Okolice piotrkowskich kościołów niemal świeciły pustkami i w wielu przypadkach przy kościołach więcej było sprzedających palmy, niż tych, którzy przyszli je poświęcić. Przy Klasztorze Bernardynów i wzdłuż ul. Słowackiego można było wybierać spośród dziesiątek wzorów palm. Były zarówno sztuczne, przygotowane z bibuły i zasuszonych kwiatów, jak i żywe, do przygotowania których użyte zostały gałązki wierzby i borówki.
- To smutne, że te święta zaczynają się w taki przygnębiający sposób - mówili sprzedawcy palm. Jednak podkreślali, że tradycja okazała się ważna dla wielu osób, choć sprzedaż określali jako słabą.