Piotrkowianin przygotowuje wyprawę na Elbrus

Czwartek, 26 grudnia 20134
W maju poprowadził wyprawę na Ararat. Teraz przygotowuje się do wejścia na Elbrus. Piotrkowianin, Jerzy Krawczyk, jak sam mówi kocha góry, na ich szczytach odnajduje poczucie absolutu, walczy z własną słabością i kontempluje piękno przyrody.

Na zdjęciu J.KrawczykNa zdjęciu J.Krawczyk
Jerzy Krawczyk (39 lat) to piotrkowianin, którego wielką pasją są góry. Tę pasję, podobnie jak narciarstwo, stara się zaszczepić swej córce, 12-letniej Ewie, która podobnie jak jej tato, też zdobywa górskie szczyty. Jerzy ma za sobą udział w dwóch maratonach górskich, przeszedł główny szlak beskidzki, zdobył Tatry, w maju br. poprowadził kilkuosobową wyprawę na  Ararat w Turcji na Wyżynie Armeńskiej. Teraz przygotowuje się do zdobycia Elbrusu. Zanim jednak stanie na szczycie najwyższej góry Kaukazu, i wg. niektórych alpinistów także Europy, musi podołać zarówno formalnościom wyjazdowym, jak i znaleźć sponsorów, którzy zechcą wspomóc finansowo pierwszą piotrkowską wyprawę na jeden z wierzchołków Korony Ziemi.

 

Za tobą wyprawa na Ararat…

Jerzy Krawczyk: 29 maja wyleciałem z Polski na wyprawę na Ararat, połączeniem przez Kijów, Stambuł, Van do Dogubayazit. Trzy pierwsze etapy podróży odbywały się samolotem, ostatni etap to była podróż samochodem z kurdyjskim kierowcą po autostradzie, która jest ciągle w budowie. Wrażenia ,więc zaczęły się tuż po wylądowaniu w Van.

 

Jak wyglądały poszczególne etapy wejścia na Ararat? To chyba nie jest łatwa góra?

– Góra technicznie nie jest trudna, jest natomiast kapryśna, jak wszystkie góry, które wystają znacznie ponad poziom terenu. Wejście rozpoczęliśmy z poziomu 2 tys. m n.p.m. Dookoła nas wszystkie wierzchołki miały poniżej 4 tys. metrów, niemniej my postanowiliśmy wybrać się na szczyt, który mierzy ponad 5 tys. m n.p.m. (dokładnie 5137 m). Pogoda kręci się wokół tej góry, co oznacza, że w ciągu 2-3 godzin może zdarzyć się wszystko. Temperatura z -15 stopni Celsjusza może nagle podskoczyć do 5 stopni Celsjusza, a śnieg może zamienić się w deszcz.

 

Ile dni trwała ta wyprawa?

– Podejście aklimatyzacyjne zajęło nam jeden dzień i miało ono miejsce na wysokości około 3400 m n.p.m. Następny obóz mieliśmy na wysokości 4 tys. m n.p.m. Jedna doba na aklimatyzację to jest minimum, trzeba ją odbyć bowiem na wysokości zmienia się ciśnienie, a co za tym idzie saturacja krwi, jej nasycenie tlenem. Organizm musi mieć czas na przystosowanie się do nowych warunków. Im dłuższy czas spędzony w obozach przejściowych tym lepiej wchodzi się wyżej.

Mówisz: mieliśmy, rozpoczęliśmy. W wyprawie na Ararat nie byłeś sam?

– Nie, nie byłem sam. Było nas czworo Polaków – trzech mężczyzn i kobieta oraz dwóch Kurdów – przewodnik i kucharz.

Czy było coś, co cię zaskoczyło podczas tej wyprawy?

– Ten projekt dla mnie był sprawdzianem, chciałem się przekonać, jak mój organizm poradzi sobie na tak dużej wysokości, bowiem docelowo chcę sie wybrać w inny rejon świata. Natomiast, tak jak już wspomniałem, technicznie ta góra nie jest trudna. Jedyne trudności stanowią tam pogoda i ciśnienie.




Zainteresował temat?

5

2


Zobacz również

reklama

Komentarze (4)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

P51 ~P51 (Gość)29.12.2013 10:05

Co prawda nie rozumiem ludzi wspinających się w lodowatym wichrze po śniegu na wysokie góry,ale podziwiam każdego mającego pasję,która go pochłania bez reszty. Zazdroszczę możliwości finansowych i ogromnej ilości wolnego czasu na realizację swoich zamierzeń.
Życzę powodzenia i bezpiecznych powrotów.

00


m. ~m. (Gość)27.12.2013 00:19

trzymam kciuki, żeby wyprawa doszła do skutku! Jerzyk gratuluję dotychczasowego dorobku :)

00


idol ~idol (Gość)26.12.2013 22:51

Jerzyk gratulacje !!!!!! w zyciu bym sie nie spodziewal ze Ty poprowadziles ta wyprawę:))))))

00


luzik ~luzik (Gość)26.12.2013 17:33

Cytuję:
na szczytach odnajduje poczucie absolutu, walczy z własną słabością i kontempluje piękno przyrody


Korzystając z okresu świątecznego życzę panu sławnemu, żeby przestał być Jerzykiem i stał Jerzym.
Jerzym, który potrafi pokonać swoje słabości w starciu z najzwyklejszą codziennością, za absolut ma poczucie odpowiedzialności i troskę o najbliższych, a piękno potrafi dostrzec także w najbliższej okolicy.
Nie cenzurujcie, bo ktoś, kto się pcha na afisz i publicznie opowiada farmazony o absolucie i łonie przyrody, musi liczyć się z tym, ze życie w piaskownicy nie musi być ideałem każdego czytelnika czy też słuchacza.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat