardziej rozwinięta, tam więc nie będzie problemu ze sprzedaniem. Giełdy zwierząt egzotycznych odbywają się często np. w Hamm. Tam znajdzie się kupca w kilkadziesiąt minut - przekonuje pan Andrzej.

 

Warto też wspomnieć o drugiej liście. Liście gatunków, na które trzeba mieć pozwolenie. - Żeby je zdobyć, będzie trzeba spełnić szereg warunków, m.in. chodzi o warunki utrzymania, higienę, chipowanie, znakowanie itd. - mówi Zbigniew Skrzek. - Na szczęście, jak wynika z mojej wiedzy, w naszym regionie jest mało takich zwierząt. Najbardziej pospolitymi są... żółwie. Może nie gryzą, ale przenoszą niebezpieczne dla człowieka choroby, dlatego na niektóre gatunki trzeba będzie mieć pozwolenie - kończy weterynarz.

 

Podsumowując. Na razie wiadomo, że jeżeli mamy niebezpiecznego pupila, musimy się go pozbyć. Wiadomo, że jeżeli tego nie zrobimy, dostaniemy karę. Nie wiadomo jednak, jak dyrekcja ochrony środowiska sprawdzi, że takowe zwierze posiadamy. Do końca nie wiadomo także, gdzie takie zwierzę oddać. Jak podkreśla Magdalena Pietrzak, urzędnicy liczą na zdrowy rozsądek właścicieli. Pytanie, czy takim rozsądkiem wykażą się urzędnicy.

 

Joanna Szczepańska

 

POLECAMY


Zainteresował temat?

0

0


Komentarze (0)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Na tym forum nie ma jeszcze wpisów
reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat